Nie chce pamiętać o nich sąd, który mozolnie jak ślimak prowadzi sprawę odpowiedzialności za wiele zaniedbań, które doprowadziły do pożaru. Prasa opisywała te nieprawidłowości wielokrotnie, a jednak winnych do dzisiaj nie ma.
Do białej gorączki doprowadza mnie jednak stan pomnika ofiar tragedii. Umiejscowiony obok stoczniowego muru monument wygląda żałośnie. Zacieki, pozrywana farba i metalowe elementy, niesprzątane chyba nigdy otoczenie wywołują u mnie poczucie zawstydzenia. Na łamach naszej gazety nieraz już wzywaliśmy odpowiedzialne za taki stan rzeczy władze miasta, by wzięły w końcu ten pomnik pod opiekę. I władze reagowały. Na chwilę sytuacja się zmieniała i wszystko wracało do normy, czyli pomnik nadal niszczał.
Nie chodzi o to, by o niewielkim pomniku pamiętać tylko w listopadzie, w rocznicę wydarzeń sprzed 14 lat. To taki sam monument, jak wiele innych w mieście. Inne jednak mają to szczęście, że stoją w centrum miasta, więc brud dookoła nich lepiej byłoby widać.
I kolejna niemiła niespodzianka - pomnik będzie przeniesiony. Gdzie, kiedy, przez kogo, za czyje pieniądze - nie wiadomo. A przecież w pożarze zginęli i zostali poszkodowani gdańszczanie, więc gdańscy urzędnicy mogliby oddać im szacunek i poświęcić kilkanaście minut swojego dnia pracy na załatwienie tej sprawy. Obawiam się bowiem, że po cichu pomnik ofiar pożaru w hali stoczni może wylądować gdzieś na Dolnej Oruni. A może nawet na Szadółkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?