Od ponad miesiąca w jednym z bloków w Gdyni Leszczynkach działa agencja zatrudnienia Euro-Pol. Firma nie ma strony internetowej (właściciel zapowiada, że ruszy jeszcze w tym tygodniu), a jedyny kontakt z nią to telefon komórkowy i darmowy adres e-mail umieszczony na jednym z portali. Firma poszukuje chętnych na dobrze płatne (ok. 80 zł/h) stanowiska pracy dla niewykwalifikowanych pracowników w Norwegii. Niektórzy klienci korzystający z jej usług są przekonani, że oferty są fikcyjne.
- Już na początku zdziwił mnie brak informacji o agencji w internecie, brak szczegółów dotyczących stanowisk pracy, małe wymagania, ale i tak uwierzyłam, bo bardzo chciałam wyjechać i pracować - tłumaczy pani Beata (nazwisko znane redakcji). - Otrzeźwiło mnie, kiedy usłyszałam, że na zapowiadaną rozmowę kwalifikacyjną dostarczyć muszę CV i list motywacyjny w języku norweskim, które agencja może dla mnie przetłumaczyć za 95 zł. Dałam spokój, czułam, że coś jest nie tak, ale wiem, że część ludzi zapłaciła, a pracy nie dostała - dodaje.
- Rzeczywiście jest możliwość tłumaczenia, natomiast każdy z kandydatów wie, że nie musi tego robić w naszej firmie - tłumaczy twórca firmy Jarosław Bigelmajer. - Norwescy pracodawcy oczekują dokumentów w tym języku i nie ma w tym nic dziwnego - podkreśla. Poleca korzystanie z tłumaczenia agencyjnego jako tańszego niż "zewnętrzne" . Te kosztują około 150-250 zł za 2 strony tekstu.
Czytaj także: Uwaga na oszustów! Wyłudzają pieniądze od starszych osób
Euro-Pol ma prawo świadczyć tego typu usługi, jego wpis do ewidencji gospodarczej zawiera informację o zatrudnianiu, ale też "działalności związanej z tłumaczeniami". Właściciel firmy nie chce zdradzić, ilu chętnym pomógł w ten sposób.
- To stosunkowo niewiele osób - mówi. Nie chce jednak podać nawet przybliżonej liczby. Podkreśla, że jego firma nie pobiera od klientów żadnych dodatkowych pieniędzy. - Staramy się załatwiać takie oferty pracy, gdzie zakwaterowanie i przelot są zapewnione - mówi. Deklaruje, że swoją prowizję firma stara się uzgadniać nie z bezrobotnymi, ale norweskimi pracodawcami.
- To skandal, nie ma żadnych pracodawców, agencja zarabia po prostu na tłumaczeniach - denerwuje się pani Beata.
Właściciel agencji nie chce podać żadnych informacji dotyczących firm korzystających z jego usług. - Nie będę zdradzał polityki firmy - wyjaśnia.
- Dotarły do nas informacje o tym przypadku. Ustawa o promocji zatrudnienia mówi, że agencja może pobierać opłaty administracyjne i manipulacyjne, także te za tłumaczenie - wyjaśnia Paweł Bardon, kierownik Wydziału Pośrednictwa Pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku. - To my zajmujemy się weryfikacją agencji, ale nie mamy uprawnień dotyczących wszystkich zagadnień. Po skardze, która do nas wpłynęła w tym tygodniu, mamy wątpliwości, czy firma rzeczywiście świadczy usługi rekrutacyjne, dlatego skierowaliśmy sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy. Ona może sprawdzić, czy firma ma rzeczywiście umowę z zagranicznym pracodawcą, a to niezbędne, by prowadzić działalność rekrutacyjną.
- Czekamy na dokumenty z WUP, na pewno podejmiemy działania wyjaśniające - zapowiada Jolanta Zedlewska, rzecznik prasowy Okręgowej Inspekcji Pracy w Gdańsku.
Pytany o to, z iloma norweskimi firmami Euro-Pol ma umowy dotyczące poszukiwania pracowników, pan J. Bigelmajer odpowiada wymijająco. - To poufne dane i nie mogę udzielić tego typu informacji - mówi. Odmawia także odpowiedzi na pytanie, czy agencja w ogóle ma umowę z jakąkolwiek firmą.
Na Pomorzu zarejestrowanych jest około 300 agencji zatrudnienia. WUP kontroluje rocznie ok. 80 z nich. - Zdarzają się pojedyncze przypadki, ale nie stwierdzamy zbyt wielu nieprawidłowości - mówi Bardon.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?