Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żukowo: Najstarszy i bardzo cenny zegar kolebnikowy

Janina Stefanowska
To najstarszy tego typu zegar w Polsce!
To najstarszy tego typu zegar w Polsce! fot. Bartosz Cirocki
W 800-lecie sprowadzenia norbertanek nad Radunię, po 12 latach nieobecności, do Żukowa powrócił zegar kolebnikowy. Jest to jeden z największych unikatów sztuki zegarmistrzowskiej w Polsce. Do końca roku można go oglądać w Muzeum Parafialnym przy kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Żukowie

Niecodzienny eksponat - kolebnikowy zegar z XVII w. powrócił do Żukowa. Jest najlepiej tak dobrze zachowanym mechanizmem nie tylko na Pomorzu, ale w Polsce.

- Parafia jest właścicielem wielkiego zabytku o wartości nieocenionej - mówi ks. Ireneusz Bradtke, proboszcz parafii WNMP w Żukowie. - Zegar kupiły niegdyś norbertanki, na pewno był bardzo drogi. Ile kosztował - nie wiem, może pół wsi? A może całą? Mamy w kościele wielkie perły historyczne i pokazanie ich piękna jest moją ideą - dodaje Bradtke.

Czytaj też: Balonami uczcili 800-lecie miasta

Takie zegary mierzyły czas przez 700 lat. Głównym elementem był kolebnik - rodzaj bezwładnika w kształcie poprzecznej belki obciążonej dwoma ciężarkami oraz wychwytu wrzecionowego, który wprowadza w ruch wspomniany kolebnik.

Zegary te były bardzo niedokładne - nieścisłości sięgały nawet pół godziny na dobę. Trzeba je było dostosowywać do zegarów astronomicznych.

W Polsce zachował się zegar kolebnikowy, a właściwie jego rekonstrukcja w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz w Malborku, jednak bardzo niekompletny. Dlatego zegar z Żukowa jest tak cenny. Po roku 1657, kiedy to Holender Christian Huygens wynalazł zegar wahadłowy, zaprzestano wyrabiania kolebników, a część z nich przerobiono na zegary wahadłowe.
Żukowski zegar kolebnikowy odnaleziono na chórze ponorbertańskiego kościoła w roku 1999. Stał zapomniany.

- Był w stanie śmierci klinicznej - mówi obrazowo Grzegorz Szychliński, kustosz Muzeum Zegarów Wieżowych w Gdańsku. - Do jego naprawy nakłonił nas diecezjalny konserwator zabytków, ks. Tomasz Czapiewski. Podpisano stosowne porozumienie między parafią a muzeum i zabraliśmy się za renowację zegara.

Zabytek został oczyszczony z brudu, następnie usunięto z niego rdzę, bez pomocy chemikaliów. Wtedy dopiero oczom mechaników ukazało się prawdziwe oblicze mechanizmów.

- Byliśmy zaskoczeni kształtem zegara - opowiada Grzegorz Szychliński, który wespół z Tadeuszem Stojałowskim i Piotrem Rokitą zabrał się za renowację zabytku. - Dla nas był on piękny, z prawdziwym kolebnikiem, ramką z ciężarkami. Co prawda kolebnik był lekko ułamany, były ubytki w kołach, ale czuliśmy, że da się go uruchomić. Do rekonstrukcji zegara użyto trochę części z innych zegarów, które walały się po wieżach, trochę części dorobiono.

Obecnie mechanizm można uruchomić. Zegar posiada specjalną skrzynię do przewożenia. Aby się w niej zmieścił, trzeba niektóre elementy z niego zdjąć.

Grzegorz Szychliński o zegarach wie wszystko. Zajmuje się nimi od 1996 r.

- Przestałem już liczyć, ile zegarów przeszło przez moje ręce - śmieje się. - Ale ten z Żukowa był unikatem. To spełnienie marzeń kolekcjonera - odkryć zegar kolebnikowy sprzed kilkuset lat. Takie zdarzenie przytrafia się raz w życiu - a ja miałem to szczęście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki