Zobowiązali do podjęcia działań Zarząd Okręgu Polskiego Związku Działkowców w Gdańsku. Nie wiadomo tylko, czy istnieje taka możliwość. Czesław Smuczyński, prezes zarządu, przekonywał, że działkowicze powinni wnosić najpierw pozwy indywidualne, okręg nie może reprezentować ich zbiorowo przed sądem, gdyż to, co jest w ogródkach, stanowi ich odrębną własność.
Kilka lat temu ostateczną decyzją Sądu Najwyższego grunty, na których stoją ogrody, zostały zwrócone osobom prywatnym, gdyż w czasach komunistycznych zostały zabrane niezgodnie z prawem. Właściciele dali działkowiczom dwa lata na "rozstanie się" z ogrodami. Termin wypowiedzenia mija 31 grudnia 2008 roku.
Wcześniejsze próby znalezienia kompromisowego rozwiązania z udziałem starostwa czy samorządu miejskiego zakończyły się fiaskiem. Zbyt duże były rozbieżności między oczekiwaniami właścicieli a możliwościami samorządów. Pierwsi wyceniali nieruchomość na 1,5 mln złotych, drudzy gotowi byli za nią zapłacić 400 tys. złotych w gotówce lub przez zamianę nieruchomości.
- Ogrodów już nie uratujemy. Możemy tylko się starać o godziwą rekompensatę - mówi Stanisław Kubkowski, radny miejski, reprezentujący interesy działkowiczów.
Zdaniem działkowiczów, zawinił Skarb Państwa, bo zabierając po wojnie ziemię prywatnym osobom nie zadbał o to, aby w księgach wieczystych pojawił się zapis, iż grunty należą do związku działkowców. Stąd decyzja o wejściu na drogę sądową. Sprawa w sądzie może potrwać długo, a nikt z zarządu PZD nie powiedział wczoraj, co się stanie 1 stycznia 2009 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?