Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oprotestowali wiatraki

Piotr Niemkiewicz
Przynajmniej 500 opinii w sprawie budowy farmy wiatraków, która ma powstać w morzu ok. 5 km od bałtyckiej plaży, będą musieli przestudiować urzędnicy z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku. RDOŚ po ich analizie ma wydać decyzję środowiskową, od której będzie zależało, czy ta przełomowa inwestycja w ogóle dojdzie do skutku.

Dokładna liczba głosów miała być znana wczoraj, ale liczba korespondencji przerosła oczekiwania wszystkich. - W piątek zakończymy odbieranie listów z opiniami - zapowiedziała wcześniej Joanna Jarosik, kierująca RDOŚ. - Decydować będzie data stempla.

Termin nadsyłania pism minął 7 listopada, ale urzędnicy poszli petentom na rękę i wydłużyli go dwukrotnie. Raz, gdy tuż po długim weekendzie z godziny na godzinę puchły segregatory z korespondencją. I drugi, ze względu na opieszałość poczty. Tylko z samych Dębek nadesłano ok. 300 listów, gdzie już w czasie wakacji oprotestowano lokalizację inwestycji firmy Wiatropol International. Kolejnych 200 dotarło ze Śląska, od wczasowiczów.

Wszyscy chcą, by wiatraki stanęły 20 km od brzegu, bo wówczas byłyby słabo widoczne z plaży i nie szpeciłyby krajobrazu. - Cieszę się, że udało się nam zainteresować tak wielu ludzi naszą wspólną sprawą - przyznaje Lilianna Szymoniak ze Stowarzyszenia Przyjaciół Dębek.

- To pokazuje, że wiatraki stojące tak blisko brzegu to nie jest "lokalny problem". Jarosław Białk, wicewójt gminy Krokowa, sam dębczanin, na bieżąco śledzi to, co dzieje się wokół wiatraków.- Ważny jest głos turystów, którzy latem podpisali się pod protestem - zauważa włodarz. - Z trzema tysiącami podpisów trzeba się liczyć.

Artur Szulc, dyrektor zarządzający Wiatropolu, niespokojnie przygląda się temu, co dzieje się wokół administracyjnej procedury. I nie kryje obaw o los decyzji. - Boję się, że ten zmasowany "atak" nie pozostanie bez wpływu na urzędników - przyznaje dyrektor Szulc. - O dokumentację jestem spokojny, bo spełniliśmy wszystkie wymagane warunki.
RDOŚ ma pół roku na wydanie ostatecznej decyzji. Tymczasem gmina Krokowa brana jest też pod uwagę jako przyszłe miejsce pod budowę elektrowni atomowej, czemu samorząd sprzyja. Białk nie widzi konfliktu lokalnych interesów.

- "Jądrówka" będzie schowana na wyludnionym terenie, a wiatraki staną tam, gdzie wielu ludzi żyje z turystów - argumentuje wicewójt. - W przypadku energii atomowej mówi się, że możemy mieć o połowę tańszy prąd, więc nie jest tak, że mieszkańcy protestują dlatego, bo nie lubią energii.

Nie bójmy się
Michał Ćwil, Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej

Zawsze znajdzie się grupa zwolenników i przeciwników takich rozwiązań. Nie znam w Polsce wiatrakowej inwestycji, która nie spotkałaby się ze społecznym protestem. Ale wiatraków bać się nie trzeba. Nie sądzę, żeby turyści nagle pouciekali. Sam, wypoczywając nad morzem, chętnie obserwuję wiatraki, bo nie szpecą krajobrazu. Nie obawiałbym się też o szkodliwość odgłosów emitowanych przez turbiny, które może przytłumić szum fal. Na pewno nie zaszkodziłaby szeroka akcja informacyjna, która pokazałaby plusy takiej lokalizacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki