Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: Od dziś mianuję was metropolią

Piotr Dominiak, ekonomista
Jak stać się metropolią? Prosta odpowiedź - trzeba załapać się na listę, która będzie przyklepana przez centralne władze. Początkowo miało być na niej kilka największych aglomeracji.

Ale gdy okazało się, że bycie metropolią może się opłacać, chętnych znalazło się sporo. Rzeszów, Białystok, Kielce - a dlaczego nie? W końcu pojęcie "metropolii" jest umowne. Więc, jeśli będzie polityczna wola, to i Włoszczowa może pretendować do tego miana, peron przecież ma.

Śmieszne to wszystko, choć i zrozumiałe. Bo jeżeli bycie metropolią, nawet tylko formalnie, może przyspieszyć rozwój lokalny, to zabiegi samorządowców o dostanie się na listę kandydatów przestają dziwić.

Tak naprawdę, nie wiem jednak do czego tu się pchać. Widzimy przecież gołym okiem w Trójmieście, że wszelkie próby oddolnego budowania więzi pomiędzy Gdynią, Sopotem i Gdańskiem kończą się fiaskiem. I niech nikt nie opowiada, że to z powodu braku odpowiednich regulacji prawnych. Brakuje chęci, woli, zapału i wielu innych rzeczy, których zadekretować się nie da.

Od lat powtarzałem, że uwierzę w zdolność wykreowania metropolii na Wybrzeżu dopiero wtedy, gdy udadzą się najprostsze nawet inicjatywy. Bilet komunikacji miejskiej był i jest dla mnie papierkiem lakmusowym. Odtrąbiono triumfalnie jego wprowadzenie kilka miesięcy temu.

I co? Nadal w autobusach kasujemy różne bilety w każdym z miast. "Metropoiltalność" biletu jest tak wątła, że tylko najbardziej biegli mieszkańcy są w stanie się jej doszukać. Dla przyjezdnych, obawiam się, rzecz nie jest rozpoznawalna. Powody dla których tak jest nie są dla mnie zrozumiałe.

Jeszcze trudniejsza do pojęcia jest kwestia wielorakości systemów opłat za parkowanie samochodów, niejednolitych sposobów oznaczania różnych obiektów, zabytków itp. Miejscowi przywykli, ale Trójmiasto stara się przecież o wizerunek terenu przyjaznego turystom. I wciąż nie wychodzi.

Partykularne interesy, brak spójnej koncepcji rozwoju itd., itp. Centralna nominacja do miana metropolii rozwiąże te problemy? Wątpię, choć być może załatwienie pewnych kwestii stanie się łatwiejsze. Pierwotne przyczyny nie tkwią jednak w przepisach, ale w nieumiejętności współpracy.

Tak, jak w biznesie, w nauce, w sporcie. Wspierając dążenia rządu do przekazania większych kompetencji regionalnym samorządom, nie mogę się jednak wyzbyć do końca obaw, czy "Polska regionalna" nie uwikła się w spory "graniczne" i wyrywanie sobie nawzajem różnego typu korzyści, możliwości, zasobów. Czy duch współpracy weźmie górę nad duchem źle pojętego interesu własnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki