Według autorów raportu, za urządzeniami, które w najbliższych latach mają pojawić się na ulicach Trójmiasta, będzie stał całodobowy monitoring, kontrola policyjna i gromadzenie informacji (w tym tzw. danych wrażliwych) na temat uczestników ruchu w kolejnej bazie danych. A te z czasem mogą stać się nawet narzędziem szantażu.
- Obracające się kamery umieszczone na 59 skrzyżowaniach mają zapisywać dane o przejeżdżającym pojeździe: jego wielkość, liczbę pasażerów, prędkość, numery rejestracyjne - pisze w raporcie na temat Tristara Hanna Szymańska z Fundacji Panoptykon. - Na podstawie zapisanego numeru rejestracyjnego będzie można na bieżąco mierzyć czas jazdy wszystkim kierowcom Trójmiasta. Jeżeli na którymkolwiek z mierzonych odcinków kierowca przekroczy dozwoloną prędkość, a na pozostałych będzie jechał prawidłowo, i tak nie uniknie mandatu. Dodatkowo każdy spisany numer rejestracyjny będzie porównywany z "czarną listą", czyli numerami samochodów zgłoszonymi policji jako kradzione - zaznacza.
Czytaj też: Centrum Zarządzania Zintegrowanego Systemu TRISTAR. Budynek w Gdańsku już gotowy!
Władze Gdyni, która jest inicjatorem powstania systemu, i osoby odpowiedzialne za jego wdrażanie, studzą te doniesienia. Owszem, przyznają, że rejestrowane przez urządzenia informacje będą wykorzystywane, ale m.in. do karania piratów drogowych. System umożliwi bowiem pomiar i rejestrację przekroczenia prędkości średniej na niektórych odcinkach dróg.
- Rejestrację pojazdów - lecz wyłącznie popełniających wykroczenia polegające na przekroczeniu prędkości lub przejeździe na czerwonym świetle - będą realizowały kamery nieruchome, analogiczne do popularnych fotoradarów, lecz bez gromadzenia tych informacji w systemie Tristar, a wyłącznie w celu przesłania do odpowiednich służb - zapewnia Aleksandra Jonczyk z Gdańskich Inwestycji Komunalnych, realizujących wdrażanie systemu Tristar.
Podkreśla, że system nie będzie gromadził żadnych danych o pojazdach ani o użytkownikach dróg. Kamery automatycznie odczytają numer rejestracyjny pojazdu, a dokumentacja ze zdjęciem trafi do policji lub Straży Miejskiej. - Do dokumentacji wykroczenia pracownicy Centrum Tristar nie będą mieli dostępu - dodaje.
Czytaj też: Tristar ma być lekiem na trójmiejskie korki
Czyżby więc Panoptykon pospieszył się z oceną Tristara? Przedstawiciele fundacji przyznają, że nie posiadali wszystkich informacji o systemie, ale nie wycofują się z zarzutów.
- Problemem jest brak transparentności - o projekcie mówi się tylko jako sposobie na korki i nie tłumaczy jego innych aspektów, a przecież powstaje z publicznych pieniędzy - przekonuje Wojciech Klicki z fundacji. - W przypadku tego typu inwestycji władze powinny rzetelnie i przystępnie informować o celach i sposobie działania, rozmawiać ze społeczeństwem, tymczasem dziś słowa "bezpieczeństwo" używa się, by uciąć dyskusję zamiast ją inicjować - uważa Klicki.
Jego zdaniem, groźne jest już samo tworzenie spójnych systemów monitorowania, bo są one narzędziem, które może być wykorzystane do ograniczenia naszej wolności. - Główny inspektor danych osobowych Wojciech Wiewiórowski powiedział kiedyś, że naszą prywatność obecnie najlepiej chroni chaos, to znaczy fakt, że informacje o nas są rozsiane po wielu różnych miejscach - mówi Klicki.
Czym jest system Tristar?
Tristar to inteligentny system sterowania ruchem w całym Trójmieście, który według urzędników ma zrewolucjonizować poruszanie się po aglomeracji. Jego sercem będzie centralny komputer, połączony z centrami sterowania. Będzie generował tzw. inteligentną zieloną falę, czyli regulował dopuszczalną prędkość pojazdów, by zapewnić ich płynny przejazd. Ma też kontrolować parkingi i kierować nas tam, gdzie znajdziemy wolne miejsce oraz informować na specjalnych wyświetlaczach przystankowych o opóźnieniu autobusu czy tramwaju.
Oprócz tego Tristar odpowiadać ma za bezpieczeństwo na głównych drogach Trójmiasta. Będzie w stanie rozpoznawać tablice rejestracyjne pojazdów, więc nawet jeśli fotoradar nie sfotografuje wykroczenia, np. przekroczenia dopuszczalnej prędkości, Tristar sprawdzi, czy według jego rejestratorów zamontowanych na początku i końcu jakiegoś odcinka nie przejechaliśmy go zbyt szybko.
Całkowity koszt projektu to 334 mln zł, znaczna część tej kwoty pochodzi jednak z funduszy unijnych (sam Gdańsk dzięki Europejskiemu Funduszowi Rozwoju Regionalnego i Programowi Operacyjnemu Infrastruktura i Środowisko otrzyma zwrot 85 proc. kosztów inwestycji). System w pełni działać ma od 2014 r. Według urzędników, ma zwiększyć przepustowość dróg o 20-30 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?