Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co wiedziano o obozie Stutthof podczas okupacji niemieckiej?

Bogdan Chrzanowski
Kolumna więźniów przechodząca przez wieś Stutthof około roku 1941.  Zdjęcie wykonał potajemnie jeden z niemieckich mieszkańców wsi
Kolumna więźniów przechodząca przez wieś Stutthof około roku 1941. Zdjęcie wykonał potajemnie jeden z niemieckich mieszkańców wsi Archiwum Muzeum Stutthof
Co wiedziano na Pomorzu i w Polsce o obozie Stutthof podczas okupacji niemieckiej, badał profesor Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Bogdan Chrzanowski

Polskie ośrodki konspiracyjne nie dysponowały pełnym serwisem informacyjnym o Stutthofie. Obóz ten ze względu na swoje położenie był izolowany i dotarcie do niego było bardzo utrudnione. Stąd niewiele informacji przedostawało się zza drutów. Zdobywanie materiału informacyjnego odbywało się w niezmiernie ciężkich warunkach. Członkowie żołnierze Polski Podziemnej, więzieni w Stutthofie, przesyłali w różnorodnej formie nawet wycinkowe informacje o panujących tam warunkach.

Czytaj także: 50. rocznica powstania Muzeum Stutthof. Wyścig o miejsce pamięci

Najczęstszą formę stanowiły grypsy przerzucane poza obóz lub przekazywane osobom zainteresowanym, podczas kontaktów ze światem zewnętrznym, np. podczas wykonywania różnego rodzaju prac przymusowych w podobozach. Część danych uzyskiwano poprzez przekazy ustne więźniów lub też z relacji już zwolnionych ze Stutthofu. Niektóre relacje byli więźniowie składali po udanych ucieczkach drogą morską z okupowanego kraju do Szwecji. Poszczególne ośrodki konspiracyjne posiadały pewne rozeznanie co do warunków panujących w tym obozie, chociaż informacje te stosunkowo rzadko przedostawały się na łamy wydawnictw periodycznych. Więcej materiału na ten temat zawierają dokumenty Delegatury Rządu RP na Kraj. Działalność obozu Stutthof była więc znana w mniejszym stopniu niż np. Oświęcimia, Majdanka czy innych obozów koncentracyjnych i zagłady.

***
Pierwsze wzmianki o "obozie pod Gdańskiem" pojawiły się w prasie konspiracyjnej już w kwietniu 1940 r. Pismo "Wiadomości Polskie" informowało wówczas o wysłaniu 60 księży i nauczycieli z Pomorza "do obozu pod Gdańskiem" (chodziło tutaj o 200-osobowy transport z 18.01.1940 r.) Z kolei w gazetce "Sprawy Polskie" z 1940 r. po raz pierwszy pojawiła się nazwa "Stutthof": "Ks. dziekan Turzyński z Gdyni zmarł w obozie Stutthof k. Gdańska" [faktycznie rozstrzelany w Piaśnicy - B.C.]. Szczególną wymowę ma artykuł wydrukowany na łamach pisemka "Ziemie Zachodnie Rzeczypospolitej" z 1943 r. (nr 43) pt. "Przemianujmy Stutthof na Boltowo". Jego autorem był Włodzimierz Wnuk, którego nazwiska ze względów konspiracyjnych nie ujawniono. Był on aresztowany w Gdyni we wrześniu 1939 r., osadzony w obozie Stutthof, potem przeniesiony do Sachsenha- usen a następnie do Gusen, skąd został zwolniony jesienią 1941 r. W artykule Wnuk opisuje przybycie transportu styczniowego w 1940 r. i jego tzw. powitanie, któremu towarzyszyły wyzwiska i obelgi. Później rozpoczęła się gehenna obozowa. Autor publikacji zwraca uwagę na wysoką śmiertelność wśród więźniów. Opisał także obozowy "szpital", gdzie w nieludzkich warunkach umierali więźniowie. Głównym bohaterem artykułu był ks. senatora Feliks Bolt, który zmarł w obozie w dniu 7 kwietnia 1940 r. W zakończeniu artykułu autor wysunął propozycję, aby po wojnie zmienić nazwę Stutthof na Boltowo, oddając w ten sposób hołd zmarłemu księdzu.

***
Formalnie obóz Stutthof w 1941 r. nie miał jeszcze statusu obozu koncentracyjnego, jednak panujące tam warunki były analogiczne, jak w tego typu obozach. Stąd, zapewne wyprzedzając fakty, "Rzeczpospolita Polska" (1941, nr 9-10) pisała: "Do obozu koncentracyjnego w Stutthofie pod Gdańskiem wysyła się nadal za najlżejsze przewinienie. Przebywa tam w najstraszliwszych warunkach 2000 Polaków". Była to liczba zawyżona - przebywało tam wówczas ok. 1200 więźniów. Przypuszczalnie informację tę zaczerpnięto z raportu Delegatury Rządu RP na Kraj z 1941 r., gdzie podano: "Stutthof koło Gdańska - w obozie koncentracyjnym przebywa ok. 2 tys. Polaków, głównie z inteligencji. Część z nich pracuje w porcie gdańskim przy największych załadunkach". Więcej informacji dotyczących Stutthofu trafiło na łamy wydawnictw podziemnych w 1942 r. I tak "Biuletyn Zachodni" (1942, nr 2) podawał, że Stutthof "(…) istniejący od początku wojny i przeznaczony wyłącznie dla Polaków jest na wymarciu". Z kolei pismo "Naród" (1942, nr 5) wspominało ogólnikowo o nieugiętej postawie Pomorzan, pomimo "(…) tych mordów i dalszego wywożenia "verfluchten Polaken" do obozów koncentracyjnych, głównie do Stutthofu pod Gdańskiem (coś, jak nasz Oświęcim)".

W maju 1942 r. gazetka "Jutro" (nr 16) informowała o śmierci w Stutthofie 16 osób aresztowanych w grudniu 1941 r. Wiadomość tę prawdopodobnie uzyskano z "Informacji Bieżącej" z 21.04.1942 r., gdzie pisano nie o 16 więźniach, a o 16 proc. zmarłych w Stutthofie. Przypuszczalnie chodziło o pojedynczych Polaków przysyłanych wówczas do obozu z różnych miast pomorskich, m. in. z Gdańska, Torunia, Bydgoszczy, Grudziądza, Kwidzyna. W tej samej gazetce podano też dodatkowo, że: "Do Torunia jednego dnia nadeszło 100 zawiadomień o śmierci więźniów polskich osadzonych w obozie karnym." Wprawdzie nie wymieniono tutaj Stutthofu z nazwy, jednak na podstawie innych źródeł można stwierdzić, iż chodziło właśnie o ten obóz. Jest tu mowa o aresztowanych członkach żołnierzach Polski Podziemnej na Pomorzu, których w połowie 1940 r. oraz w marcu 1941 r. skierowano do Stutthofu. Problematyka Stutthofu, nazywanego czasami "pomorskim Oświęcimiem", znalazła także odbicie w podziemnych wydawnictwach zwartych. Informacje na ten temat czerpano przeważnie z relacji więźniów. W publikacji "W piekle" (Warszawa 1942, s. 29) pióra Zofii Kossak donoszono, że: "Nie mniej straszliwe relacje dochodzą z obozu w Studchofie [tak w oryginale. B.Ch.] pod Gdańskiem, przeznaczonego dla Polaków z Pomorza i Suwalszczyzny".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

***
W 1943 r. obozowi koncentracyjnemu Stutthof kilkakrotnie poświęcono uwagę. I tak "Ziemie Zachodnie Rzeczypospolitej" (nr 4) informowały, że: "W powiecie Chojnice i Kościerzyna aresztowano i wywieziono do obozu Stutthof 150 Polaków za zabójstwo dwóch żandarmów niemieckich". W "Biuletynie Zachodnim" (sierpień 1943) opublikowano lakoniczną wzmiankę dotyczącą duchowieństwa polskiego: "Niewielu tylko księży się uratowało, reszta zginęła w obozach koncentracyjnych w Stutthofie i w Dachau". Warto też przytoczyć ciekawą informację z biuletynu "Aktualne Wiadomości z Polski i ze Świata", gdzie wspomniano o aresztowaniu około 100 oficerów norweskich, których umieszczono w obozach koncentracyjnych w Polsce. Nie wiedziano wówczas, że w ramach akcji "Koło Podbiegunowe" osadzono w Stutthofie 255 policjantów norweskich. W 1944 r. już tylko luźne wzmianki o Stutthofie pojawiały się w prasie konspiracyjnej. Informowano np. o aresztowaniu i zesłaniu do obozu wiceburmistrza Chojnic, o poprawie warunków bytowych oraz o wysyłaniu więźniów do prac poza obóz macierzysty.

Czytaj także: 50. rocznica powstania Muzeum Stutthof. Wyścig o miejsce pamięci

Wspomniano również o wysłaniu z więzienia białostockiego w dniu 3 lutego 1944 r. transportu 200 mężczyzn "do Gdańska". O innym transporcie nieco szerzej pisał "Biuletyn Informacyjny" w maju 1944 r. (nr 21): "Z więzień w Łomży i Białymstoku wywieziono do obozu w Stutthofie ponad 600 osób". Z kolei w czerwcu 1944 r. "Biuletyn Informacyjny" wydania "P" ("Powiat") z 1.06.1944 r. donosił: "Przed dwoma tygodniami na linię kolejową na Modlin wywieziono więźniów z Warszawy pod bardzo silną eskortą. Więźniowie rozrzucali wzdłuż torów kartki z adresami, prosząc o zawiadomienie rodzin o ich wywiezieniu do Prus.

Ludność kartki te skrzętnie zbierała, by spełnić zawarte w nich prośby". Nie znano wówczas prawdziwego przeznaczenia transportu, który 24.05.1944 r. został skierowany z Pawiaka do obozu Stutthof. Z powojennych relacji wynika, że istotnie wielu więźniów nie zdawało sobie sprawy, iż przeznaczeniem ich jest Stutthof. Gdyby jechali w kierunku południowym wiedzieliby, że stację docelową stanowiłby Auschwitz. Natomiast ze zdziwieniem zobaczyli jakąś nieznaną im stację kolejki wąskotorowej i szyld "Stutthof Waldlager". Dopiero później usłyszeli nazwę, którą zapamiętali do końca życia: Konzentrationslager Stutthof. Jedną z ostatnich wiadomości opublikowanych w prasie konspiracyjnej stanowiła informacja o wysłaniu z obozu przejściowego w Pruszkowie, do Stutthofu, części ludności cywilnej z Powstania Warszawskiego. Można również odnotować, że fragmentaryczne doniesienia o obozie Stutthof publikowano na łamach polskiej prasy emigracyjnej. W 1944 r. "Robotnik w Wielkiej Brytanii" wydrukował "Reportaż ze Stutthofu", gdzie wymieniono niektóre nazwiska załogi SS.

***
Miejscowa ludność niemiecka była wrogo nastawiona do przywożonych tam Polaków i w ogóle do więźniów wszystkich narodowości. Rzecz jasna, nie wiedziano o wszystkich egzekucjach, o komorze gazowej i krematorium, ale istnienie obozu nie stanowiło tajemnicy. Nie tylko przystanek kolejki wąskotorowej nosił przecież nazwę Stutthof Waldlager, ale już we wrześniu 1939 r. organ prasowy gdańskiej NSDAP "Der Danziger Vorposten" (nr z 13.09.1939 r.) pisał wyraźnie o powstaniu obozu
Stutthof dla złodziei, morderców, podpalaczy i wrogów państwa.

Zachowało się też jedno z nielicznych zdjęć przedstawiających kolumnę 20 więźniów eskortowanych przez dwóch SS-mannów szosą z obozu macierzystego do wsi Stutthof. Widoczne są także dwie osoby cywilne, najprawdopodobniej mieszkańcy wsi, którzy przypadkowo znaleźli się w zasięgu obiektywu.

Bogdan Chrzanowski
Autor jest prodziekanem ds. nauki Instytutu Politologii UG, kustoszem i pracownikiem Oddziału Naukowego Muzeum Stutthof w Sopocie

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Co wiedziano o obozie Stutthof podczas okupacji niemieckiej? - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki