Każdy, kto choć raz próbował przejść w godzinach szczytu przez przejście dla pieszych w pobliżu skrzyżowania z Łowicką, wie, że przypomina to grę w rosyjską ruletkę.
W środę, w godzinach szczytu, sam usiłuję pokonać to przejście. Kilkakrotne próby nic nie dają. Kierowcy nie zważają na to, że na ulicy namalowana jest zebra i że to ja, zgodnie z kodeksem drogowym, mam tam pierwszeństwo. Pędzą jak szaleni. W końcu zdrowy rozsądek bierze górę i rezygnuję z przeprawienia się na drugą stronę. Mieszkańcy dzielnicy postępują podobnie.
- Tu nawet nie warto czekać. Kierowcy i tak się nie zatrzymają - mówi Paulina Adamczak, mieszkanka ul. Łowickiej. - Można stać i pół godziny. Lepiej iść kilkadziesiąt metrów w górę ulicy Wielkopolskiej. Tam są światła na przejściu.
- Ci, którzy na siłę próbowali pokonać to skrzyżowanie, wpadali pod samochody. Wielu zginęło - mówi Roman Kozera, mieszkaniec Małego Kacka. - Krzyże, które tu stoją, świadczą o ludzkiej tragedii i są przestrogą dla innych. Gdyby była tu sygnalizacja świetlna, nie doszłoby do tylu ludzkich nieszczęść.
Radni dzielnicy Mały Kack walczą o zainstalowanie świateł na tym skrzyżowaniu już od wielu lat.
- Udało nam się wywalczyć światła na przejściu przy skrzyżowaniu Wielkopolskiej z ulicą Gedymina - mówi Grażyna Szymańska-Błaszczyk, przewodnicząca Rady Dzielnicy Mały Kack. - Była to ciężka batalia stoczona z urzędnikami. Teraz od ośmiu lat staramy się o to, by światła pojawiły się przy skrzyżowaniu Wielkopolskiej z Łowicką. Mam nadzieję, że przy pomocy "Polski Dziennika Bałtyckiego" i ta inwestycja zostanie zrealizowana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?