- Tata od wielu lat w Redzie sprzedawał owoce i warzywa, dawniej dzierżawił miejsce w innym rejonie miasta, ale pomyślał, że skoro jest współwłaścicielem trawnika przed POLOmarketem, w samym centrum Redy, to po co gdzieś indziej płacić dzierżawę, kiedy tu może handlować, będąc na swoim i w dodatku w centrum - przedstawia zdanie rodziny Gracjana Mordasiewicz.
- I tak tata handlował od kwietnia, a w ostatnią niedzielę między trawnikiem i naszym stoiskiem a parkingiem i marketem pojawił się płot. Z naszej wiedzy wynika, że postawił go POLOmarket, bo on też sprzedaje owoce i warzywa i lokalna konkurencja była mu nie na rękę. W ten sposób postanowili zmusić nas do zaprzestania handlu. My się jednak nie poddajemy i sprzedajemy owoce i warzywa przez płot. Mimo tej trudnej sytuacji na brak klientów nie narzekamy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Pomorze: W jedenastu gminach powstaną rynki ze zdrową żywnością. Targowiska jak sieć orlików
Na tym nie koniec. Nie dość, że tej osobliwej sytuacji przygląda się grupka mieszkańców, to w sprawę zaangażowana jest także lokalna policja.
Kilka razy dziennie na miejsce przyjeżdża radiowóz, wezwany przez Mordasiewiczów czy przez przedstawicieli marketu - bo jak Mordasiewiczowie próbują rozebrać płot, market odbiera to jako zniszczenie mienia.
- Potwierdzam, komisariat policji w Redzie odnotowuje interwencje w sprawie płotu przy markecie - mówi asp. Anetta Potrykus, rzecznik wejherowskiej policji. - Za każdym razem reagujemy na wezwanie, wysłuchujemy racji obu stron. Na razie jest zbyt wcześnie, by powiedzieć, jaki będzie finał tej sprawy.
Tymczasem POLOmarket nie zgadza się z zarzutami stawianymi mu przez redzian.
- Zaznaczyć należy, że w sytuację związaną z nieporozumieniami, do których dochodzi między współużytkownikami wieczystymi gruntu w Redzie, nie jest zaangażowana bezpośrednio firma POLOmarket, bo POLOmarket jest tylko najemcą nieruchomości, na której znajduje się sklep - wyjaśnia Katarzyna Ciszewska-Masianis, specjalista ds. PR POLOmarketu.
Jak tłumaczy, celem postawienia ogrodzenia wzdłuż krawężnika było... zapobieżenie nieuprawnionemu wjazdowi na trawnik samochodom osób trzecich.
- Zgodnie z uregulowaniami kodeksu cywilnego, w zaistniałej sytuacji prowadzenie sprzedaży na nieruchomości wspólnej jest czynnością przekraczającą zwykły zarząd nieruchomością i wymaga zgody wszystkich współużytkowników. W tej sytuacji zgody takiej nie było i handel jest prowadzony bezprawnie, bez porozumienia z większościowym udziałowcem - dodaje Katarzyna Ciszewska-Masianis.
We wtorek odbyło się spotkanie wszystkich współużytkowników wieczystych nieruchomości. Mordasiewiczowie, jak podają, mają 35 proc. udziałów. "Po wymianie poglądów oraz różnych wariantów dojścia do porozumienia, na chwilę obecną strony dały sobie czas na przemyślenie przedyskutowanych i zaproponowanych między sobą propozycji oraz zadeklarowały chęć kolejnego spotkania w sierpniu" - tak brzmi oficjalny komunikat.
- Wiadomo, my, mieszkańcy, zawsze będziemy trzymać "z naszym", bo tak naprawdę to nikt nie lubi wielkich marketów, choć kuszą niskimi cenami i robimy tam zakupy - twierdzi pani Anna, która codziennie kupuje warzywa "zza płota".
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?