Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł PiS chce komisji śledczej w sprawie stoczni

Robert Kiewlicz
Komisja śledcza do spraw stoczni to najnowszy pomysł posła Prawa i Sprawiedliwości z Gdyni Zbigniewa Kozaka. Poseł złożył już, wraz z partyjną koleżanką Mirosławą Masłowską, interpelację u premiera Donalda Tuska w Sprawie Stoczni Szczecińskiej.

Teraz poseł Kozak zastanawia się nad komisją śledczą mającą wyjaśnić także tragiczny stan Stoczni Gdynia i problemy Stoczni Gdańsk.

Pomóc ma mu w tym sama Nelly Rokita, która już w środę będzie gościem gdyńskiego PiS. - Jestem pełen obaw co do przyszłości tych zakładów - mówi Zbigniew Kozak. Tym bardziej że w radzie nadzorczej Stoczni Gdynia pojawiają się jakieś dziwne nazwiska. Być może ci ludzie są przygotowywani, aby przejąć zakład.

Kilka miesięcy temu powołanie komisji śledczej zapowiadał Tadeusz Aziewicz z PO. Zdaniem szefa sejmowej komisji skarbu miałaby ona wyjaśnić, kto jest odpowiedzialny za obecną sytuację polskich zakładów. Tadeusz Aziewicz zaznaczył, że decyzję o ewentualnym powołaniu komisji śledczej podejmie Sejm. Władze klubu PO miały rozważyć, czy wystąpić z wnioskiem w tej sprawie.

Poseł Kozak nie obawia się konkurencyjnej komisji. Twierdzi, że gdyby potwierdziły się jakiekolwiek zarzuty wobec działań rządu PiS w sprawie stoczni, to powinien on za to zapłacić.
Tymczasem w cieniu politycznych przepychanek trwają rozmowy stoczniowców z Gdyni i Szczecina z rządem. Ich tematem jest specustawa, która zdaniem ministra skarbu Aleksandra Grada ma uratować polskie zakłady.

Bardzo boję się o przyszłość naszych stoczni - twierdzi poseł Zbigniew Kozak

Rząd chce jak najszybciej zakończyć rozmowy ze stoczniowcami i uchwalić ustawę jeszcze przed świętami, aby mogła ona trafić do Sejmu jeszcze w tym roku. Przypomnijmy, że ustawa stoczniowa ma pozwolić na podzielenie majątku stoczni i sprzedanie go inwestorom. Pieniądze pozyskane w przetargach mają być przeznaczone na zaspokojenie roszczeń wierzycieli obu stoczni. Po sprzedaży stocznie, już bez majątku, zostaną zlikwidowane.

Związkowcy chcą gwarancji, że nie będzie to oznaczać końca przemysłu stoczniowego w Polsce. Komisja Europejska żąda jednak, aby przetargi były nieograniczone. Nie może być w nich jednoznacznych zapisów zobowiązujących inwestorów do kontynuowania produkcji statków. Jeśli zapisy o produkcji stoczniowej znajdą się w ustawie, KE może zakwestionować procedury przetargowe i zdecydować o zwrocie przez stocznie miliardów pomocy publicznej, co w konsekwencji spowodowałoby bankructwo zakładów i zajęcie majątku przez syndyka.

Polski rząd ma czas do czerwca na sprzedaż stoczni w Gdyni i Szczecinie i realizację tak zwanego planu awaryjnego. Ma to pozwolić na uchronienie zakładów od bankructwa, a tysiące ich pracowników od utraty miejsc pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki