Oni swoje - my swoje. Wiemy, że oni nie chcą - ale my musimy...itd. Aż pewnego dnia przyjedzie prezydent i powie niczym premier - nie pytaliśmy was o zdanie, bo wiedzieliśmy, że się nie zgodzicie... ale teraz możecie powiedzieć - czy chcecie basen, czy przejście dla pieszych...
Oj - trudna to sztuka zarządzania i dogadywania się z obywatelami. Trudno mieszkańcom Wiślinki i Sobieszewa tłumaczyć, że coś nie szkodzi, że ekologiczne, że nietoksyczne, gdy za płotem mają rafinerię, za miedzą oczyszczalnię, a za rzeką hałdę fosfogipsów... Nie łatwiej rozmawiać z mieszkańcami okolic Szadółek - codziennie czują jak uciążliwe może być sąsiedztwo zakładu "utylizacji".
A ja i tak mam wrażenie, że ktoś się za to wziął nie z tej strony. Bo o umiejętności radzenia sobie ze śmieciami nie należy dyskutować - tę umiejętność trzeba, drodzy Czytelnicy - nabyć. A z tym niestety gorzej i... trudniej.
I doświadczam tego uczucia codziennie, gdy widzę pełne kubły nieposegregowanych śmieci, gdy mijam pojemniki na makulaturę wypełnione czym popadnie, gdy pod kolorowe pojemniki "sąsiedzi" podrzucają mi zwykłe śmieci. I czuję codziennie, gdy z rana zaciągnę się dymem z domowych pieców, w których palą się plastikowe butelki, folie, torby i wszystko, co ogień strawić jest w stanie....
Najpierw nauczmy się (a może pomóżcie nauczyć się nam) posprzątać własne podwórka, a jak już będziemy wyrzucać śmieci nie do jednego, a do trzech koszy, być może spalarnia nie będzie potrzebna, albo sami o nią poprosimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?