Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk wcale nie jest nudny - odpowiada Paweł Adamowicz

Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska
Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska
Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska Robert Kwiatek
Autorka artykułu "Gdańsk jest nudny" ("Dziennik Akademicki" z dn. 3.11.08 r.) narzeka, że w Gdańsku nie ma centrum sportowego, basenu, że teatry grają w kółko te same sztuki, a w knajpach wszystkie imprezy są identyczne. A ewentualne duże wydarzenia artystyczne - np. koncerty - odbywają się wyłącznie w wakacje. Po przeczytaniu tego artykułu pomyślałem, że autorka poszła na łatwiznę. Bo najłatwiej narzekać nie ruszając się z własnej kanapy.

Gdańsk wcale nie jest nudny, tylko żeby go docenić trzeba zadać sobie trochę wysiłku, ale ludziom wykształconym znalezienie odpowiedniej rozrywki nie powinno sprawiać problemów. To, że nie ma w Gdańsku dużego centrum sportowego, to że istnieje ograniczona liczba teatrów - jest prawdą, ale o niczym jeszcze nie świadczy.

Przybywa bowiem stale małych centrów sportowych - są ścianki do wspinaczki, sale do ćwiczeń, są gokarty i paintball. A jeśli już zupełnie nie ma nic w studenckiej sakiewce - pozostają ścieżki rowerowe, których jest w Gdańsku ponad 70 kilometrów. To samo z wydarzeniami kulturalnymi - Gdańsk ma faktycznie niewiele scen teatralnych, ale trudno zarzucać im kiepski repertuar.

A wystarczy w piątek przejrzeć którąś z gazet, by przekonać się, że co weekend w mieście ma miejsce wiele ciekawych wydarzeń - są koncerty, są spotkania, są wystawy. Naprawdę jest co robić. Do tego dochodzą inne atrakcje, które również mogą od czasu do czasu urozmaicić życie złaknionego wrażeń studenta - istnieje pełne ciekawostek naukowych Centrum Hewelianum, znakomita filharmonia na Ołowiance.

A i wizyta w którymś z licznych gdańskich muzeów może się okazać ciekawą przygodą. W Gdańsku z roku na rok przybywa również miejsc, gdzie można wypić kawę, czy piwo. Takim ożywionym na nowo zakątkiem stała się ulica Piwna, przy której jedna po drugiej pojawiają się knajpki, kafejki, puby i restauracje. A co do dużych imprez - faktycznie większość z nich odbywa się w okresie letnim.

Ale biorąc pod uwagę masowy charakter takich wydarzeń jak Jarmark św. Dominika, festiwal Feta, czy koncerty Przestrzeń Wolności - trudno wyobrazić sobie, żeby odbywały się one w grudniu. Autorka żali się też, że nie ma w Gdańsku lokali "tylko dla studentów" przez co biedny student (człek bądź co bądź dość wiekowy) musi bawić się tam, gdzie tłumy innych młodych ludzi, przez co nie ma nawet gdzie usiąść. Mogę jedynie zaproponować, by w każdym pubie nad jednym ze stolików powiesić taki symbol, jak w tramwajach - "miejsce dla inwalidów (i studentów)".

Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska

Odpowiedź autorki

Z jednej strony cieszę się, że artykuł napisany przeze mnie poruszył najwyższe szczeble władzy miejskiej, z drugiej zaś lekko niepokoi mnie bezkrytyczny optymizm Pana Prezydenta Pawła Adamowicza oraz niezwykle emocjonalny ton jego polemiki.

Pan Prezydent pisze: "ludziom wykształconym znalezienie odpowiedniej rozrywki nie powinno sprawiać problemów". Wynika z tego, że ci, którzy studiów nie skończyli skazani są na siedzenie na kanapie i oglądanie telewizji. A skoro student, jako taki wykształcenia jeszcze nie posiada, to na atrakcje oferowane przez Gdańsk też nie ma co liczyć.

Za kadencji obecnego Prezydenta miasta Gdańska liczba atrakcji kulturalnych i centrów sportowych wzrosła, jednak biorąc pod uwagę ceny wielu z nich, na kieszeń przeciętnego studenta się nie nadają. Niektórym z pewnością ciężko jest poświęcić 20 zł na siedmiominutową zabawę na gokartach.

Dumą napawają "ścieżki rowerowe, których jest w Gdańsku ponad 70 kilometrów", z tym że wystarczy popatrzeć na inne miasta, i widać z

miejsca, że chwalić się tak naprawdę nie ma czym. 140 tysięczny Rybnik ma ponad 100 km ścieżek, porównywalny (zarówno ludnościowo jak i kulturalnie do Gdańska) Wrocław 140 km.
Owszem, w roku 2008 powstało centrum Hewelianum, ale niestety mało kto ma pojęcie o jego istnieniu. Z pewnością miejsce to ma potencjał i mogłoby przyciągnąć wielu ludzi, jednak gdy pojawia się coś nowego potrzeba temu głośnej reklamy i zachęty, tymczasem w Gdańsku wydaje się o tym nie pamiętać. Zdaje się to potwierdzać moje wątpliwości dotyczące słabego marketingu. Problem ten podkreślam ponownie, gdyż brakuje mi odniesienia się do niego w wypowiedzi Pana Prezydenta.

O słabości gdańskich teatrów świadczy notorycznie powtarzany repertuar oraz coraz częstsze głosy niezadowolenia ze strony osób związanych z kulturą, pojawiające się na łamach prasy. Patrząc przez pryzmat odpływu wartościowych artystów z Gdańska (ostatnio Leszek Bzdyl), którzy zresztą często tłumaczą swoją decyzję brakiem wsparcia ze strony miasta, ciężko w jasnych barwach widzieć naszą kandydaturę na Europejską Stolicę Kultury w 2016 roku.

Cieszy mnie, że "ożywionym na nowo zakątkiem stała się ulica Piwna" i pojawia się tam dużo nowych knajpek, lecz w większości z nich ceny

dostosowane są bardziej do kieszeni turystów a nie studentów. A sensownej zniżki ze świecą tam szukać.

Ironiczna propozycja Pana Prezydenta (jako odpowiedź na zarzut względem braku miejsc stricte studenckich w mieście) by "w każdym pubie nad jednym ze stolików powiesić taki symbol, jak w tramwajach - miejsce dla inwalidów (i studentów)»" chyba nie wymaga komentarza z mojej strony, pokazując jak
brak rzeczowych argumentów wpływa na obronę swojego zdania (o klasie nie wspominając).

Ale cóż się dziwić, w końcu jak pisał Lec "tonący brzydko się chwyta".
Marta Czauderna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki