Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatrzymali serce na 10 minut

Jolanta Gromadzka - Anzelewicz
3,5-letni Mateusz z Kwidzyna ma wszelkie szanse, by szybko wrócić do zdrowia
3,5-letni Mateusz z Kwidzyna ma wszelkie szanse, by szybko wrócić do zdrowia Grzegorz Mehring
Niezwykłą operację serca przeszedł wczoraj w Klinice Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży w gdańskim Szpitalu Wojewódzkim 3,5-letni Mateusz z Kwidzyna. Niezwykłą, bo wykonujący go zespół lekarzy po raz pierwszy w historii kardiochirurgii dziecięcej na Pomorzu wykorzystał w nim sztuczne płucoserce.

Tym samym jedyny na Pomorzu (i w całej Polsce północnej) oddział tej specjalności zrobił milowy krok w swoim rozwoju. - Wrodzoną wadę, fachowo zwaną ubytkiem międzyprzedsionkowym, wykryto u Mateusza, gdy chłopczyk miał dwa lata, a pediatra wysłuchał szmery w jego sercu - tłumaczy dr Maciej Chojnicki, kardiolog dziecięcy. - Nie dawała ona jeszcze objawów, ale podstępnie niszczyła serce i płuca.

Właśnie z tego powodu operacja była niezbędna. Prof. Jan Ereciński, szef Kliniki Kardiologii Dziecięcej Akademii Medycznej w Gdańsku, zastrzega, że co prawda większość tego typu wad serca u dzieci leczy się obecnie za pomocą zabiegu kardiologii interwencyjnej, czyli bez operacji, jednak w przypadku Mateusza było to niemożliwe. - Ubytek międzyprzedsionkowy był zbyt duży - wyjaśnia dr Chojnicki.

A to oznaczało, że Mateusz wymaga operacji na otwartym sercu, z wykorzystaniem krążenia pozaustrojowego, czyli aparatu zwanego płucosercem. W to urządzenie wyposażyła ośrodek w Gdańsku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Wsparcie zespołowi gdańskich specjalistów, kierowanemu przez dr. Ireneusza Haponiuka, zaoferowali kardiochirurdzy dziecięcy z Centrum Zdrowia Dziecka. To oni, pod wodzą swego szefa, prof. Bohdana Maruszewskiego, "osłaniali" wczoraj dr Haponiuka podczas operacji Mateusza.

Lekarze musieli rozciąć dziecku mostek, by dostać się do serca. Następnie zatrzymali je na ok. 10 minut. W tym czasie jego pracę wykonywało sztuczne płucoserce. Lekarze zeszyli dziurę (fachowo ubytek) i uruchomili serce chłopca ponownie. - Operacja poszła sprawnie - cieszy się dr Ireneusz Haponiuk. - Mateusz ma wszelkie szanse, by szybko wrócić do zdrowia.

Wczoraj po południu warszawsko-gdański zespół zoperował jeszcze jedno dziecko, na dziś zaplanowane są dwa kolejne zabiegi na otwartym sercu.
Oddział kardiochirurgii dziecięcej, który powstał zaledwie kilka miesięcy temu, przeprowadził już ponad 60 operacji na "bijącym" sercu. Teraz wachlarz operacji, które będą mogły być przeprowadzane w Gdańsku, radykalnie się zwiększy.
- Przyjmujemy do Akademickiego Centrum Klinicznego coraz więcej noworodków z terenu Pomorza obarczonych bardzo ciężkimi wadami serca - przyznaje prof. Ereciński. - Część z nich wymaga leczenia paliatywnego, czyli wstępnego, i takim właśnie zabiegom były one poddawane w Gdańsku.

Na bardziej skomplikowane operacje ciężko chore maluchy transportowano dotychczas do Centrum Matki Polki w Łodzi. Od niedawna i tam brakuje miejsc, co oznacza, że dzieci z Pomorza musiały czekać w zbyt długich kolejkach.
Teraz, gdy operacje serca odbywają się w Gdańsku, chorym maluchom będzie łatwiej się leczyć.

Rozmowa z prof. Bohdanem Maruszewskim, z Centrum Zdrowia Dziecka

Czy polskie dzieci czekają w kolejkach na operacje serca?
Niestety, w całej Polsce czeka na takie operacje kilkuset małych pacjentów. Jest to spowodowane tym, że z roku na rok rodzi się nam coraz więcej dzieci, tym samym więcej jest noworodków z wadami serca.

Mamy za mało oddziałów kardiochirurgii dziecięcej?
Mamy osiem ośrodków kardiochirurgii dziecięcej, w których przeprowadza się rocznie około 2300 operacji. Moglibyśmy wykonywać więcej zabiegów, ale mamy tylko 51 stanowisk intensywnej terapii. To o połowę za mało.

Ministerstwo Zdrowia o tym wie?
Świetnie wie, ale jak na razie nic w tym względzie nie robi. Mamy doskonale przygotowanych kardiochirurgów dziecięcych, którzy niestety, czasem z powodu różnych braków - siedzą bezczynnie.

Rozmowa z Jurkiem Owsiakiem, prezesem Fundacji WOŚP

Rodzice zbierają pieniądze na operacje serc swoich dzieci za granicą. Czy to normalne?Jestem tym oburzony. Na puszkach, do których jedna z fundacji zbierała datki, było napisane - "to dziecko będzie żyło dzięki twojej pomocy". W liście otwartym zapytałem kardiochirurgów dziecięcych, dlaczego tak się dzieje.

Co oni na to?
Twierdzą, że braki wyposażenia, niedostek pielęgniarek i anestezjologów paraliżuje ich pracę. 
Ależ Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy od 17 lat wyposaża kardiochirurgię dziecięcą?
Wydaliśmy na to w sumie ponad 17 milionów złotych, ale sprzęt się zużywa, trzeba o niego dbać i go wymieniać.

Kto to powinien robić?
Ministerstwo Zdrowia. Orkiestra daje impuls, ale nie może zwolnić państwa z obowiązków wobec obywateli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki