Na cztery godziny przed planowanym rozpoczęciem meczu jego rozegranie stanęło pod wielkim znakiem zapytania. Nad Krakowem zrobiło się ciemno. Przez miasto przeszła potężna burza, a deszcz lał tak, że ulice zamieniły się w rwące potoki.
- Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Ciemno jak w nocy, a ulicy nie widać - mówił nam jeden z krakowskich taksówkarzy.
Na szczęście dla kibiców i piłkarzy ulewa przeszła, a boisko nadawało się do rozegrania meczu ligowego. Choć obiekt ucierpiał. Konferencja prasowa została przeniesiona na piętro, bo budynek został zalany. Podobnie zresztą jak szatnia gości. Piłkarze Wisły udostępnili swoją graczom biało-zielonych. Zresztą po rozmowach z delegatem był już przygotowany wariant zastępczy, gdyby pogoda nie chciała okazać się łaskawa.
- W takiej sytuacji mecz miał zostać przełożony na poniedziałek na godzinę 12 - usłyszeliśmy w biurze prasowym krakowskiego klubu.
Mecz rozpoczął się zgodnie z terminarzem i naprawdę mógł podobać się kibicom. Początek to jednak fatalna gra defensorów Lechii. Jedna z pierwszych akcji Wisły przyniosła jej prowadzenie. Najpierw strata Sebastiana Mili, potem złe zachowanie Jakuba Wawrzyniaka, a w finale tej akcji - po dośrodkowaniu Rafała Boguskiego - wyskok Rafała Janickiego "na alibi" i Wilde Donald Guerrier bez problemów posłał piłkę do siatki. Minęło pięć minut i Janicki fatalnie zagrał piłkę do Guerriera, a po jego podaniu bramkę strzelił Maciej Jankowski. To jednak nie załamało piłkarzy Lechii, którzy do końca pierwszej połowy rozgrywali swój najlepszy mecz w tym sezonie. Nie brakowało kombinacyjnych akcji, zagrań z pierwszej piłki, ciekawych zagrań Mili i okazji bramkowych. Jedna z atakich akcji zakończyła się dośrodkowaniem Jakuba Wawrzyniaka i celnym strzałem głową rozgrywającego bardzo dobry mecz Daniela Łukasika. Dla tego pomocnika był to pierwszy gol zdobyty w ekstraklasie. Dwie dobre szanse miał jeszcze Grzegorz Kuświk, ale najpierw nie trafił w bramkę, a potem w piłkę.
W drugiej połowie to Lechia była stroną dominującą, a piłkarze Wisły czekali tylko na okazje do kontr. Bardzo dużo ożywienia do gry biało-zielonych wniósł dynamicznie grający Lukas Haraslin. Właśnie Słowak strzelił wyrównującego gola dla Lechii. Gdańszczanie tym wynikiem długo się nie cieszyli, bo kolejny błąd w defensywie - tym razem Malocy - wykorzystał Jankowski strzelając swojego drugiego gola w tym spotkaniu.
Lechia do końca dążyła do odwrócenia losów spotkania. Ambitna postawa została nagrodzona. W 87 minucie z rzutu wolnego dośrodkował Piotr Wiśniewski, a do wyrównania doprowadził Maloca. To nie musiał być koniec, bo Lechia grała naprawdę dobry mecz. W doliczonym czasie wrzucił "Wiśnia", ale Janicki trafił w słupek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?