Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa o kradzieży militariów w Helu [ZDJĘCIA]

Dorota Abramowicz, Roman Kościelniak
Krzysztof Jackowski z Człuchowa to najpopularniejszy polski jasnowidz
Krzysztof Jackowski z Człuchowa to najpopularniejszy polski jasnowidz Anna Arent - Mendyk/Archiwum
Hel to prawdziwe zagłębie zabytków militarnych. Tylko część udało się uratować przed "dzikimi" kolekcjonerami i złomiarzami. O zagadkowej kradzieży i wizji jasnowidza z Człuchowa, Krzysztofa Jackowskiego

List do jasnowidza z Człuchowa wysłał Wiesław Wójcik, emerytowany wojskowy.
- Mija już rok od włamania do Muzeum Obrony Wybrzeża na Półwyspie Helskim (stanowisko baterii Heliodora Laskowskiego) i kradzieży cennych pamiątek po obrońcach - napisał Wójcik w liście zamieszczonym w sobotniej rubryce "Dziennika Bałtyckiego" "Przepowiednie na zamówienie". Dalej wymienił utracone eksponaty (m.in. kordzik Marynarki Wojennej, bagnet polski, pistolet Walther, zegarek, medale), których od ponad roku nie znaleźli policjanci. Zakończył pytaniem: Może Panu uda się wskazać i opisać sprawców?

Czytaj także: Przepowiednie jasnowidza z Człuchowa, Krzysztofa Jackowskiego na 2012 rok

Krzysztof Jackowski mówi dziś, że wizja trwała dwie minuty.
- Nic więcej, niż jest w tym liście, mi nie przekazano - stwierdza z naciskiem. - Powiedziałem tylko to, co poczułem, kiedy przybliżyłem do czoła zdjęcia skradzionych przedmiotów. Nikogo nie chcę oskarżać, są to jedynie sugestie.

Sugestie brzmiały następująco: Nie było to włamanie o charakterze rabunkowym. Dokonało go dwóch mężczyzn - starszy, w wieku ok. 60-65 lat i młodszy - ktoś z jego rodziny albo dobry znajomy. Starszy jest pasjonatem militariów, wcześniej miał kontakt z Muzeum Obrony Wybrzeża, ale po kłótni został stamtąd wygoniony. Kradzież miała być zemstą. A eksponaty leżą w piwnicy, owinięte w szmaty.

Czytaj także: Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski wskazał miejsce, w którym znaleziono ciało 25-latka z Pucka
Pech chciał, że sugestie - jak ulał - pasują do pewnych mieszkańców Helu.

Banda Czworga wkracza do Eldorado

Odpowiedź Jackowskiego wywołała konsternację wśród osób związanych z Muzeum Obrony Wybrzeża. Bo czym innym są dowody lub uzasadnione podejrzenia, a czym innym - przeczucia nawet znanego jasnowidza.

- Nie będę komentować wizji pana Jackowskiego - zaznacza z góry Ryszard Kretkiewicz, jedyny w Polsce bezetatowy dyrektor placówki muzealnej. - List kolegi Wójcika, który z ramienia muzeum opiekuje się baterią Laskowskiego, był jego prywatną inicjatywą.
Rozmawiamy w niewielkim, zagraconym pokoju dyrektora. Pokój, oddzielony od świata półmetrowym murem, mieści się w mamuciej baterii niemieckiej 406 mm Schleswig-Holstein. W czasie wojny Niemcy ustawili na końcu helskiego cypla prawdziwe działo Nawarony - potężną armatę, zwaną potocznie Adolfkanone, ważącą 160 ton i o ponad 20-metrowej lufie. Przez powojenne lata wojsko ukrywało gigantyczną budowlę. Opowiadali o niej jedynie w zaufaniu marynarze oraz... grzybiarze, którzy mimo tablic ostrzegawczych przedostawali się na obszar chroniony. Potem Marynarka Wojenna zaczęła się wolno wycofywać z Helu, a na miejsce zwolnione przez mundurowych weszli złomiarze. Naszpikowany ponad 200 obiektami militarnymi i wszelakim żelastwem półwysep jawił im się jako prawdziwe Eldorado.

Czytaj także: Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski na tropie bestialskiej zbrodni

Kretkiewicz pochodzi z Dolnego Śląska. Górnik rencista, który wziął za żonę rodowitą helankę i przed dwudziestoma laty osiedlił się na północnym końcu Polski.

- Muzeum założyła Banda Czworga - mówi żartobliwie. - Romuald Nowak, emerytowany wojskowy, nieżyjący już pasjonat, zbierający pamiątki militarne, Wojciech Waśkowski, były komendant helskiej żandarmerii, Władysław Szarski, inżynier z Warszawy, który wybudował dom w Helu, i ja. Spotkaliśmy się przy redagowaniu lokalnej gazety Helskiej Blizy.
Zanim wojsko oddało coraz mniej pilnowane obiekty, miłośnicy militariów na własną rękę demontowali i ukrywali zabytkowy sprzęt.

Militarne zabytki od dawna interesują złomiarzy. Przede wszystkim ze względu na ciężar. Za stalowe drzwi można na punkcie skupu dostać kwotę, która wystarcza na tygodniowy zapas napojów wyskokowych.

Kopuła ginie w czwartym wymiarze

Hel jest miastem cudów - twierdzi Władysław Szarski. I podaje przykłady nadprzyrodzonych zniknięć. Bo jak inaczej wytłumaczyć los kutra dozorowego ORP Batory, statku symbolu, który jako jedyny przełamał w 1939 roku blokadę Helu i dopłynął do Szwecji? Kuter, wyciągnięty z dna Kanału Żerańskiego w latach 70. XX wieku i doprowadzony do Helu, stał na terenie zamkniętego Portu Wojennego, wręcz pod nosem dowódców. A jednak nic nie ustrzegło Batorego przed utratą niemalże wszystkich metalowych elementów. Jednostkę, kiedy była już tylko "pustą skorupką", przewieziono w ub. roku do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.

- A dematerializacja kopuły? - pyta Szarski. - Jeszcze kilkanaście lat temu ogromna kopuła chroniła dalmierz z wieży kierowania ogniem, stojącej na strzeżonym przez wojsko terenie. Nagle ktoś odpalił pod nią materiał wybuchowy. Kopuła spadła na ziemię, leżała tam, leżała, aż... pewnego dnia zniknęła w czwartym wymiarze.
Szczęściem dla baterii Laskowskiego była jej lokalizacja na terenie zamkniętym. Przez długie lata dostępu do dawnych stanowisk bojowych bronili wartownicy. Dopiero 1 maja 2004 r., gdy nasz kraj stał się członkiem Unii Europejskiej, bramy na cypel zostały otwarte. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano złomiarzy, którzy na wózku wywozili stalowe drzwi, broniące wejścia do jednego z bunkrów.

- W tej Unii to już nawet kapsli nie można zbierać - pożalił się policjantom jeden z zatrzymanych.
Powstanie Muzeum Obrony Wybrzeża powstrzymało nieco zbieraczy i pozwoliło na uratowanie przed zniszczeniem wielu zabytków klasy światowej. Chociaż nadal - w zależności od wzrostu lub spadku cen metali na giełdach - trwa zabawa w policjantów i złodziei.

Czytaj także: Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski wie, gdzie jest Iwona Wieczorek?

- Przeważnie to miejscowi - przyznaje Ryszard Kretkiewicz. - Kilka lat temu złapaliśmy na gorącym uczynku złomiarzy, wywożących zabytkowe drzwi od fortyfikacji. Można było wycenić drzwi w cenie złomu, czyli po 90 groszy za kilogram, można też było podać ich rzeczywistą wartość. Dla muzeum dorobienie takich drzwi to koszt rzędu 4 tysięcy złotych. Policjanci powiedzieli, że to od nas zależy, jakie konsekwencje poniosą sprawcy kradzieży. To była biedna rodzina. Odpuściliśmy. Drzwi do nas wróciły.

Bywa, że muzealnikom udaje się przechytrzyć złomiarzy. Niedawno sztorm wypłukał z jednego z czterech stanowisk baterii Laskowskiego fragmenty armaty wysadzonej po wojnie. Kawał blachy, ważący dobrze ponad 500 kg, leżał pod skarpą.
- Zamiast się męczyć , poczekaliśmy na zbieraczy - mówi dyrektor MOW. - Codziennie na rowerach patrolowaliśmy teren. Trafiliśmy na moment, gdy blacha leżała już na wózku, a panowie, którzy tak się napracowali, poszli po drugi wózek. I tak mniejszym nakładem sił zabezpieczyliśmy zabytek.

Czytaj także: Jasnowidz z Człuchowa, Krzysztof Jackowski prowadzi wykłady z... jasnowidzenia

Obiekty militarne to tylko część skarbów. Czasem równie cenne, jeśli nie cenniejsze, są pojedyncze przedmioty. Muzeum zabezpieczyło już ponad 1800 takich eksponatów.

Hełm na grzyby

Jeszcze przed dziesięcioma laty miejscowi, wybierając się po grzyby do lasu, rezygnowali z koszyków i toreb. Wystarczyło nachylić się pod drzewem i podnieść pierwszy lepszy walający się hełm. Obecnie miesięcznie 3-4 hełmy trafiają do muzeum. W magazynach zgromadzono już kilkadziesiąt bagnetów. Przed dwoma laty, podczas "czyszczenia" przez saperów pobliskiego ośrodka prezydenckiego, znaleziono piękną skrzynię, wypełnioną towotem, w którym spoczywał świetnie zachowany browning. Do MOW trafiła jedynie skrzynia, pistolet przekazano do innego muzeum.

- Helska ziemia jest naszpikowana pozostałościami po wojnie - tłumaczy Ryszard Kretkiewicz. - Starzy helanie opowiadają, że po 1945 roku nie było tu metra kwadratowego, wolnego od zakopanych przedmiotów. Nic dziwnego... Wystarczy przypomnieć, że tuż przed wejściem Armii Czerwonej na tym niewielkim cyplu zebrało się 200 tysięcy uchodźców, oczekujących na statki, które miały ich wywieźć do Niemiec. Po wojnie nasze wojsko czyściło lasy, znajdując pistolety, pasy, zakopane dokumenty.
Po 1990 r. Półwysep Helski stał się mekką dla poszukiwaczy militariów.
- Opanowały go grupy z Warszawy - mówi jeden z trójmiejskich miłośników wojennych skarbów. - Przyjeżdżały z coraz lepszym sprzętem. Co wywozili - trudno powiedzieć.
Większość wydobytych przedmiotów trafia albo na aukcje internetowe, albo od razu do prywatnych kolekcji.
- W ten sposób kordzik oficerski, medal, czy papierośnica, związane z konkretnym miejscem, były pozbawiane historii - mówi Władysław Szarski. - Oddzielano je od właścicieli, przestawały być relikwiami po obrońcach Helu, a stawały się anonimowymi przedmiotami sprzed kilkudziesięciu lat.
Swoją historię mogą też stracić eksponaty, ukradzione w marcu ub. roku ze stanowiska baterii Heliodora Laskowskiego.

Kłódkę poharatali młotem

Wiesław Wójcik - były łącznościowiec - opiekuje się społecznie najsłynniejszą helską fortyfikacją, baterią im. Heliodora Laskowskiego, która w 1939 r. była bardzo ważnym elementem polskiej obrony Wybrzeża.

Czytaj także: Jasnowidz z Człuchowa o zniknięciu matki Madzi: To blef i ściema
6 marca ubiegłego roku emerytowany wojskowy sporządził notatkę służbową: "W nocy z 4/5 marca 2011 roku doszło do kolejnego włamania i kradzieży na stanowisku baterii im. H. Laskowskiego Muzeum Obrony Wybrzeża. (...) Rozbita została kłódka na bramie drewnianej, wejściowej. Następnie sprawcy próbowali zbić kłódkę na drzwiach metalowych, wejściowych do galerii podziemnej. Kłódkę tylko poharatali młotem lub łomem, udało im się jednak wyłamać metalowe oczko osadzone na drzwiach podwójnych. Po włamaniu wyrwali kable do systemu alarmowego oraz podważając klapę wdarli się do gabloty w lewej komorze amunicyjnej. Spis skradzionych eksponatów: kordzik Marynarki Wojennej, bagnet polski wz. 24 nr ser. 202050, pistolet Walther mod 10 kal 6,35, medal "Za udział w wojnie obronnej 1939" po obrońcy Helu, medal Virtuti Militari, zegarek kieszonkowy nr muz. 0297, nóż do otwierania listów po obrońcy Helu.(...) Z metalowej kasetki skradziono również ok. 80 zł, gaz pieprzowy, wiatrówkę z łamaną lufą z dorobionym pasem nośnym oraz ok. 5 szt. noży saperskich".

- Wartość materialna tych przedmiotów nie jest duża, ale historyczna - ogromna - twierdzi Wójcik. - Kiedy obrońcy Helu poddawali się, najcenniejsze dla siebie przedmioty zakopywali lub wrzucali do morza. Eksponaty zaprezentowane na wystawie były dla tych ludzi największym skarbem.

Przez rok policjantom nie udało się wytypować sprawców. Poszukiwania na giełdach internetowych ukradzionych przedmiotów zakończyły się fiaskiem. - Sprawa ta bardzo mnie gnębiła - mówi Wiesław Wójcik. - Uznałem, że trzeba poprosić o pomoc pana Jackowskiego.

Odpowiedź jasnowidza nie zdziwiła emerytowanego łącznościowca. - To te same osoby, które zaraz po kradzieży były podejrzewane przez naszego dzielnicowego - mówi. - Miejscowi.
I w tym momencie sprawa robi się delikatna.

Jestem po spowiedzi

Oficjalnie nikt nie bierze na poważnie wizji Jackowskiego. Dyrektor muzeum nabiera wody w usta i prosi, by go nawet o tamtą wizję nie pytać. Jego zastępca, Władysław Szarski, rzuca, że na 99 procent nie można wierzyć jasnowidzom, a sprawcami mogli być młodzi ludzie, zbierający na piwo. Nawet syn Wiesława Wójcika, archeolog i pracownik puckiego muzeum, stwierdza krótko: - Jestem po spowiedzi, a jasnowidzenie to ciemne sprawy...

Czytaj także: Przepowiednie jasnowidza z Człuchowa, Krzysztofa Jackowskiego na 2012 rok

Za to nieoficjalnie kilku mieszkańców Helu po przeczytaniu opisu sporządzonego przez jasnowidza z Człuchowa wskazało nam dokładny adres, pana, powiedzmy T.
Wiesław Wójcik waży słowa.
- Nie wiem czy i jak podać to policji - mówi. - To trudna sprawa. Ludzie pasujący do wizji pana Jackowskiego nie są źli, tylko tacy... zakręceni. Szkoda ich, bo więcej dobrego niż złego tutaj robią. Tak naprawdę nic nie jest czarno-białe, a dla ludzi zafascynowanych historią tego kawałka Polski ważna jest inna gradacja. Jeśliby się okazało, że mieli coś wspólnego z kradzieżą, mogliby nawet na trzy lata trafić do więzienia.

Zresztą czy policja potraktuje poważnie zawarte w wizji informacje? Z jednej strony - Krzysztof Jackowski zrobił ostatnio wrażenie na miejscowych funkcjonariuszach. Tuż przed Wielkanocą dokładnie wskazał miejsce w puckim basenie portowym, gdzie spoczywało ciało zaginionego 25-latka. Z drugiej - do sprawy ubiegłorocznej kradzieży policjanci podchodzą z większą rezerwą.

- Wszystko zależy od osób związanych z muzeum - mówi st. asp. Łukasz Dettlaff, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Pucku. - Jeżeli ktoś powiadomi nas, że w sprawie pojawiły się nowe informacje, to będziemy ten sygnał sprawdzać.
Przede wszystkim policjanci będą musieli wystąpić do prokuratury w wnioskiem o podjęcie umorzonego już śledztwa. Dopiero wówczas można zweryfikować wszelkie informacje przekazane przez zgłaszającego. Nawet jeśli pochodzą one od jasnowidza.
- Tylko że w wizji podano, iż kradzieży dokonał człowiek mający powyżej 60 lat - zastanawia się Łukasz Dettlaff. - To miałoby znaczyć, że mamy sprawdzać wszystkich mieszkańców Helu w tym wieku? I czy 60 lat on ma teraz, czy w momencie kradzieży? Będziemy potrzebować więcej konkretnych informacji.

Wójcik przyznaje, że próbował namówić pana T. do oddania eksponatów. - Spotkałem się ze świętym oburzeniem, że ich podejrzewam - mówi.

Odwiedzamy dom T. Rozmawiamy o pasji historycznej, o ratowaniu zabytków, o stresie związanym z pochopnymi podejrzeniami i o całkowitej niewinności gospodarzy. Tego samego dnia wieczorem odbieram telefon od T. Nie życzy sobie, by go cytowano.

Zobacz także: Przepowiednie jasnowidza z Człuchowa, Krzysztofa Jackowskiego na życzenie
Krzysztof Jackowski: - Na pytania o trafność moich wizji zawsze odpowiadam: nie powinno się ich całkowicie odrzucać. Nie powinno się także całkowicie im wierzyć.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki