Schował do szuflady prawomocny wyrok, przedstawił w sądzie zaświadczenie o chorobie i ruszył na łowy. Do innej klasy w innym mieście. Wprawdzie jego potencjalne ofiary są już starszymi nastolatkami z Zespołu Szkół Zawodowych, a profesor z wyrokiem został zdemaskowany zaledwie po miesiącu pracy, jednak zapewne znów rozlegną się głosy powszechnego oburzenia.
Rodzice i dziadkowie będą żądać głów, politycy dołączą się z żądaniem surowszych kar i lepszych zabezpieczeń.
Tymczasem zabezpieczenia już są. Gorzej bywa z ich wykorzystaniem. W końcu sąd zabronił skazanemu nauczycielowi pracy w szkole. Nie podporządkował się decyzji sądu, powinien ponieść karę.
Od lipca obowiązuje bowiem rozporządzenie, nakazujące pedagogom przedstawianie zaświadczeń o niekaralności. Wprawdzie pan S. wymigiwał się jak mógł od przedstawienia dokumentu w szkole, ale trafił na dociekliwą panią dyrektor, która po miesiącu oczekiwania sama wystąpiła o stosowny papier. I odkryła prawdę.
Dalszą konsekwencją dla pana S. powinno być spędzenie kary w szpitalnym więzieniu. Powinien zrozumieć, że jeśli społeczeństwo za pomocą swoich sądów, policji, przepisów mówi "nie" osobom wykorzystującym seksualnie i demoralizującym nieletnich, to owo "nie" ma moc sprawczą.
Doświadczeni specjaliści od prawa karnego twierdzą słusznie, że nic tak nie poprawia stanu bezpieczeństwa, jak nieuchronność kary. Nie jej wysokość, nie mnożenie paragrafów w kodeksie karnym, ale świadomość, że jeśli zrobimy coś złego, poniesiemy tego skutki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?