Trefl znowu lepszy od Turowa

Zespół lidera TBL znów musiał przystępować do gry z kłopotami. W nocy z soboty na niedzielę do będącego już w Zgorzelcu trenera Karlisa Muiznieksa dotarła wiadomość o śmierci ojca. Mimo tragedii łotewski szkoleniowiec zdecydował się poprowadzić drużynę, w której składzie zabrakło chorego Sauliusa Kuzminskasa. W kadrze pojawili się za to wyłączeni z gry w poprzedniej kolejce Łukasz Koszarek, Łukasz Wiśniewski i John Turek.

Po nieco ponad 6 minutach Trefl wygrywał już 19:7, a Turek miał na swoim koncie 10 punktów. Trener gospodarzy Jacek Winnicki próbował różnych ustawień, jednak obraz gry zmienił się dopiero, gdy wicemistrzowie Polski postawili na obronę strefową. Bardziej agresywna defensywa i dobry fragment snajpera Davida Jacksona sprawiły, że w 15 minucie na tablicy świetlnej pojawił się remis po 27, a chwilę potem Turów po raz pierwszy objął prowadzenie - 32:31.

Dużo lepiej wypadła w wykonaniu sopocian trzecia kwarta, w której sopocianie znaleźli idealną odpowiedź na strefę gospodarzy. Były to rzuty z dystansu, a ściślej aż osiem trafień zza łuku! Po trzy razy z dystansu trafiali w tej części Dylewicz i Vonteego Cummings, dwa razy Koszarek. W efekcie sopocianie znów objęli około 10-punktową przewagę, której w decydujących momentach mądrze bronili.

PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 78:87 (13:25, 26:14, 22:30, 17:18)

Turów: Jackson 22 (4), Kickert 20 (1), Wysocki 11 (1), Chyliński 9 (3), Moore 6, Edwards 4, Cel 2, Jankowski 2, Lauderdale 2, Gabiński 0

Trefl: Dylewicz 24 (4), Turek 16, Koszarek 15 (2), Cummings 9 (3), Waczyński 9 (1), Wiśniewski 6, Stefański 4, Mallett 4