Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uderz rekina w nos, to może ucieknie

Irena Łaszyn
Czy rekin boi się noża? Czy lubi... ludzkie mięso? Dlaczego fajka szkodzi? Co ma surfer do żółwia? Czy żarłacz widzi kolory? O najbardziej medialnych zwierzętach tego tygodnia, wyższości orzecha kokosowego nad ludojadami i o tym, co pływa w Morzu Czerwonym, z Arturem Krzyżakiem, biologiem, kierownikiem Akwarium Gdyńskiego - rozmawia Irena Łaszyn

Spotkał Pan rekina oko w oko?
Pewnie! Codziennie się im przyglądam. Są u nas na przykład cztery żarłacze rafowe czarnopłetwe. Czasami nawet pomagam któregoś przenosić. To spore wyzwanie, bo to bardzo delikatne, płochliwe zwierzęta.

Żartuje Pan?
One wprawdzie wyglądają trochę jak te z filmu "Szczęki", ale tak naprawdę nie są groźne. Osiągają też zdecydowanie mniejsze rozmiary niż w warunkach naturalnych, dwa starsze osobniki mierzą około metra, młodsze - jeszcze mniej. Na wolności mogą mieć niemal dwa i pół metra i są bardziej niebezpieczne. To w końcu drapieżniki.

Atakują człowieka?
Zdarza się, ale przeważnie przez pomyłkę. Podobno ludzkie mięso rekinom nie smakuje, ma za mało tłuszczu. Ale one tego nie wiedzą, dopóki nie spróbują. Płynący człowiek wygląda trochę jak foka, trochę jak żółw wodny, dlatego przykuwa ich uwagę. Rekiny to myśliwi patrolujący swój akwen. Gdy wyczują pluskanie i ruch kojarzący się z ewentualną zdobyczą, usiłują sprawdzić, co się za tym kryje. Próbują organoleptycznie, a ponieważ nie mają rąk - gryzą. Zanim jednak do tego dojdzie, długo krążą wokół ofiary i przyglądają się jej.

A jakie rekiny żyją w Morzu Czerwonym?
Na pewno żarłacze rafowe czarnopłetwe i białopłetwe oraz żarłacze błękitne, które osiągają długość do pięciu metrów, są bardzo szybkie, bo potrafią rozwinąć prędkość do 45 km na godzinę. Generalnie człowieka nie atakują, choć gdy wyczują w wodzie jakieś zamieszanie, podpływają, bo wydaje się im, że mają do czynienia z osłabionym, rannym zwierzęciem. Każdy woli łatwy łup.

Ale skąd człowiek ma wiedzieć, że ten rekin podpłynął nie po to, by go pożreć, tylko z ciekawości?
To dzikie, drapieżne zwierzęta, tak jak wilki czy tygrysy. Nie wiadomo, co zrobią. Dlatego człowiek, wkraczając na nie swój teren, musi się mieć na baczności. Rekiny jednak znajdują się na szczycie drabiny pokarmowej, wcale nie lubią walczyć. Zdecydowany ruch w stronę rekina, uderzenie w rostrum, czyli w mocno unerwiony rekini nos, może sprawić, że zwierzę ucieknie. One nie są przyzwyczajone do tego, że ktoś je atakuje.

W chwili zagrożenia mamy dać rekinowi prztyczka w nos? Postraszyć go pilniczkiem do paznokci?
No, może nie pilniczkiem. Ale jeśli zrobimy to jakimś większym, twardym narzędziem, to kto wie? Gdy nurkujemy albo płyniemy na desce surfingowej i pojawi się rekin, to raczej mu nie uciekniemy. Nie ma lepszego pływaka niż on. Lepiej go więc przestraszyć. Niebezpieczne są tylko duże gatunki, takie, które osiągają rozmiary zbliżone wielkością do człowieka.

A jeśli podpłynie stado?
Stadami, to one nie podpływają. Ale rzeczywiście, niektóre gatunki mogą się w jakimś miejscu gromadzić, gdy coś je przyciągnie. Rekiny mają bardzo wyczulone zmysły. Szybko, z dużej odległości, potrafią zlokalizować hałas w wodzie. A wiadomo - gdzie hałas, tam i jedzenie. Dlatego podpływają.

Nawet, gdy to środek morza?
Nie można tego wykluczyć, ale jest to raczej mało prawdopodobne. Rekiny płyną tam, gdzie jest jedzenie, a jedzenia jest najwięcej w okolicy rafy. To tam występuje obfitość ryb. A skoro są ryby, to człowiek rekina nie interesuje.
Zaraz. W grudniu 2010 roku żarłacze białopłetwe właśnie u wybrzeży Morza Czerwonego, w okolicach kurortu Sharm el-Shekh, zaatakowały turystów. Czworo doznało ciężkich obrażeń, a pewna starsza Niemka przypłaciła ten atak życiem. Nie pomogło, że kopała i tłukła rekina kamerą…

Niestety, takie ataki się zdarzają. Na świecie jest około stu takich przypadków rocznie. Ale statystyki ujmują także niegroźne zranienia. Pamiętajmy, że tylko kilka ataków kończy się śmiercią. Można powiedzieć, że spotkanie z rekinem jest mniej niebezpieczne niż z… orzechem kokosowym. On, spadając, zabija siedem razy częściej.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki