Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o bramę: Stoczniowa Solidarność chce odwołania prezydenta Gdańska

Marek Adamkowicz
Wiceszef stoczniowej 'Solidarności' Karol Guzikiewicz i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz
Wiceszef stoczniowej 'Solidarności' Karol Guzikiewicz i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz
Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej domaga się odwołania prezydenta Pawła Adamowicza. Związkowców rozsierdził forsowany przez władze miasta pomysł przywrócenia imienia Lenina Bramie nr 2.

- Przywrócenie symboli narzuconych stoczni przez władzę komunistyczną odbieramy jako chęć poniżenia tych wszystkich, którzy nic nie zyskali na przemianach w kraju, ponosząc do dziś skutki podejmowanych kosztem zwykłych obywateli decyzji władzy - wyjaśniają w uchwale członkowie stoczniowej Solidarności. - Olbrzymia większość pracowników stoczni traktuje ten pomysł jako chęć poniżenia niepokornych ludzi, wiernych idei Solidarności, dlatego sprzeciwiamy się tym działaniom.

Czytaj też: Brama Stoczni Gdańskiej z Leninem za 67 tys. zł

Związkowcy zwracają uwagę nie tylko na ideologiczny aspekt działań prezydenta Adamowicza, ale też na związane z tym koszty.
- Tuż przy wejściu do Stoczni Gdańskiej wyrastają kosztem blisko 300 milionów złotych potężne mury Europejskiego Centrum Solidarności, inwestycji która w obecnym kryzysowym czasie, gdy budżet państwa i budżety samorządowe gwałtownie poszukują oszczędności, budzi zrozumiały sprzeciw stoczniowców - mówią. - Kosztowna inwestycja powstaje pozornie w imię solidarnościowej tradycji, w rzeczywistości na chwałę kilku osób, które nie wahają się podjąć wielosetmilionowych wydatków w momencie, gdy tysiące mieszkańców Gdańska zagrożone są bezrobociem, a sytuacja finansowa największych przedsiębiorstw grozi kolejnymi redukcjami pracowników.

Czytaj również: Zawiadomienie posłów PiS ws. bramy Stoczni Gdańskiej w Prokuraturze Apelacyjnej

Kolejne wydatki pochłonie wykonanie repliki Bramy nr 2, która ma otrzymać wygląd z czasów strajków sierpniowych w 1980 r.
- W obliczu powyższych faktów nie sposób dziwić się, że stoczniowa organizacja Solidarności postanowiła zaprotestować i domagać się wszczęcia kroków prowadzących do odwołania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza - zapowiadają stoczniowcy.

Emilia Salach z Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta interpretację inicjatywy Pawła Adamowicza przez komisję zakładową Solidarności Stoczni Gdańskiej nazywa nieporozumieniem. - Prezydent podejmując taką decyzję kierował się jedynie przywróceniem historycznego wyglądu Bramie nr 2, wyglądu z sierpnia 1980 roku z obrazami Jana Pawła II, Matki Boskiej, kwiatami - tłumaczy Emilia Salach. - W żadnym wypadku intencją prezydenta nie było promowanie ideologii Lenina, czy gloryfikowanie czasów komunizmu.

Czytaj również: Lenin wraca na bramę Stoczni Gdańskiej

Rekonstrukcja wyglądu bramy stoczniowej dla Pawła Adamowicza ma wymiar symboliczny.

- To uzmysłowienie nam wszystkim, a szczególnie ludziom urodzonym po upadku komuny, jakim gigantycznym chichotem historii był ten wielki strajk, wielki zryw stoczniowy. Pokazanie, że upadek zbrodniczej ideologii stworzonej przez właśnie Włodzimierza Lenina zaczął się w zakładzie jego imienia. Bo to Lenin stworzył realny komunizm, a pracownicy Stoczni Gdańskiej imienia Lenina ten komunizm obalili - napisał wcześniej na swoim blogu prezydent Gdańska.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki