Faworytem spotkania był raczej AZS, ale gdańszczanie zapowiadali walkę o zwycięstwo. Mogli o nim realnie myśleć choćby podczas pierwszej przerwy technicznej, kiedy prowadzili po ataku Wojciecha Serafina 8:7. Potem było jednak zdecydowanie gorzej.
Przełom nastąpił w drugiej partii. 3:1, 8:7, 16:13, 18:14 - to niektóre z wyników w tej części gry. Seta gdańszczanie wygrali dzięki pojedynczemu blokowi, na który dał się złapać Olli Kunnari. W dwóch kolejnych partiach powtarzały się niestety błędy z pierwszej części, czyli nieskuteczna zagrywka i niecelny atak.
- Słabo gramy zagrywką już kolejny mecz. Męczymy się. Gdybyśmy mieli odrzucającą zagrywkę, na pewno byłoby nam łatwiej. Poza tym gramy chyba na 60-70 procent naszych możliwości - zastanawia się nad przyczynami porażki Wojciech Serafin, jeden z najrówniej grających zawodników Trefla.
- Bardzo się staraliśmy wygrać. Zaczęliśmy całkiem nieźle. Ale potem coś stanęło i nie byliśmy w stanie ruszyć z miejsca. Jak do tej pory przegraliśmy cztery mecze. Nie wiem, czym jest to spowodowane. Musimy to jakoś rozwiązać. Bo jeśli będziemy kontynuować naszą passę, na pewno nie będzie dobrze. Dobrzy zawodnicy to nie wszystko. Musi być coś ponadto. Musimy mieć swoją koncepcję gry. Siatkówka to gra złożona z wielu elementów. Nie wystarczy iść na zagrywkę i mocno uderzyć. Tak właśnie gramy teraz. Musi nadejść temu kres - przyznaje Bojan Janić, który cały czas narzeka na problemy z barkiem, przez co nie zawsze trenuje na maksymalnych obrotach.
- Cała drużyna zagrała, niestety, słaby mecz. W niektórych momentach zagraliśmy całkiem dobrze, a za chwilę coś się zepsuło i traciliśmy punkty. Tak było szczególnie w końcówkach setów. Jest bardzo ciężko. Trefl to nowa drużyna, wszystko jest tutaj nowe. Gra dopiero pierwszy sezon w ekstraklasie. Musimy cały czas ulepszać naszą drużynę poprzez ciężkie treningi. Mamy nazwiska, ale musimy zacząć grać jako drużyna. Myślę, że to klucz do zwycięstwa. Mam nadzieję, że obudzimy się i w następnych meczach, a potem w play-off pokażemy, na co nas stać - to opinia Marko Samardzicia, który do gdańskiej drużyny dołączył już w trakcie sezonu.
- Szkoda, że nie udało się nam wyszarpać chociaż punktu. Była ku temu okazja, ponieważ momentami graliśmy niezłą siatkówkę, a zabrakło czasami koncentracji czy dyscypliny w grze. Myślę, że o naszej porażce zadecydował pierwszy set, do którego zbyt nerwowo wyszliśmy i przegraliśmy do 22 - to z kolei jeszcze raz trener Kasza.
W najbliższy piątek Trefl podejmuje w Gdańsku Jadar Radom i tego spotkania przegrać nie może.
Asy w Treflu nie dają zwycięstw
Nie tak miał wyglądać początek sezonu w wykonaniu Trefla Gdańsk. Beniaminek Plus Ligi, który pozyskał kilku bardzo znanych siatkarzy, na razie zdołał wygrać tylko z najsłabszą w lidze Delectą Bydgoszcz.
Przed sezonem gdański klub zatrudnił m.in. wracających z ligi włoskiej Łukasza Kadziewicza i Jakuba Bednaruka oraz świetnych zawodników z Serbii Bojana Janicia i Marko Samardzicia. W związku z tym beniaminek był wymieniany nawet jako kandydat do medalu.
- W siatkówce trzeba mieć pomysł na grę, a my go nie mamy - narzeka Janić. Bednaruk natomiast uważa, że w grze gdańskiej drużyny jest za dużo przestojów. - Polska liga jest za silna, żeby same nazwiska wygrywały - mówi rozgrywający Trefla.
Pozycja trenera Trefla Wojciecha Kaszy jest mocno zagrożona. Klub, który nie oszczędza na zawodnikach, myśli o zatrudnieniu szkoleniowca ze znanym nazwiskiem. Lada dzień propozycję pracy może otrzymać Ireneusz Mazur, były selekcjoner reprezentacji Polski i współtwórca sukcesów Skry. PAH
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?