Radni w Bytowie nie chcą szpitalnej spółki

- Wciąż jest za dużo niewiadomych - mówi Ryszard Sylka, burmistrz Bytowa. - Powinniśmy najpierw poczekać na ustalenia rządowe, bo dzisiaj tak naprawdę nie wiemy, co wymyślą posłowie i jaką postać prawną zaproponują ostatecznie samorządom.

Kolejnym argumentem za głosowaniem przeciwko była niedawna decyzja Rady Miejskiej w Miastku. Tam radni zdecydowali się przystąpić do spółki, ale pod warunkiem objęcia 51 proc. udziałów. Przedstawili też drugą opcję - że przejmą sam szpital w Miastku. Konkretne rozmowy jeszcze się jednak nie odbyły.

W głosowaniu przeciwko wchodzeniu do spółki bytowscy radni byli niemal jednomyślni. Od głosu wstrzymała się tylko Beata Bigda-Świątek.

- Moim zdaniem, władze powiatu powinny najpierw zrestrukturyzować całkowicie szpital, z określeniem, gdzie zostaną jakie oddziały, tak aby się nie dublowały - podkreśla radna. - Może to być drastyczne dla wielu lekarzy. Może także i dla mnie. Dopiero jednak po takim postawieniu sprawy możemy podejmować decyzje dotyczące tego, jaką formę ma przyjmować szpitalnictwo w naszym powiecie.

Już wcześniej wszystkie gminy wiejskie odmówiły wejścia do szpitalnej spółki. Według ostatniej opcji, przewidywano 40 proc. udziałów dla powiatu i po 30 dla Bytowa i Miastka.
Starosta Jacek Żmuda-Trzebiatowski, mimośrodowej decyzji bytowskich radnych, nie traci nadziei.

- Liczę na to, że te wszystkie obawy, głównie po rozmowach z samorządem miasteckim, zostaną rozwiane - mówi starosta. - Do tej pory nie poznałem wszystkich propozycji, jakie złożyło Miastko, i dlatego nie mogłem mówić o konkretach w Bytowie. Gdy już będę je znał, na pewno wrócę z kolejną propozycją. Najlepiej byłoby, gdyby powstała jednak spółka z udziałem przynajmniej trzech samorządów.