Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec wywalczył prawo do nadziei

Marcin Pacyno
Wojciech Pomorski odzyskał na razie nadzieję
Wojciech Pomorski odzyskał na razie nadzieję Marcin Pacyno
Wojciech Pomorski z Bytowa znowu potrafi się uśmiechać, bo jeszcze nie wszystko stracone. Jest nadzieja, że odzyska kontakt z córkami, które uprowadziła jego była żona, Niemka. Takie wnioski płyną z rozprawy, która odbyła się w ostatni czwartek przed sądem w Austrii.

- Prawdopodobnie dwa razy w miesiącu będę się mógł widywać z moimi córeczkami, które straciłem w 2000 roku - cieszy się Pomorski.

Niestety, coś za coś, bo prawdopodobnie ten sam sąd będzie chciał mu odebrać prawa rodzicielskie. Pomorski nie zamierza się jednak poddawać. Ma nowego adwokata - z polskimi korzeniami, który również jest ojcem dwóch córek.

- Są w takim samym wieku jak moje. On doskonale rozumie co straciłem. Dzięki mecenasowi teraz i ja będę wreszcie stawiał warunki - deklaruje walczący ojciec.

Ten adwokat to Wilhelm Frycak. Nakłonił on teraz Pomorskiego do transakcji wiązanej. Ma się zgodzić na zrzeczenie się praw rodzicielskich, ale pod pewnymi warunkami.

- Moje córki będą się uczyły języka polskiego dwa razy w tygodniu w wiedeńskiej ambasadzie naszego kraju. Będą też uczęszczały na lekcje religii katolickiej, w której były wychowywane - wylicza ojciec.

Chciał też zastrzeżenia niemożności zmiany imion z Iwona Polonia i Justyna Maria na inne, niemieckie. Tego warunku sąd w Wiedniu jednak na razie nie wziął pod uwagę. Kolejna rozprawa odbędzie się 14 stycznia 2009 roku.

- Wtedy zaczniemy atakować. Zażądamy m.in. zlecenia badań psychiatrycznych mojej byłej żony - zapowiada Pomorski.

Jak na razie nic jeszcze nie jest przesądzone. Pomorski jest pełen nadziei, ale też wciąż się boi. To strach uzasadniony, bo dotąd był dyskryminowany przez niemiecki urząd ds. dzieci, czyli Jugendamt.

Przegrywał w niemieckich sądach kolejne rozprawy o prawo widywania się z dziećmi. Nie pozwalano mu rozmawiać z córkami po polsku. Kontakt z nimi stracił całkowicie, gdy matka zniknęła w Austrii.

- Moje córki były przesłuchiwane przez austriackiego sędziego. Nie widziały mnie już kilka lat, ale miały powiedzieć, że je biłem i pamiętają to jak dziś, choć miały wtedy po kilka lat. Stwierdziły także, że już nie potrafią mówić po polsku. Podobno nawet nie próbowałem się z nimi kontaktować, choć mam całe stosy odesłanych listów, których nikt nie odebrał - narzeka. - To jeszcze nie koniec. Nie poddam się w walce o swoje dzieci.

Sprawa Pomorskiego została nagłośniona już m.in. w Parlamencie Europejskim. Doszło do tego, że niemiecka strona przepraszała za działalność Jugendamtu. Na tym się jednak skończyło, a w podobnej sytuacji są obywatele też innych krajów. W Parlamencie Europejskim jest nawet oficjalny wniosek o delegalizację Jugendamtu. Pokrzywdzeni rodzice kontaktują się na stronie internetowej www.dyskryminacja.de, którą założył ojciec z Bytowa.

- Prowadzę też Stowarzyszenie o nazwie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci z siedzibą w Niemczech. Członków jest coraz więcej - podkreśla.

Chęć pomocy wyraził już polski rząd, który chce się spotkać ze stroną niemiecką i raz na zawsze rozwiązać kwestię dyskryminowania polskich rodziców przez Jugendamt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki