Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za lek na raka musi teraz płacić 420 zł. Kto pomoże chorym na szpiczaka?

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
J.Łobasiewicz
Kilkuset Pomorzan chorych na szpiczaka straciło dostęp do podstawowego leku, który - choć nie jest w stanie wyleczyć ich z tego nowotworu - znacznie wydłuża im życie. Mowa o Alkeranie, który do niedawna każdy pacjent onkologiczny mógł otrzymać w aptece bezpłatnie. Od 1 lipca za Alkeran - lek ratujący życie - chorzy na raka płacić muszą 420 zł za opakowanie zawierające zaledwie 25 tabletek.

- Nie stać mnie na taki wydatek, to jedna trzecia mojej emerytury - rozpacza pan Stanisław, mieszkaniec Kolbud.
Mężczyzna choruje na szpiczaka od dwóch lat. Alkeran trzymał jego chorobę w cuglach. Gdy na początku tego roku nagle zniknął z aptek, lekarz z Poradni Hematologicznej w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym zmienił mu lek na inny. Po nim jednak pan Stanisław poczuł się o wiele gorzej. Wyniki badań też okazały się nie najlepsze. - Na początku lipca znów byłem w poradni na kontroli, okazało się, że Alkeran znów jest dostępny w aptekach, mój doktor wypisał mi na niego receptę - relacjonuje pan Stanisław. - Prosto od lekarza popędziłem do apteki. Mało nie padłem z wrażenia, gdy okazało się, że za jedno opakowanie leku muszę zapłacić aż 420 zł. A ja muszę przecież przyjmować go do końca życia!

- To prawda, nasi pacjenci mają problem i to nie tylko z Alkeranem, ale również Leukeranem i Myleranem - potwierdza dr Wojciech Baran z Oddziału Dziennego Kliniki Hematologii i Transplantologii w UCK. Leukeran stosuje się w leczeniu przewlekłej białaczki limfatycznej, Myleran - w szpikowej. Dla osób starszych, po 60 roku życia, których nie można leczyć za pomocą autoprzeszczepu szpiku, Alkeran był lekiem z wyboru i na dodatek bezpłatnym. Tymczasem od 1 stycznia Alkeran - za sprawą nowej ustawy - przestał być refundowany.

W pierwszych miesiącach tego roku nawet płatny na sto procent kosztował jednak od 9 do 20 zł za opakowanie, więc chorzy nie robili z tego problemu. Jak się jednak okazało, jego francuski producent wpadł w kłopoty i ostatecznie zawiesił produkcję. Przejęła ją inna firma, która musiała zarejestrować swoją działalność w Unii Europejskiej i przejść całą procedurę rejestracji leku. Alkeran wrócił ponownie na listę leków refundowanych 1 lipca tego roku.

- Problem w tym, że nie na tę właściwą - ubolewa dr Wojciech Baran. - Alkeranu nie ma bowiem na listach leków refundowanych dostępnych w aptekach oraz stosowanych w programach lekowych.

Lek ten trafił na listę leków stosowanych w standardowej chemioterapii, którą NFZ kontraktuje w placówkach onkologicznych.
- Tak więc pacjent może być leczony Alkeranem w trybie ambulatoryjnym w szpitalu, który ma podpisany z NFZ kontrakt na chemioterapię - tłumaczy Mariusz Szymański, rzecznik prasowy pomorskiego NFZ.

W praktyce jest to jednak niemożliwe.
Podobne kłopoty jak na Pomorzu mają chorzy na szpiczaka w całej Polsce. Krajowy konsultant ds. hematologii prof. Wiesław Jędrzejczak zapowiada interwencję w Ministerstwie Zdrowia.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki