Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK sprawdziła "skarbówkę"

Marcin Kamiński
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła słupski Urząd Skarbowy. Wbrew pozorom ta instytucja, w której wszystko powinno zgadzać się co do grosza, popełniła wiele błędów.

NIK zarzuca słupskiej "skarbówce" brak efektów finansowych w wykrywaniu i opodatkowaniu przychodów ukrywanych przez podatników oraz inne uchybienia.

Skąd takie zastrzeżenia do pracy? Okazuje się, że przedmiotem kontroli NIK było "Opodatkowanie przychodów nieznajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach lub pochodzących ze źródeł nieujawnionych" nie tylko w Słupsku, ale i w całym kraju. Z analizy dokumentów wynika, że system wykrywania i opodatkowania przychodów bez pokrycia jest kosztowny i po prostu nieskuteczny.

- Postępowania zmierzające do ich opodatkowania przyniosły niewielkie efekty, pomimo znacznego nakładu pracy - twierdzą urzędnicy NIK. - Okazało się, że więcej pieniędzy pochłonęły pensje urzędników, niż udało się uzyskać od podatników ukrywających dochody.

Najpoważniejszym zarzutem wobec urzędu w Słupsku był brak efektów finansowych z tytułu wykrywania takich spraw. Urząd Skarbowy nie traktował też równo wszystkich podatników. Urzędnicy nie wszczynali spraw wobec tych, u których występowały największe rozbieżności pomiędzy wydatkami a dochodami. NIK ustalił, że woleli oni wybierać do rozpatrzenia "sprawy mniej pracochłonne".

Z kolei te bardziej złożone odkładano na później, bez określonego terminu zajęcia się nimi. NIK zarzuca słupskiemu urzędowi przekazywanie z opóźnieniem informacji o wydatkach podatników do innych urzędów skarbowych oraz do Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki