Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia: Zatrucie w przedszkolu. Gronkowiec był w mięsie od dostawcy

Dorota Abramowicz
Do masowego zatrucia w gdyńskim przedszkolu doszło 27 kwietnia.
Do masowego zatrucia w gdyńskim przedszkolu doszło 27 kwietnia. Tomasz Bołt
Znamy już wyniki badań przeprowadzonych po zatruciu w przedszkolu nr 46 w Gdyni. Wśród pracowników przedszkola nie było nosiciela gronkowca złocistego, który był przyczyną zatrucia 42 dzieci i 9 dorosłych w tej placówce.

Po przebadaniu pobranych w tym przedszkolu próbek żywności, stwierdzono, że źródłem zakażenia były wyroby mięsne od dostawcy. W tej sprawie powiatowy inspektor sanepidu złożył już wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania.

Czytaj także: Masowe zatrucie w przedszkolu w Gdyni. To była toksyna gronkowca (ZDJĘCIA)

- Pobraliśmy ponad 500 próbek - mówi Marian Piaskowski, rzecznik gdyńskiego sanepidu. - Wszystkie zostały w ostatnich dniach przebadane. Na szczęście, choć nie jest to konieczne, pracownicy przedszkola dostarczyli nam także próbki pulpetów, które podano na obiad dwa dni wcześniej. Dzięki temu już wiemy, co się naprawdę stało w przedszkolu. Okazało się, że toksyna gronkowca złocistego znajduje się zarówno w paście, którą zjadły dzieci i pracownicy w piątek, jak i w tychże pulpetach. Inne produkty były wolne od gronkowca.

Po zjedzeniu pulpetów nie doszło do zachorowań, bo gronkowiec, który znalazł się na mięsie, jeszcze nie zdążył wytworzyć toksyny. Niestety, dwa dni później, mimo przechowywania mięsa w lodówce, toksyna się uwolniła.

- O naszych ustaleniach zawiadomiliśmy Prokuraturę Rejonową w Gdyni - twierdzi rzecznik sanepidu. - Teraz już prokurator będzie koordynował śledztwo, które pozwoli na ustalenie, kto był nosicielem gronkowca.

Do dalszych badań zostaną włączeni przedstawiciele nadzoru weterynaryjnego.

Nieświadomym nosicielem gronkowca złocistego, występującego w jamie nosowo-gardłowej oraz na skórze, może być praktycznie każdy człowiek, który miał styczność z mięsem. Trzeba więc przebadać dokładnie zarówno pracowników w wytwórni mięsa, jak i osoby, które pracowały w firmie transportowej, dostarczającej produkt do odbiorców. Wszystko po to, by uniknąć ryzyka i powtórki z ubiegłotygodniowej epidemii w gdyńskim przedszkolu, spowodowanej przez odporną na podgrzewanie żywności toksynę.

Do pierwszych objawów zatrucia w przedszkolu na Pustkach Cisowskich w Gdyni doszło w ubiegły piątek, niedługo po śniadaniu. Akcja ratunkowa, koordynowana przez policję i Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdyni, przebiegła wyjątkowo sprawnie. Wszystkich zatrutych przewieziono do szpitali w Gdańsku, Gdyni i Wejherowie.

Czytaj też: Większość zatrutych pacjentów wypisano już ze szpitali

Na szczęście stan dzieci i pracowników placówki szybko się poprawiał i w połowie tego tygodnia ostatni pacjenci opuścili szpitale. Bakteria nie rozprzestrzeniła się poza przedszkolem.

Gdyńskie przedszkole zostanie otwarte w poniedziałek, 7 maja.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdynia: Zatrucie w przedszkolu. Gronkowiec był w mięsie od dostawcy - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki