Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Dziecka: Dzieci nie ryby - mają głos! Czego dorośli mogą się nauczyć od swoich pociech?

Małgorzata Gradkowska
sxc.hu
My - dajemy im wszystko. Najpierw nieprzespane noce, plecy bolące od noszenia i przytrzymywania przy pierwszych krokach, wyszukiwanie przedszkoli i dobrej szkoły, stosy zabawek i tony lodów, potem - nerwy, gdy wraca za późno, długie rozmowy dyscyplinujące, światopogląd, wartości i bezwarunkową miłość. One nam - najpierw lepkie całusy, uśmiechy, potem krzywe spojrzenia i kłótnie. My im - każdą życiową mądrość i wszystko, co umieją. One nam - no właśnie, co one nam? My - rodzice - czy czegoś możemy się nauczyć od naszych dzieci? Zadaliśmy to pytanie kilkorgu dorosłym.

Ucz się emocji

- To rodzice całe życie uczą swoje dzieci. Wychowują je, pokazują, co dobre, a co złe, jak należy postępować - Marek Admirowicz, właściciel firmy informatycznej, nie ma wątpliwości, że to rodzice są przewodnikami swoich dzieci od ich urodzenia do dorosłości. - Ja wiem więcej niż moi synowie, umiem tę wiedzę przefiltrować przez doświadczenia całego życia, więc to ja jestem przewodnikiem.

Czytaj także: Po co dzieciom spowiedź przed Pierwszą Komunią Świętą? Rozmowa z o. Wojciechem Żmudzińskim

- Co za bzdura - denerwuje się psychoterapeutka Karolina Wróblewska, prowadząca gabinet terapii rodzinnej. - Takie postawy powodują, że w którymś momencie rodzina trafia do mnie, bo sama nie jest w stanie się dogadać. Pacjenci gabinetów psychoterapeutycznych wyrastają z przekonania, że dzieci są jak ryby, nie mają głosu. Taki autorytarny styl zakłada, że to my, dorośli, wiemy najlepiej, a dzieci mają słuchać naszych poleceń, bo na tym polega wychowanie.

Sama na pytanie, czego nauczyła się od swoich dzieci, wymienia: - Cierpliwości. Umiejętności odejścia od rutyny. Umiejętności zmieniania planów, bo zdarza się, że to, co wymyśliłam dla nas wszystkich, tylko mnie wydaje się fajne. Korzystania z wyobraźni, bo przez lata zapomniałam, że w zabawkowym sklepie można płacić groszkami, a cytrynowe są więcej warte niż pomarańczowe i dostanę za nie więcej chleba, który tak naprawdę jest klockami lego...

I już zupełnie poważnie dodaje: - Dorośli przywykli myśleć, że nauka to konkret, wiązanie butów, posługiwanie się nożem czy jazda na rowerze. A w przypadku dzieci trzeba pomyśleć raczej o ich wpływie na nasze emocje, o tym, czego uczą nas w postrzeganiu świata. Powiem rzecz banalną - ale emocje to równie ważna nauka jak nauka chodzenia. Od swoich dzieci wymagamy empatii i zrozumienia dla uczuć dorosłych. Uczmy się od nich tego samego.

Mateusz mądrzejszy od Krzysztofa

Gdyby Krzysztof Garlicki posłuchał psychoterapeutki, mógłby na potwierdzenie jej słów opowiedzieć historię sprzed kilku miesięcy. Dzisiaj, pytany o to, czego nauczył go jego syn, bez wahania opowiada o szkole.

Czytaj także: Małgorzata Sikorska: Ojciec może zastąpić matkę [ROZMOWA Z SOCJOLOG]

- Na początku października do klasy Mateusza dopisano chłopca z lekkim upośledzeniem i ADHD. Oburzaliśmy się bardzo, bo co to jest, dobra, zgrana klasa, wysoki poziom, agresja przeciętnie, a tu nagle przychodzi jakiś dzieciak, bije wszystkich i jeszcze nie można mu zwrócić uwagi, bo przecież jest integracja. Postanowiliśmy, wspólnie z innymi rodzicami, porozmawiać z wychowawczynią, żeby tego chłopca przeniesiono do innej klasy. I kto nam zabronił? Nasze dzieci! - Garlicki jest poruszony sytuacją jeszcze dzisiaj. - A ty byś chciał, żeby twojego synka ktoś wyrzucał z klasy, zapytał Mateusz, i zrobiło mi się tak głupio, jak już dawno się nie czułem. Jestem zapracowany, nad emocjami specjalnie nie mam czasu się zastanawiać, po prostu rozwiązuję problemy i idę dalej. I trzeba było tej sytuacji, żebym pomyślał, że zarówno jemu, jak i jego rodzicom możemy zrobić krzywdę. Wstydzę się, gdy o tym myślę, bo Mateusz okazał się bardziej dojrzały niż ja, dorosły. Łatwiej mi teraz przychodzi pomyśleć, że mogę od swojego 10-letniego syna czegoś się nauczyć. Chociaż na razie jeszcze to ja uczę go wszystkiego, co chłopak powinien umieć.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Rozgryź sam instrukcję do pilota

Profesor Jerzy Sondej, polonista, już dawno przyzwyczaił się do myśli, że jego dzieci swobodnie się poruszają w dziedzinach, o których on nie ma pojęcia, i że to one są jego przewodnikiem, np. po cyfrowym świecie.

- Dorośli ubolewają, że dzieci umieją mniej niż oni w ich wieku, ale nie biorą pod uwagę tego, że one mają umiejętności, o których dorośli nie mają pojęcia. Który rodzic, korzystający z komputera na przeciętnym poziomie, potrafi w tej dziedzinie tyle ile jego dziecko? Ile osób może powiedzieć, że uczyło swoje dziecko zaawansowanych programów, a nie odwrotnie? Są dziedziny, w których jestem od swoich dzieci gorszy. I podchodzę do tego z pokorą.

- Ile osób potrafi obsłużyć konsolę do gier bez pomocy dzieciaka? - dodaje Maria Łapecka, nauczycielka polskiego. - Ilu dorosłych opanuje działanie nowej komórki szybciej niż ich dziecko?

- A ile osób rozgryzło instrukcję obsługi pilota do nowego telewizora z nagrywarką bez pomocy młodych? - pyta dr Waldemar Skonieczny, biolog. Ten przykład leży mu na sercu, bo kilka tygodni temu próbował sam rozgryźć łączenie telewizora z laptopem i do pełnego sukcesu potrzebował pomocy 16-letniej córki. - Przywykliśmy do myślenia, że tylko dziadkowie korzystają z wiedzy wnuków w tej dziedzinie, a tymczasem rodzice bywają równie bezradni. Nasze poczucie wyższości w stosunku do dzieci powinniśmy zacząć rewidować tym szybciej, im szybciej one rosną.

Trudne słowa

Iwona Guzowska, kiedyś sportsmenka, dzisiaj polityk, często styka się z dziećmi.
- Zazdroszczę im intuicyjnego i życzliwego patrzenia na świat, przyjmowania najbardziej oczywistego punktu widzenia, niedoszukiwania się drugiego czy trzeciego dna w wydarzeniach, jakie nas spotykają - mówi. - Zazdroszczę i uczę się tego. Bywam dosyć często w przedszkolach podczas akcji czytania dzieciom książek i niejeden raz dzieci zaskoczyły mnie swoimi interpretacjami. Dorośli potrafią skomplikować najprostsze rzeczy, a dzieci widzą prostotę w najbardziej skomplikowanych.
Syn Iwony Guzowskiej nauczył ją przyznawania się do błędów, mówienia "masz rację", gdy się kłócili o jakieś domowe sprawy.
- To cenniejsze niż nauka jazdy na rolkach - śmieje się i dodaje: - Kiedyś też tacy byliśmy, ale inni dorośli ułożyli nasz świat. Teraz my układamy go naszym dzieciom, nie zawsze z dobrym skutkiem. Dzieci mają otwarte umysły, są kreatywne i powinniśmy je obserwować, bo czasami one podpowiadają nam rozwiązania, na które my już nie wpadlibyśmy.

Czytaj także: Małgorzata Sikorska: Ojciec może zastąpić matkę [ROZMOWA Z SOCJOLOG]

Jedno z najbardziej znanych na świecie "cudownych dzieci", 10-letnia Hinduska Adora Svitak, umieściła na YouTube filmik z apelem do dorosłych. Mówi w nim, że świat potrzebuje "dziecięcego" podejścia: śmiałych pomysłów, niepohamowanej kreatywności, a zwłaszcza optymizmu. Dorośli powinni dać szansę wielkim marzeniom dzieci - uważa Adora, a pierwszym krokiem w tym kierunku może być zaakceptowanie faktu, że sami mogą się czegoś nauczyć od dzieci.

Maria Łapecka przy okazji jakiegoś wypracowania poprosiła swoich uczniów o scharakteryzowanie dorosłych. Gimnazjalistka Ewa napisała: "Pozjadaliście wszystkie rozumy, chodzicie z oczami utkwionymi ponad prostymi sprawami. Robicie »pożywną rybkę na parze«, nie puszczacie głośno muzyki i nie bałaganicie. Z głowami tak wysoko zadartymi nie chcecie słuchać. Myślicie, że nikt nie jest w stanie nic więcej Was nauczyć? Mylicie się, bo wokół was są osoby inne niż wy. Mają wyobraźnię i nawet dużą wiedzę. Gdybyście chcieli, dzieci mogłyby was tyle nauczyć! Na przykład, że nie trzeba mieć bardzo dużo czasu, żeby pobawić się z dzieckiem. Że film w telewizji nie jest wcale taki fajny jak jazda na rowerze. Że rozrzucone książki pomagają w myśleniu, a kurz w słońcu działa jak pryzmat i daje piękne światełka..."

Czytaj także: Po co dzieciom spowiedź przed Pierwszą Komunią Świętą? Rozmowa z o. Wojciechem Żmudzińskim

A Waldemar Skonieczny, który poza podłączeniem telewizora do laptopa, korzystał ostatnio z pomocy córki przy szukaniu literatury w internetowych zasobach amerykańskiej biblioteki, pomyślał, że to będzie bardzo miły prezent na Dzień Dziecka. Taka lista rzeczy, których się od niej nauczył.

Małgorzata Gradkowska
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki