Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obraza uczuć religijnych, czyli Nergal, Doda i Nieznalska przed sądem

Marcin Mindykowski
Po ośmioletnim procesie Dorota Nieznalska została uniewinniona z zarzutu obrazy uczuć religijnych. Adam "Nergal" Darski wierzy, że jego proces o podarcie Biblii przyczyni się do poszerzenia granic wolności słowa. Teraz sprawą zajmie się Sąd Najwyższy
Po ośmioletnim procesie Dorota Nieznalska została uniewinniona z zarzutu obrazy uczuć religijnych. Adam "Nergal" Darski wierzy, że jego proces o podarcie Biblii przyczyni się do poszerzenia granic wolności słowa. Teraz sprawą zajmie się Sąd Najwyższy Adam Warżawa, Tomasz Bołt/Archiwum
W sprawie obrazy uczuć religijnych po raz pierwszy zwrócono się do sądu najwyższej instancji, co nie tylko nadało jej wyższą rangę, ale też w końcu pokaże, jak rozstrzygać podobne procesy.

"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2" - tak brzmi artykuł 196 kodeksu karnego. Gdyby nie on, Dorota Nieznalska, Adam "Nergal" Darski i Dorota "Doda" Rabczewska prawdopodobnie nigdy nie zasiedliby na ławie oskarżonych. Teraz kontrowersyjnym i wciąż budzącym spory interpretacyjne przepisem zajmie się Sąd Najwyższy.

Czytaj także: Zniszczenie Biblii to "swoista forma sztuki". Nergal uniewinniony

Obie strony procesów o obrazę uczuć religijnych czekają na jego wykładnię z niecierpliwością - prawdopodobnie na lata zadecyduje ona bowiem, jak rozsądzać podobne sprawy. Czy artyście przysługuje pełna wolność wypowiedzi i na scenie może pozwolić sobie na prowokacje wobec symboli religijnych? Czy jednak za obrazę krzyża czy Biblii powinny zapadać wyroki skazujące?

Genitalia na krzyżu

Po raz pierwszy o artykule 196 k.k. zrobiło się głośno, kiedy na przełomie 2001 i 2002 roku gdańska artystka Dorota Nieznalska pokazała w galerii Wyspa swoją instalację "Pasja". Składał się na nią metalowy krzyż z naklejonym zdjęciem męskich genitaliów i film dokumentujący wysiłek fizyczny na siłowni, co razem miało symbolizować mękę mężczyzny. Już po zakończeniu wystawy działacze Ligi Polskich Rodzin - którzy dowiedzieli się o niej z mediów - złożyli doniesienie do prokuratury o podejrzeniu obrazy uczuć religijnych. W 2002 roku ruszył proces przeciwko Nieznalskiej. Od początku budził ogromne emocje. Na rozprawach pojawiali się działacze Młodzieży Wszechpolskiej i LPR z transparentami i krucyfiksami, intonując pieśni religijne. Na temat wolności artystycznej wypowiadali się religioznawcy, medioznawcy i historycy sztuki. Atmosferę wokół procesu porównywano nawet do sprawy Rity Gorgonowej.

Pierwszy wyrok zapadł w 2003 roku i był dla artystki niekorzystny: skazano ją na pół roku ograniczenia wolności i prace społeczne. Po apelacji rozpoczął się jeszcze bardziej wnikliwy proces - z kolejnymi ekspertyzami i rekonstrukcją wystawy (sama instalacja została na czas procesu "zaaresztowana"). W 2009 roku Nieznalska została uniewinniona (do końca utrzymywała, że nie chciała obrazić uczuć religijnych). Dziś artystka mówi, że czuje się ofiarą artykułu 196 k.k., a cała sprawa "zamroziła" jej karierę na czas ośmioletniego procesu.

- Rozpętała się nagonka na mnie i innych artystów uprawiających sztukę krytyczną. Moje nazwisko działało na galerie miejskie odstraszająco. Poznałam jednak machinę sądową i choć zostałam w nią wkręcona mimo woli, przetrwałam i wzmocniło mnie to. Wcześniej byłam po prostu naiwna - po szkole wydawało mi się, że artystę chroni jego sztuka...

Na temat spornego przepisu ma wyrobione zdanie: - Ten paragraf ogranicza wolność wypowiedzi twórców, którzy używają języka krytycznego. Jest niekonkretny, zbyt pojemny - łatwo można na jego podstawie pomówić o duże rzeczy. Nie chodzi o to, żeby go likwidować, ale powinno się go doprecyzować, dookreślić, czym są te uczucia religijne, żeby wyeliminować niedopowiedzenia. Próbowałam zainteresować tym problemem polityków, ale nie udało się doprowadzić do zmiany - kończy.
- Moim zdaniem ten artykuł jest wyjątkowo klarowanie sformułowany i nie powinien nastręczać problemów interpretacyjnych - nie zgadza się jednak prokurator Zbigniew Owsiany, który oskarżał Nieznalską z ramienia gdańskiej Prokuratury Okręgowej. - Prywatnie uważam, że sądy po prostu nigdy nie zaakceptowały tego przepisu, dlatego robią wszystko, żeby z niego nie skazywać. Być może wolałyby, żeby te przestępstwa były ścigane w postępowaniu cywilnym. Dokonują więc alpejskich kombinacji, żeby uniewinniać, dając jednocześnie ustawodawcy sygnał, że powinien ten przepis zmienić, wyrzucić. Ale nie taka jest ich rola. Sąd powinien stosować ustawy, a nie kształtować politykę prawną, wypaczając intencje ustawodawcy. A intencje były dobre - ten przepis powinien chronić wszystkie religie funkcjonujące w Polsce. Nie wolno kpić z ludzkich uczuć, zwłaszcza religijnych, bo to szczególnie wrażliwa sfera.

Jak zbudować "naprawdę wolną Polskę"

Drugi raz dyskusja o obrazie uczuć religijnych rozgorzała po tym, jak 13 września 2007 roku zespół Behemoth dał koncert w gdyńskim klubie Ucho. Zapowiadając jeden z utworów, lider zespołu Adam "Nergal" Darski podarł Biblię, komentując to słowami: "Piep...ć to g...o, piep...ć tę hipokryzję". Nazwał też Biblię księgą kłamstw, a jej wyznawców - najbardziej zbrodniczą sektą, jaka istniała na ziemi.

Zdarzenie uwieczniła kamera gdyńskiej "Gazety Świętojańskiej". Śledztwo przeciwko Darskiemu wszczęła gdyńska prokuratura, ale sprawę umorzono, bo jedynym pokrzywdzonym okazał się Ryszard Nowak, szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, który zapoznał się z zapisem wideo incydentu (żeby rozpocząć proces, musiały się zgłosić co najmniej dwie osoby).

Postępowanie nabrało nowego biegu po tym, jak w 2010 roku Nowaka wsparło czworo pomorskich działaczy PiS, także obrażonych zachowaniem Darskiego. Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił Nergala, ale Nowak (oskarżyciel posiłkowy) złożył apelację. 29 maja Sąd Okręgowy w Gdańsku skierował w tej sprawie zapytanie do Sądu Najwyższego. I choć nie ma gwarancji, że sąd zajmie stanowisko (może odmówić, tłumacząc, iż przepis jest tak oczywisty, że nie wymaga wykładni), na jego wiążącą uchwałę czekają obie strony.

- Decyzja Sądu Okręgowego mnie cieszy - mówi mec. Jacek Potulski, adwokat Darskiego. - To będzie precedens na skalę krajową, punkt odniesienia - argumentuje. Jeszcze dalej idzie jego klient. Po ostatniej rozprawie Nergal mówił, że pozytywne dla niego rozstrzygnięcie może być cegiełką w budowie "naprawdę wolnej, demokratycznej Polski". Scenę konsekwentnie nazywa zaś "ringiem", w którym można wyrażać się w dowolny sposób.
Ale pomyślnego dla siebie rozwiązania oczekuje też Ryszard Nowak, który stał się już dyżurnym tropicielem obrazy uczuć religijnych. Zresztą nie bez sukcesów - w styczniu Dorota "Doda" Rabczewska została skazana przez warszawski sąd z artykułu 196 k.k. na grzywnę 5 tysięcy złotych - za to, że w jednym z wywiadów autorów Biblii określiła mianem "naprutych winem i palących jakieś zioła". Sama wokalistka komentowała: "Może gdybym powiedziała to na scenie, to paradoksalnie byłabym uniewinniona. Ale kiedy odpowiadam na pytanie dziennikarki poza sceną, to już jest przestępstwo". Właśnie zapowiedziała jednak apelację.

Czytaj także: Proces Doroty Nieznalskiej rozpocznie się od nowa?

- Nie wierzę, żeby sąd przyznał rację Nergalowi - mówi Nowak. - Przecież gdyby go uniewinnił, inne zespoły zaczęłyby palić Koran albo Torę - byle zasłynąć - przekonuje. - Tyle że gdyby Nergal to samo zrobił z Koranem, wydano by na niego wyrok śmierci. A gdyby podarł Torę, nasz premier musiałby się tłumaczyć na całym świecie, że nie jesteśmy antysemitami! - dodaje.

Za swoje największe zwycięstwo Nowak uważa odwołanie Black Metal Festivalu - jak mówi, "zjazdu zespołów satanistycznych". - Te sprawy przechodzą do historii i już nieźle potrząsnęły przemysłem muzycznym. Odwołanie koncertów oznacza straty, więc artyści się pilnują. Wszędzie, gdzie przyjeżdża Nergal, apeluję o odwołanie koncertu. Najczęściej jest to niemożliwe, ale dostaję od organizatorów zapewnienie, że artysta zobowiązuje się, iż będzie przestrzegał prawa i nie będzie obrażał uczuć religijnych - nie kryje satysfakcji.

Uczucia religijne, czyli co?

Spór o paragraf 196 k.k. sprowadza się do konfliktu konstytucyjnej wolności słowa z jej ograniczeniem w sytuacji, kiedy wypowiedź uraża uczucia religijne.

- Możemy przyjąć, że chodzi o działania naruszające odczucia związane ze sferą religii - definiuje mec. Wojciech Cieślak, który bronił Doroty Nieznalskiej. - I w takim rozumieniu ten przepis gwarantuje spokój publiczny, bo chroni wartości dla wielu najcenniejsze przed tendencyjnym opluwaniem. Zachowując oczywiście zdroworozsądkowe ramy: nie można mówić, że połykając tabletkę z krzyżykiem, ktoś obraża nasze uczucia religijne.

- Wolność słowa nie jest wartością absolutną, ale ten przepis budzi kontrowersje - mówi mec. Potulski. - Uczucia religijne to kwestia nienamacalna. Dla kogoś ich obrazą może być nawet zdanie, że papież, czyli głowa Kościoła, się myli. Pod względem ochrony uczuć religijnych nasz kodeks jest w skali świata relatywnie surowy - w krajach islamskich jest ona większa, ale w zachodnioeuropejskich - bardziej liberalna.

- Poniżenie uczuć religijnych jest kwestią subiektywną. A w Polsce to sądy powołują biegłych, którzy stwierdzają, czy Kowalski miał prawo poczuć się urażony - zwraca uwagę prok. Owsiany.

Artyście wolno więcej?

W sprawach z paragrafu 196 k.k. pojawia się też argument kontratypu sztuki, który oznacza, że sztuka stanowi okoliczność wyjątkową, a zgodność i niezgodność z prawem postępowania artysty podlega szczególnej ocenie.

- To znaczyłoby, że sztuka jest poza jakimkolwiek reżimem prawnym - oburza się prok. Owsiany. - Tymczasem wszyscy żyjemy w systemie prawa - także artyści. Można publicznie krytykować prezydenta, premiera, sąd - i nikomu nie ma prawa za to spaść włos z głowy - ale nie wolno znieważać. Nie ma czegoś takiego jak totalna swoboda wypowiedzi - ona kończy się tam, gdzie narusza prawa innych osób.
- Jestem ciekaw, czy gdyby artysta wyszedł na scenę i powiedział: "Od jutra zabijajmy Żydów" albo że za Koranem kryje się pijak i alkoholik, prokuratura też uznałaby to za wyraz artystyczny - powątpiewa Ryszard Nowak.

- To, czy kontratyp sztuki w ogóle istnieje, jest sporne - zastrzega mec. Potulski. - W myśl tej doktryny artyście nie wolno jednak wszystkiego - nie może zabić człowieka, występować przeciwko życiu i zdrowiu innych. Ale kontratyp sztuki zakłada, że wolno mu więcej, jeśli chodzi o wyrażanie poglądów. Pierwsze takie uniewinnienie zapadło w sprawie Agnieszki Chylińskiej, która rzucała ze sceny wulgaryzmy, co jest wykroczeniem. Uznano jednak, że sztuka pozwala na więcej. Choć rozbić koledze głowy gitarą już by nie mogła.

Mec. Cieślak, choć w procesie Nieznalskiej używał wszystkich argumentów świadczących na korzyść jego klientki - także tego o kontratypie sztuki - przyznaje, że sam ma do niego umiarkowane przekonanie. - Podtrzymywalibyśmy w ten sposób nierówność w zakresie korzystania ze swobody wypowiedzi i budowalibyśmy immunitet dla pewnej grupy. A w kolejce są już następne grupy zawodowe, które też chciałyby być zwolnione z odpowiedzialności za słowo, np. dziennikarze - mówi. - A skoro artyści mają bogactwo wypowiedzi, to czy koniecznie muszą sięgać po te środki, które spowodują, że ktoś może poczuć się urażony, zaniepokojony? Przekonują nas, że inaczej nie są w stanie dotrzeć do odbiorcy, ale, moim zdaniem, świadczy to o mierności współczesnych artystów. Nie powinniśmy dawać priorytetu tym, którzy dla wyrażania swojego poglądu urażają innych. Nie tak wyobrażam sobie zabezpieczenie wolności w praworządnym państwie - dodaje. I przekonuje, że jego linia obrony w procesie Nieznalskiej była inna: - Możemy zobiektywizować to, co jest przedmiotem czci religijnej. Nie bez powodu święcimy przecież krzyżyki i medaliki. A krzyż Nieznalskiej nie został poświęcony, więc nie był obiektem kultu religijnego.

Zamierzał obrazić czy obraził przypadkiem?

Sąd Najwyższy zajmie się tym, czy przestępstwo z art. 196 k.k. można popełnić tylko z zamiarem bezpośrednim czy także ewentualnym. - W tym pierwszym wypadku byłoby to zawężenie tego przepisu do ewidentnych sytuacji, w których mamy do czynienia ze złą wolą, a zamiar jest łatwy do rozszyfrowania, jednoznacznie skierowany przeciwko tym uczuciom. W tym drugim sprawca może być na to obojętny, może być to dla niego kwestia poboczna, na zasadzie: "Nie obchodzą mnie uczucia religijne, tworzę sztukę". Nałożylibyśmy jednak na artystę obowiązek wzięcia tych okoliczności pod uwagę - tłumaczy mec. Cieślak.

Czy przepis jest jednak potrzebny, skoro i tak de facto pozostaje martwy? Czy nie należałoby go zmienić albo usunąć?

- Jest potrzebny, ale właśnie w takim, zawężającym odpowiedzialność rozumieniu. Jeśli ktoś godzi się na obrazę, ale chce przede wszystkim wyrazić pogląd, nie powinien być ścigany. Może warto więc zmienić jego formułę na: "kto w celu obrazy uczuć religijnych..." - uważa mec. Potulski. - Ale jego całkowita likwidacja ograniczałaby prawa religijne: kiedy czcimy kult, mamy prawo do szacunku. Nikomu nie wolno oddawać moczu na ołtarz, niszczyć hostii czy dewastować meczetu. I w tym rozumieniu przepis jest zasadny. W szerokim - godzi w wolność słowa. Nie chciałbym jednak, by demokrację odmierzano wolnością sztuki. Ona nie zawsze świadczy o demokracji. A przynajmniej nie tylko ona.

- Paragrafów, które chronią ludzi, jest pełno. To jedyny paragraf, który tak naprawdę chroni Boga - nie ma wątpliwości Ryszard Nowak.

Na pytanie, czy Bóg potrzebuje ochrony w ziemskim kodeksie karnym, nie odpowie jednak pewnie nawet Sąd Najwyższy.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki