Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagrody rozdane przy "Darze"

Jarosław Zalesiński
Adam Wiedemann, Marian Pankowski i Piotr Matywiecki to laureaci trzeciej edycji Nagrody Literackiej Gdynia.

Swój werdykt Kapituła Nagrody, kierowana przez prof. Piotra Śliwińskiego, ogłosiła w sobotę, na finałowej gali na nabrzeżu gdyńskieg0 portu przy "Darze Pomorza". Każdy z laureatów, poza pamiątkową kostką, wywiózł z Gdyni 50 tysięcy złotych.

Nagroda przyznawana jest dla najciekawszych książek poetyckich, prozatorskich i eseistycznych. Kapituła wybrała je spośród 15 nominowanych wcześniej tytułów. W pokonanym polu zostali m.in. Jarosław Marek Rymkiewicz, nominowany za eseistyczną książkę "Wieszanie", Michał Witkowski (laureat pierwszej edycji Nagrody Literackiej Gdynia) z jego "Barbarą Radziwiłłówną z Jaworzna-Szczakowej", reportażowy "Czarny ogród" Małgorzaty Szejnert czy poetycka książka Zbigniewa Macheja "Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji". Obok tak znanych nazwisk w jednym szeregu stała też jednak młoda poetka lingwistka Joanna Mueller-Liczner (tomik "Zagniazdowniki") czy Anatol Ulman (powieść "Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm"), pisarz ciekawy, ale mało znany tym, którzy odwiedzają tylko empiki. - Nie było na liście nominowanych kilku głośnych książek czy kilku znanych nazwisk - przyznał w rozmowie z "Polską" prof. Śliwiński. - Mając do wyboru książkę znanego pisarza, która nie jest jego najlepszym dziełem, i książkę kogoś młodego albo niedocenianego do tej pory, a która warta jest uwagi, wybieramy tę drugą.

Zanim swój werdykt ogłosiła kapituła, nominowanych autorów mogła poznać publiczność zorganizowanych w tym roku po raz pierwszy dwudniowych Literaturomanii. Kandydaci do nagrody na wspólnym spotkaniu zastanawiali się np. nad powodami takiej popularności w Polsce literatury faktu. - Ci sami czytelnicy często wybierają fikcję infantylnej baśni, także w kinie - zwracał przy tej okazji uwagę Piotr Matywiecki. Organizatorom Literaturomanii na tradycyjne autorskie spotkania udało się też zaprosić m.in. Jacka Żakowskiego, Eustachego Rylskiego i Wiesława Myśliwskiego, ubiegłorocznego laureata gdyńskiej nagrody. Wojciech Bonowicz, także ubiegłoroczny laureat, poprowadził warsztaty poetyckie i jurorował w turnieju jednego wiersza.

Zorganizowane z przytupem Literaturomanie to dowód ambicji, jakie z ufundowaną przez siebie nagrodą wiąże gdyński samorząd. Jakie miejsce wśród literackich wyróżnień zajmuje Nagroda Literacka Gdynia? Dyskutowano o tym na debacie jurorów Gdyni, Nike, Angelusa i nowej gdańskiej nagrody - Europejski Poeta Wolności. Zwycięzcy nie było. Triumfował futbol. Gdy odbywały się mecze, publiczność nie dopisywała...

Dostrzegać niedostrzeżone

Z Piotrem Śliwińskim, przewodniczącym Kapituły Nagrody Literackiej Gdynia, rozmawia Jarosław Zalesiński.

Kapituła po raz pierwszy w tym roku wykorzystała całą pulę nominacji. Taki rok czy taka tendencja, że coraz więcej jest wartościowych książek?
Poprzednimi laty mieliśmy poczucie, że może jednak, nie wykorzystując wszystkich możliwych nominacji, postąpiliśmy jak skąpcy. Może jednak trzeba było wskazać młodszych autorów, inne poetyki, rzeczy może niedoskonałe, ale zasługujące na to, by je zauważyć.

Czyli zmieniło się myślenie Kapituły, a nie rzeczywistość literacka?
Zmieniło się jedno i drugie. Nigdy na przykład nie brakuje w polskiej literaturze dobrej poezji. Książek poetyckich ukazuje się sporo. Prozy również, ale miałem wrażenie, że w ubiegłym roku nie była ona nadzwyczajna. Dominowały trochę słabsze książki dobrych pisarzy i było trochę prób ambitniejszych, ale jeszcze niedojrzałych. W tym roku doszliśmy do przekonania, że oferta literacka jest w Polsce na tyle duża, iż nominowanie piętnastu tytułów nie jest żadną przesadą.

Próbowałem sobie te książki poukładać według jakichś wspólnych mianowników i nic mi z tego nie wyszło. Potwierdza się chyba obiegowa teza...
Że polska literatura nie ma dominanty? I tak, i nie. Na liście eseistycznej rzeczywiście są książki, reprezentujące różne typy eseistyki. To melanż różnych stylów. Natomiast lista prozatorska i poetycka coś jednak mówią. Przez to, że nie ma na nich kilku głośnych książek czy kilku znanych od dawna nazwisk. Nie na tym rzecz polega, że jesteśmy tacy nieprzyjaźni uznanym pisarzom albo komentowanym książkom...

Tylko jesteście przyjaźni książkom niedostrzeganym?
Dobrze pan to ujął. Mając do wyboru książkę znanego pisarza, która jednakowoż nie jest jego najlepszą książką, i książkę kogoś młodego albo niedocenianego do tej pory, a która warta jest uwagi, wybieramy tę drugą.

Może w ogóle im więcej nagród literackich w Polsce, tym więcej wolności od różnych ideologii i środowiskowych presji?
Tak by się wydawało. Ale w tym pluralizowaniu życia literackiego poprzez pojawianie się nowych nagród można też popełnić pewien błąd. Na przykład Nagroda im. Mackiewicza, która pojawiła się jako kontrapunkt do Nagrody Nike, stała się przez to "nagrodą inną niż ta, którą się neguje". Bo z negacji środowiska "Gazety Wyborczej" i środowiska Nagrody Nike przecież wyrosła. Nie chcę przez to powiedzieć, że werdykty kapituły Nagrody im. Mackiewicza były nietrafione, tylko że nic się przez to nadzwyczaj dobrego dla życia literatury nie stało.

Ideologią Kapituły Nagrody Literackiej Gdynia jest literackość?
Nie da się tak całkiem wydestylować literackości ze wszystkich uwikłań, w jakich ona funkcjonuje. To byłoby naiwnością. Ale wydaje mi się, że takie jest nasze myślenie, by nie dopuszczać naszych własnych pokus nagrodzenia czegoś za to, że mówi to, a nie co innego, nawet jeśli robi to w formie literacko nie bardzo interesującej. Nie chodzi oczywiście o to, żeby literatura nie mówiła czegoś o rzeczywistości czy żeby nie zajmowała stanowiska ideologicznego. Ale nie wierzymy, że może być ona pod tym względem skuteczna, jeśli w pierwszej kolejności nie jest literaturą.
Mnie każda z książek nominowanych do Gdyni przypomina, że literatura w pierwszej kolejności polega na języku.
Oczywiście, polega na języku. To wręcz banał, aż wstyd o tym mówić. Potrzeba przypominania o tym wynika z pewnej tradycji, decydującej o wielkim autorytecie polskiej literatury, ale i o pewnych jej słabościach. Literaturę zaprzęgano do tego, żeby była moralistyką, polityką, żeby zastępowała sumienie narodowe, definiowała nam świat, konstytuowała naszą tożsamość i tak dalej.
Ważne sprawy.
To są ważne misje. Ale przecież to, co pamiętamy z przeszłości literatury, to nie są jednak teksty słabe literacko, tylko takie książki, które potrafiły być i jednym, i drugim, czyli i wybitną literaturą, i wybitną myślą.

To, o czym rozmawiamy, nie jest próbą określenia, po trzech latach, specyfiki Nagrody Literackiej Gdynia?
Ale wypowiadane to jest rzecz jasna na moją odpowiedzialność. Każdy z nas, członków Kapituły, przychodzi z własnym nastawieniem i o coś chce walczyć. Rzeczywiście jednak wydaje mi się, że dzisiaj jest nam wszystkim trochę łatwiej zwolnić się z różnych gorączek politycznych...

I tematycznych.
Także. Mam wrażenie, że kiedy spojrzy się na listę nominowanych książek, moża powiedzieć, że jedna jest po tej, a druga po drugiej stronie. To powodowało między nami dyskusje. Ale istnieją książki, których poglądów nie dzielimy i które jednakowoż podziwiamy. Bo one zamieniają poglądy w literaturę. Albo inaczej - dają tym poglądom artystyczną nośność. A o nią nam chodzi, jednak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki