Chyba że akcje na giełdzie znowu zaczną dołować i tym samym majątek skurczy się o kilka milionów. Owo dołowanie też pewnie jest wliczone w stabilny byt. Stabilny jest także Marian, pracujący na budowie - najpierw obowiązek (od 07.00 do 16.00), a potem przyjemność - tanie wino w ramach akcji pt. "Czas na kwas"! Wyrwany do tablicy Marian jest szczęśliwy. Ma pracę i tanie wino. Wie, co będzie robić do emerytury.
Obecnie, kiedy Europa trzeszczy w szwach, owa stabilizacja ma kapitalne znaczenie. Zrozumiano to o wiele za późno. W ramach ratunku pompuje się teraz miliardy euro w Grecję. W kolejce czekają kolejne kraje, które traktowały ekonomię jak działalność prowincjonalnej wróżki.
Jest coś dziwnie intrygującego w postępowaniu polityków odpowiedzialnych za euro. Przez wiele lat nie kontrolowali wydatków. Nie było ostrzeżeń o niewiarygodnej księgowości.
Więcej felietonów Jarka Janiszewskiego
Podejrzewam, iż zamiast z należytą uwagą śledzić wydatki, chadzali na bankiety, gdzie niczym Marian upijali się w imię jedności europejskiej (warto zauważyć, że godny Marian pije za swoje, jego wino kosztuje 3,5 zł, a bezczelny urzędnik z Brukseli płaci po kilkadziesiąt euro, wykorzystując diety).
Brak stabilizacji, jako zdecydowanie bardziej pokrętny stan, ma kilka oblicz. Pierwsze, mało konstruktywne, związane jest z potężną frustracją atakującą całe narody. Na ten przykład Grecy wylewają obecnie tony pomyj na Angelę Merkel. Widzą w niej źródło wszelkiego zła. Chcieliby jak dawniej siedzieć pod palmą i pić wino. A pani kanclerz z niemiecką precyzją pokazuje liczby, zmusza do wydajnej pracy i oszczędzania. Rodacy Zorby nie chcą słyszeć o zaciskaniu pasa. I trudno im się dziwić. Skoro ich dziad i ojciec leżeli pod palmą, oni też by chcieli. Nie można przecież zmieniać tradycji.
Drugie oblicze braku stabilizacji można by nazwać kreatywnym. Osobnicy dotknięci takim stanem zadają sobie banalne pytanie: "Co robić, by było lepiej?"
Nieskomplikowany Marian odpowiedziałby, że trzeba znaleźć drugą robotę, a co za tym idzie - mniej pić. Niestety, Europa nie jest tak rozgarnięta jak nasz rodak. Nie widać, by wyciągnięto odpowiednie wnioski. Kraje chcą żyć po staremu, licząc na cud. Tymczasem ostatnie cuda dokonały się ponad 2 tysiące lat temu.
Najgorsze oblicze braku stabilizacji to jego pogłębienie. W przypadku Unii oznacza jej rozpad. W takich okolicznościach słabe kraje przeprowadzą dewaluację i wrócą do dawnych walut. Te mocne zacieśnią współpracę i zdystansują się do reszty Europy.
Marian określiłby taki stan, używając wulgarnego słowa: roz…….l (zagadka: jakiego słowa użyłby Marian?). I pewnie miałby rację. Szkoda, że Marian nie rządzi Brukselą.
CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?