Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Język biznesu ma coś wspólnego z religią

Redakcja
Jak mówią biznesmeni, a jak marketingowcy? Jakie są niebezpieczeństwa języka firm ubezpieczeniowych? Czym różni się język kaszubskich rybaków od języka paralotniarzy? Na Uniwersytecie Gdańskim odbyło się VII Forum Kultury Słowa, którego organizatorem była Rada Języka Polskiego przy Prezydium PAN. Do Gdańska przyjechało z wykładami wielu wybitnych językoznawców.

Z Markiem Kochanem, prozaikiem, dramaturgiem, wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawia Gabriela Pewińska

Zatkało mnie, gdy powiedział Pan, że język biznesowy ma coś wspólnego z językiem religii!
Ma coś wspólnego z trzema językami: kancelaryjno- urzędowym, z tym, który kiedyś określaliśmy jako nowomowę, i z językiem religijnym właśnie. Podobieństwo do tego ostatniego jest może najmniejsze, ale zauważalne. Otóż biznes często mówi o wartościach, celach, misji. Posługuje się wzniosłymi słowami, na przykład w celu budowania wspólnoty pracowników firmy. Mówię tu na przykład o dużych korporacjach zajmujących się sprzedażą bezpośrednią. Tam, gdy ktoś wychodzi na scenę i wygłasza prezentację, to jego wypowiedzi przypominają niekiedy apele jakiejś sekty.

Dotyczy to słownictwa?
Raczej stylu mówienia, patosu. Często słyszymy, że firma ma misję, wartości, mówi się o sprzedaży i zysku niemal tak, jakby mówiło się o zbawieniu...

Może powinien powstać słownik polsko-biznesowy?
Biznesowe słownictwo jest w dużej części niezrozumiałe dla osób spoza tego świata. Istnieje też na pewno jakiś wzorzec budowania wystąpień biznesowych. Biznesmeni wygłaszają prezentacje, na których mówią gotowymi kliszami, powtarzającymi się konstrukcjami, zbitkami słów. Ktoś, kto umie się tym językiem posługiwać, jest w środowisku wiarygodny, wszyscy myślą, że to profesjonalista. Gdyby to, co chce przekazać, powiedział normalnym językiem, prawdopodobnie uznany zostałby za amatora, kogoś obcego, podejrzanego.

Ktoś udziela korepetycji z języka biznesu?
O ile wiem, lekcji takich nie ma. Można się go jednak nauczyć poprzez uczestniczenie w prezentacjach i słuchanie, jak inni się tym językiem posługują.
Powiedział Pan, że już powoli zaczyna przenikać do Pana wypowiedzi ten język. Jest "zaraźliwy"?
Oczywiście, że jest, ale żeby go rozumieć, trzeba wejść w jego logikę. Jednak jest też możliwa zabawa tym językiem. Można sobie z niego kpić, można nim wyrażać rzeczy, które są w nim niewyrażalne.

Jest dla językoznawcy brzydki czy ładny?
Jest wyrazisty. Można go obserwować, jak się obserwuje drzewa w lesie. To trochę jak język... obcy.

Biznesmeni mają świadomość, że mówią raczej dziwnie?
To jak mówią, jest dla nich naturalne. Tak się po prostu mówi w biznesie o biznesie.
Mają łatwość przechodzenia na normalną, zrozumiałą dla wszystkich polszczyznę? Oczywiście, przecież biznesmeni nie mówią tym językiem przez całą dobę. Potrafią się zwyczajnie wypowiadać, ale dla sytuacji zawodowych rezerwują sobie pewien kod. Tak jakby mówili po łacinie. To jest taka łacina biznesu.

A dlaczego Pan się zajął badaniem tego języka?
Dużo obcuję z ludźmi biznesu. Rozumiem ich język, potrafię się w nim dość swobodnie wypowiadać. Pomyślałem, że ciekawe może być opisanie go tym, którzy obserwacji takich nie mają szansy dokonać. Bo wywiad z prezesem w gazecie to jedno, a zamknięte spotkanie zarządu firmy to drugie. Tylko tam można posłuchać biznesowej gwary w czystej postaci.

Pana ulubione słowo z języka biznesu?
Lubię słowo "kanały". Często używane, w różnych znaczeniach. Może być kanał dystrybucji, kanał klientów detalicznych... Ktoś może na przykład powiedzieć: "chcemy mocniej wejść w kanał klientów detalicznych". Trochę mnie to zawsze śmieszy, bo "wejść w kanał" ma negatywne znaczenie, a w tym przypadku ma to brzmieć pozytywnie.

Marek Kochan
Prozaik, dramaturg, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. Autor powieści "Franquizea" (1996) i "Plac zabaw" (W.A.B. 2007), zbioru opowiadań Ballada o dobrym dresiarzu (W.A.B. 2005), a także dramatów. Jego utwory były tłumaczone na węgierski, serbsko-chorwacki, niemiecki, włoski i hebrajski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki