Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Ofiary pożaru w hali stoczni apelują o ośrodek dla oparzonych

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Prawie 18 lat temu Andrzej Wawrzusiszyn przeżył piekło
Prawie 18 lat temu Andrzej Wawrzusiszyn przeżył piekło Przemek Świderski
Poszkodowany w pożarze gdańskiej hali stoczni w roku 1994 mieszkaniec Sopotu Andrzej Wawrzusiszyn apeluje do władz pomorskiej służby zdrowia o utworzenie w którymś z trójmiejskich szpitali specjalistycznego oddziału leczenia oparzeń.

Zdaniem rektora Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Janusza Morysia, taki ośrodek powinien powstać na terenie Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Deklarację lobbingu i współpracy na rzecz tego projektu złożył Gdański Klub Biznesu, który skupia wiele firm przemysłowych z terenu całego regionu. Doktor Hanna Tosińska-Okrój, lekarka, która przez kilkanaście lat leczyła ponad kilkuset młodych ludzi oparzonych w pożarze hali widowiskowej, nie traci więc nadziei, że mimo nieprzychylnego stanowiska pomorskiego NFZ projekt ośrodka leczenia oparzeń w Gdańsku uda się zrealizować.

Czytaj także: Oddział oparzeń na Pomorzu nie powstanie. NFZ nie ma pieniędzy

Podczas tragicznego pożaru w hali stoczni prawie 18 lat temu Andrzej Wawrzusiszyn doznał oparzeń 42 proc. powierzchni ciała. Do dziś pamięta - minuta po minucie - przebieg tamtego czwartkowego koncertu i jego dramatyczny finał. Nieustanne cierpienie, ogromny lęk o życie.

- Trafiłem do Szpitala Wojewódzkiego, a po dwóch dniach przetransportowano mnie do ośrodka w Siemianowicach - wspomina dziś już 39-letni mężczyzna. Andrzej spędził tam trzy miesiące. Dzięki fachowej opiece lekarzy rany się wygoiły. Mimo bardzo wczesnej rehabilitacji za pomocą tzw. ubrań uciskowych, które zapobiegają przerostowi blizn, przeszedł w sumie 9 operacji, w tym jedną w szpitalu w Bremie. Niewielkie blizny zostały, ale na szczęście ma sprawne ręce. Losowi dziękuje, że oparzenia leczono mu w Siemianowicach, bolała jednak bardzo wielomiesięczna rozłąka z najbliższymi. Tłumaczy, że jemu było łatwiej, bo miał już 22 lata i był po wojsku. Leczenie z dala od rodziny gorzej znosili nastoletni pacjenci, a takich była większość. Kto nie wytrzymał i się załamał, tracił szanse na szybki powrót do zdrowia.

- Doskonale wiem, jak wielką traumą jest oparzenie, a jego ofiarami stają się zwykli ludzie i to niemal codziennie, dlatego jestem przekonany, że oddział tej specjalności powinien być tutaj, na miejscu - przekonuje Andrzej Wawrzusiszyn. Podobnie uważa wielu mieszkańców Gdańska, którzy zachowali w pamięci tamte tragiczne wydarzenia sprzed lat.

Za utworzeniem tego rodzaju ośrodka opowiadają się również wybitni lekarze - prof. Jerzy Strużyna, krajowy konsultant w dziedzinie chirurgii plastycznej, szef oddziału w Łęcznej, oraz dr Andrzej Krajewski - ordynator oddziału oparzeń w Gryficach, jednocześnie przewodniczący Polskiego Towarzystwa Leczenia Oparzeń.

Przeczytaj również: Na Pomorzu jednak nie będą leczyć oparzonych

Oparzeni z Pomorza muszą na razie trafiać do Gryfic, Siemianowic czy Poznania, bo na własny oddział dopiero czekają.
- Chcielibyśmy, by oddział dla oparzonych powstał w Centrum Medycyny Nieinwazyjnej, czyli drugiej nowej części Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego - tłumaczy rektor Janusz Moryś. - Decyzja o jego budowie powinna zapaść na początku czerwca, nowy szpital powinien być gotowy za cztery lata.

Czytaj też: Władze Trójmiasta upominają się o oddział leczenia oparzeń

Gdański Klub Biznesu gotów jest lobbować na rzecz oddziału leczenia oparzeń wspólnie z władzami służby zdrowia.
- Zamierzamy lobbować na rzecz tej inicjatywy, bo jest niezwykle cenna - mówi Dorota Sobieniecka, dyrektor Gdańskiego Klubu Biznesu.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki