Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Jaworski nowym bulterierem PiS?

Ryszarda Wojciechowska
Jacek Kurski i Andrzej Jaworski w czasach, kiedy stali jeszcze po jednej stronie barykady
Jacek Kurski i Andrzej Jaworski w czasach, kiedy stali jeszcze po jednej stronie barykady Przemek Świderski
Jeszcze niedawno mówiono, że nie jest ani gołębiem, ani jastrzębiem Prawa i Sprawiedliwości. Że nie jest tak wyrazisty i błyskotliwy jak Kurski ani tak anegdotyczny jak Cymański. Ale ostatnio to on z tej trójki wzbudza największe emocje. A to publicznie zawstydzi się za Lecha Wałęsę, a to sugeruje, że prezydent Gdańska podejmuje decyzje w stanie upojenia alkoholowego. Czy więc rośnie nowy bulterier prezesa na Pomorzu? O pośle PiS Andrzeju Jaworskim pisze Ryszarda Wojciechowska

W Wielkim Tygodniu Andrzej Jaworski dokonał głośnej spowiedzi na łamach portalu Onet. Wyznał m.in.: Zawsze się wstydzę, gdy słyszę zapowiedź, że zaraz wyląduję na lotnisku imienia Lecha Wałęsy. A potem stwierdził, że chciałby wykreślić z nazwy gdańskiego lotniska nazwisko patrona. Dodał też, że były prezydent zachowuje się jak "rozkapryszony dzieciak". Wypowiedź rozgrzała internautów do czerwoności. Jedni byli za, inni przeciw, ale też nie brakowało takich, którzy byli za, a nawet przeciw.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz twierdzi, że Jaworski jest wyraźnie zadowolony z tego, że w partii nie ma już Jacka Kurskiego. Bo teraz ma szansę wejść w jego buty i robi to chętnie. Używa ostrego, wyrazistego języka, którym obraża na prawo i lewo. On sam też jest na Jaworskiego obrażony.

Czytaj więcej na ten temat: Posłowie PiS donoszą na Adamowicza za bramę im. Lenina

A poszło o niedawną wypowiedź polityka PiS dla Radia Gdańsk. Rozmowa dotyczyła bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej i tego, że prezydent postanowił przywrócić jej wygląd z sierpnia 1980 roku, włącznie z napisem "im. Lenina". Adamowicz usłyszał od znajomych, że Jaworski powiedział w radiu: "I w tej chwili odtwarzanie czegoś na siłę tylko dlatego, że Paweł Adamowicz i jego rzecznik prasowy chyba się napili i wymyślili, w jaki sposób uszczęśliwić kolejne osoby, dając im zlecenia - tu trzeba powiedzieć: dosyć".

Napisał więc list do posła, w którym stwierdził, że ta wypowiedź zawierała sugestie, że on jako prezydent podejmuje decyzje dotyczące miasta w stanie upojenia alkoholowego oraz że motywem decyzji jest chęć "dania komuś zlecenia", a więc mówiąc potocznie - zwykły przekręt. Adamowicz jest rozgoryczony, tym bardziej że - jak mówi - obaj z Jaworskim znają się nie od dziś. Widują się często na niedzielnych mszach w kościele Świętego Jakuba. Chciałby więc, żeby mu poseł wytłumaczył, jak się ma ta wypowiedź do wyznawanych przez nich obu wartości chrześcijańskich. Jak się ma do ewangelicznego "nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu". Na razie czeka na odpowiedź.

Czytaj również: Andrzej Jaworski wybrany szefem PiS w okręgu gdańskim

Podobnego zdania jest poseł Sławomir Neumann z PO. Z tym że dla niego Andrzej Jaworski zachowuje się ostatnio tak, jakby chciał być drugim Joachimem Brudzińskim, a nie Jackiem Kurskim. Ambicje ma ogromne. I nie chce ich ograniczać tylko do Pomorza. Pewnie chciałby być bardziej znaczącą osobą w swojej partii. Ale na razie trudno mu się przez ten szczelny kordon przecisnąć.

- Ta ostatnia wypowiedź o Lechu Wałęsie była irracjonalna. No chyba że się chce nią tylko przebić do mediów. I to mu się udało - twierdzi Neumann.

Czytaj więcej na ten temat: Gdańsk: Poseł Andrzej Jaworski nie chce, by gdańskie lotnisko nosiło imię Lecha Wałęsy

Obserwuje w Sejmie, jak Jaworski stara się bardzo zasłużyć na uwagę i wdzięczność ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka .
- Zachowuje się tak, jakby był jego ministrantem. Kiedy tylko Tadeusz Rydzyk pojawia się na sejmowej Komisji Kultury, to Jaworski, mimo że nie jest jej członkiem, też zawsze na tej komisji jest. Siedzi tuż przy dyrektorze, starając się jak najgłośniej krzyczeć w obronie Telewizji Trwam.
Jerzy Borowczak z PO mówi o pośle PiS krótko: - To facet bez pomysłów i doświadczenia. Obserwowałem, jak się trzymał "sukienki" arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Słyszałem też, że sam arcybiskup święcił mu biuro. Co nie jest takie częste, nawet w przypadku posłów PiS.

Zdaniem Borowczaka, Jaworski jednak Jackowi Kurskiemu do pięt nie dorasta.
- To ja już wolę Kurskiego. Cyniczny, ale inteligentny. A Jaworski, moim zdaniem, mówiąc o Lechu Wałęsie, został poinstruowany przez kogoś, że tak ma mówić. Bo sam by tego nie wymyślił.

Każdy ma swojego Jaworskiego

Jacek Kurski, wywołany do tablicy, słysząc pytanie o Jaworskiego, najpierw wzdycha: O Jezu. Kiedy przypominam, że to on go we wcześniejszych latach otaczał przyjacielskim ramieniem, a potem była między nimi tylko szorstka przyjaźń, odpowiada, że każdy ma swojego Jaworskiego. Dla niego ta radykalizacja byłego partyjnego kolegi, zwłaszcza w przypadku Lecha Wałęsy, jest raczej humorystyczna.

Czytaj również: Poseł Jaworski pyta premiera, czy w Enerdze było wszystko w porządku

Przypomina, że kiedy Jaworski był prezesem Stoczni Gdańskiej, chronił byłego prezydenta. Nie chciał bowiem udostępnić Sławomirowi Cenckiewiczowi, który pisał książkę, kart osobowych Lecha Wałęsy z czasów stoczniowych. Można by je było porównać z meldunkami Bolka, w których była informacja o tym, w jakich dniach przebywał na zwolnieniu lekarskim.

- Jeżeli więc dzisiaj Jaworski chce tak bardzo nienawidzić Lecha Wałęsę, to jest to mocno spóźniona gorliwość - kwituje europoseł Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.

Wspomina też pewien epizod który, jego zdaniem, najlepiej charakteryzuje Andrzeja Jaworskiego.
- Moja mama, Anna Kurska, dostała od niego list, w którym informował, że jako pełnomocnik okręgu, skreśla ją z listy członków Prawa i Sprawiedliwości. Skreślenie było karą za uczestniczenie w zebraniu prowadzonym przez... Jacka Kurskiego, na którym, rzekomo, podawano nieprawdziwe oceny. Nawet jeśliby takie oceny padały, to przecież słuchacz na takim spotkaniu nie ma wpływu na to, czego słucha - opowiada Kurski. I dodaje: - Rzecz w tym, kim jest Jaworski, a kim moja mama. To sanitariuszka Powstania Warszawskiego, osoba, która zakładała Solidarność, była zwalniana z pracy. Senator dwóch kadencji, kobieta dla mnie święta za życia. A Jaworski jest tym, kim jest. Jeżeli więc on wyrzuca z partii Annę Kurską za to, że się spotkała z synem... to co tu komentować - kończy.
Inni politycy, również ci z pomorskiego Prawa i Sprawiedliwości, zauważają pewną zmianę w zachowaniu Andrzeja Jaworskiego. Co pewien czas poseł jest języczkiem u wagi mediów. Tak było np. w maju ubiegłego roku. Podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod nową siedzibę Europejskiego Centrum Kultury w Gdańsku Jaworski, razem z Anną Fotygą i grupą demonstrantów, próbował dojść do miejsca, gdzie się znajdował prezydent Bronisław Komorowski. Drogę zagrodził im szpaler ochroniarzy. Doszło do przepychanek. Poseł twierdził potem, że został pobity.

Niedawno, wspólnie z dwoma innymi gdańskimi posłami Prawa i Sprawiedliwości, zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Pawła Adamowicza, który zdecydował o odtworzeniu bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej z napisem "im. Lenina". I o tego Lenina się rozchodziło. Politycy PiS twierdzą bowiem, że działanie prezydenta to zakazane przez prawo propagowanie idei komunistycznych.

Czytaj również: Pomorze: Starzy działacze PiS odchodzą z partii

Najświeższa idea, z jaką się podzielił ostatnio ten polityk, to pomysł postawienia pomnika Lecha Kaczyńskiego w okolicach historycznej sali BHP. Bo - jak mówi - nie byłoby Stoczni Gdańskiej bez Lecha Kaczyńskiego.

Fajter to on nie był

Tak naprawdę Jaworski zaistniał medialnie dopiero w 2006 roku, kiedy z partyjnego nadania PiS został prezesem Stoczni Gdańskiej. Media miały wtedy używanie, pisząc, że sprawy stoczniowe poszły w ręce magistra etnologii i doktora politologii.

Jeden ze stoczniowców po kilku miesiącach urzędowania Jaworskiego powiedział, że to było wejście smoka. Mieli nadzieję, że poprawi stoczniowy los, a tu na dzień dobry była podwyżka dla nowego prezesa o 10 tys. zł miesięcznie, co mu dawało jakieś 400 tys. zł rocznie. Wielu stoczniowców nie kryło rozczarowania.

- Ja i koledzy liczyliśmy na to, że rząd znowu pomoże. Teraz wiem, że to droga donikąd. Bo ci, którzy mieli walczyć z układem, wprowadzają jedynie swój układ. To układ na układ, z którego nic nie wynika - słyszałam wtedy od stoczniowców.

W tamtym czasie Tadeusz Cymański, pytany o to partyjne nadanie, mówił coś o trudnym froncie i o tym, że najlepszych żołnierzy wysyła się właśnie w takie miejsca.

Za czasów prezesowania została też po Jaworskim anegdota. Swoim nazwiskiem firmował pomysł nadania imienia Jana Pawła II Stoczni Gdańskiej. Idea ujrzała światło dzienne w okolicach jego kampanii wyborczej (startował wówczas w wyborach na prezydenta Gdańska, bezskutecznie). Z jednym ze związkowców pojechał do arcybiskupa Stanisława Dziwisza przedstawić ten pomysł. Potem informował media, że arcybiskup jest pomysłem zachwycony. Wkrótce jednak obie kurie - krakowska i gdańska, wydały oświadczenia, że zmiana nazwy stoczni nie jest najlepszym postulatem.

Jaworskiego odwołano z funkcji prezesa w 2008 roku. Rok później wszedł do parlamentu, bocznymi drzwiami, zajmując fotel zwolniony przez Tadeusza Cymańskiego (po wyborach do Europarlamentu).
Polityczną karierę zaczynał jednak od samorządu. W latach 1998-2002 był gdańskim radnym z listy AWS. Ci, którzy go z tamtego czasu pamiętają, mówią o pewnej bezbarwności. Nie był rewolwerowym politykiem ani też "szkodnikiem", co można było traktować jako zaletę.

Zapamiętano go głównie jako walczącego z Łaźnią - Centrum Sztuki Współczesnej. Gardłował przeciw dotacji, jaką centrum dostało od miasta. Mówił, że nie można pieniędzy wydawać na bzdury, które mało kto chce oglądać. Powoływał się na bulwersujące jego i innych radnych AWS prace tam prezentowane, m.in. na "Piramidę zwierząt" autorstwa Katarzyny Kozyry.

W tym samym czasie kiedy był radnym, dostał posadę w Urzędzie Marszałkowskim, najpierw jako pełnomocnik, a potem jako wicedyrektor Departamentu do spraw Turystyki. Były marszałek Jan Zarębski mówił potem, że to stanowisko wychodził Jaworskiemu Kurski. Jak Zarębski zapamiętał swojego wicedyrektora?

- To nie był "fajter" ani awanturnik. Było tylko jedno dość ogniste zdarzenie. Jacek Kurski, razem z Jaworskim i innymi radnymi, chcieli odwołać z funkcji prezydenta Adamowicza [prezydenta jeszcze wówczas powoływali i odwoływali radni - dop. aut.]. Cała ta polityka przeniosła się do Urzędu Marszałkowskiego. Miałem samych rozpolitykowanych urzędników. Zapowiedziałem, że albo zawieszają działalność polityczną, albo żegnają się z posadami. I wszyscy, łącznie z Jaworskim, wybrali zawieszenie członkostwa. Jedna z urzędniczek, pytana, jak zapamiętała Jaworskiego, mówi: - Taki trochę z cicha pęk. Jako wicedyrektor od turystyki, był ciągle w ruchu i od tego... utył.

Czytaj również: Poseł Andrzej Jaworski zastąpił w parlamencie Tadeusza Cymańskiego

Bo źle mówił o żonie...

Teraz Andrzej Jaworski postanowił być barwny. I to bardzo. Stara się, jak może. Stał się gwiazdą Radia Maryja (publicystą - jak można przeczytać). Już nie kokietuje, jak podczas rozmowy sprzed paru lat: "Ale ja jestem taki niefotogeniczny..." Teraz twierdzi, że jest odważny, przykłada wagę do pewnych wartości i nie boi się mówić krytycznie o osobach popularnych, mających duży poklask społeczny.

Owszem, jeszcze raz by powiedział, że się wstydzi Lecha Wałęsy. Ale wcale mu nie chodziło i nie chodzi o sprawy Bolka. Co do materiałów, których nie chciał udostępnić Cenckiewiczowi, tłumaczy: - Tu nie chodziło o ochronę. Ja tylko stałem na straży prawa. Nie mogłem udostępnić pracowniczych akt, obojętnie, czy tu chodziłoby o Wałęsę, czy o Kowalskiego, tylko dlatego że mniej lub bardziej zasłużony historyk żąda tego na własne potrzeby. Napisałem pismo do pana Cenckiewicza, proponując, że jeżeli o te akta wystąpi IPN, to zgodnie z odpowiednimi przepisami, będę zobowiązany je udostępnić. A tak byłoby to łamanie prawa. Za tamte czasy należy być wdzięcznym Lechowi Wałęsie i z całym szacunkiem byłego prezydenta traktować. Ale to co wyprawia i opowiada teraz... no, to się już w głowie nie mieści - mówi.

Co go tak zbulwersowało? To jak, na przykład, Lech Wałęsa mówił o swojej żonie w wywiadzie. Poseł z tych wypowiedzi zrozumiał, że Lech Wałęsa chciał poderwać Danutę na jedną noc. A takie podejście nie jest godne kogoś, kto chce być na świeczniku, kto jest patronem czegokolwiek. Takie wypowiedzi nie uchodzą. Ale żadnej konkretnie nie cytuje.

Poseł Jaworski jest też oburzony wypowiedziami Lecha Wałęsy pod adresem niektórych biskupów i przede wszystkim ojca Tadeusza Rydzyka czy wypowiedzi o świętej pamięci prezydencie Lechu Kaczyńskim. Dlatego - jak mówi - dał w tej sprawie głos i za siebie ani myśli się wstydzić.

O TYM SIĘ MÓWI NA POMORZU:
* Pomorze: Rozprawy sądowe będą wkrótce nagrywane
* Lech Wałęsa musi przeprosić Ryszarda Czarneckiego - wyrok sądu w Gdańsku
* Zatrzymano sprawców bestialskiego spalenia psa w Starogardzie Gdańskim
* Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz przekaże pół miliona zł na film "Wałęsa"
* Wkrótce wybory szefa pomorskiego SLD

WYWIADY, OPINIE, KOMENTARZE:
* Barbara Szczepuła: O czerwonych dziennikarzach
* Michał Samet: Grass wyrządził Żydom krzywdę

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki