Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Badeński, były szef sztabu Marynarki Wojennej: Zmarnowano czas i pieniądze

Redakcja
Kadłub korwety "Gawron" został zwodowany we wrześniu 2009 r.
Kadłub korwety "Gawron" został zwodowany we wrześniu 2009 r. Tomasz Bołt
Z admirałem Zbigniewem Badeńskim, byłym szefem sztabu Marynarki Wojennej, rozmawia Jarosław Zalesiński

Państwo polskie chciało budować na początku nawet sześć korwet. Ostatecznie nie wybudujmy żadnej. Może to była fanfaronada?
Korweta była wypadkową naszych polskich potrzeb i możliwości. Potrzeby to przede wszystkim zobowiązania sojusznicze. Jesteśmy przecież zobowiązani do wydzielania w systemie rotacyjnym okrętów do stałych zespołów sił morskich NATO, w których składzie powinna się znajdować między innymi jedna fregata lub korweta.

Tych zobowiązań nie będziemy zatem w stanie wypełnić?
Nie tylko tych, także związanych z udziałem w operacjach międzynarodowych.

Czytaj także: Leszek Miller: Komorowski powinien zająć stanowisko ws. korwety "Gawron"

A do obrony naszego Wybrzeża korweta byłaby potrzebna?
Jednym z zadań marynarki w czasie ewentualnej wojny byłby udział w połączonej operacji obronnej. Do tego jest potrzebny, nawet w sojuszniczym układzie, wystarczający potencjał. Tymczasem procentowy udział naszych sił uderzeniowych w ramach tego rodzaju sił na Bałtyku zamyka się obecnie w granicach 6-8 procent. To stanowczo za mało.

Inni są o wiele lepiej uzbrojeni?
Potrzeba posiadania korwety wynika także z tego, że taka jest obecnie światowa tendencja. Jako przykład mogę podać niemiecką korwetę K130, szwedzką Wisby czy norweską Skjold. Nie była to zatem z naszej strony jakaś megalomania, tylko zgodna ze światowymi tendencjami potrzeba wzmocnienia obrony.

Jedna korweta tak wiele by zmieniła na Bałtyku?
Absolutnie nie. Zawsze potrzebne są w funkcjonalnej grupie minimum trzy okręty. Jeden działa w rejonie, na drugim prowadzone jest szkolenie, a trzeci jest remontowany. Dlatego projektowaliśmy dwie grupy uderzeniowe po trzy korwety każda.

Czytaj również: Donald Tusk: Budowa "Gawrona" zbyt kosztowna. Korweta nie zostanie dokończona

Ale pieniędzy zabrakło na budowę choćby jednej korwety.
To nieprawda o tyle, że pieniądze na nią były przewidziane w programie operacyjnym "Modernizacja MW na lata 2009-2018". Do 2018 roku zgodnie z tym planem miała powstać jedna korweta.

Czy tak długo trwająca budowa samego kadłuba nie świadczy o tym, że to zadanie przerosło nas technologicznie?

Lepiej, by się na ten temat wypowiedzieli inżynierowie. Idea była taka, żeby poprzez tę budowę wesprzeć nasz narodowy przemysł stoczniowy. Niestety, to się nie sprawdziło.

Zmarnowano 400 milionów złotych, ale też paręnaście lat.
To nie jest chyba koniec naszych strat finansowych. Pewnie resort sprzeda kadłub za jakąś kwotę, ale obawiam się, że trzeba będzie zapłacić za zerwanie umów z kontrahentami oraz za przedłużane w nieskończoność gwarancje.

Czytaj również: Gdynia: Ważą się losy floty Marynarki Wojennej [ZDJĘCIA]

Podobno ma to nas jeszcze parędziesiąt milionów kosztować.
Dlatego uważam, że rozsądniejsze było dokończenie budowy korwety, być może w uproszczonej wersji uzbrojenia, ale jednak.

Kiedy patrzy się na to z boku, okiem laika, odnosi się wrażenie, że Marynarkę Wojenną budowano przez minione lata bez jakiegoś jasnego planu.
Nie mamy jasno sformułowanej strategii morskiej. Cały problem rozpoczyna się od polityki morskiej państwa.

Czytaj również:Gdynia: Czy Stocznia Marynarki Wojennej dokończy korwetę Gawron?

Albo jej braku.
Gdyby nasi decydenci polityczni jasno określili założenia polskiej polityki morskiej, stwierdzili, jakie mamy interesy i na jakich akwenach powinny być one bronione, wówczas wynikłoby z tego jasno, jakie powinny być struktura Marynarki Wojennej, skład okrętów, poziom zdolności operacyjnych. A ponieważ tego nie zrobiono, marynarka rozwija się od przypadku do przypadku, bez doktrynalnych podstaw i długofalowego planu.

I w ten sposób można coś po parunastu latach wywrócić, nie mówiąc jasno, co ma powstać w zamian.
Czasami można odnieść wrażenie, że zależy to po prostu od indywidualnych decyzji polityków, a także od tego, jaką pozycję w danym okresie zajmują kolejni dowódcy, zarówno w resorcie i Sztabie Generalnym, jak i w Marynarce Wojennej. Wszystko zależy od tego, na ile interesy marynarki zechcą jedni i drudzy reprezentować i uwzględniać.

Czytaj również: Gdynia: W marcu decyzje o przyszłości Marynarki Wojennej

Słychać gorycz w Pana głosie.
Bo wydaje mi się, że decyzja przerwania budowy korwety jest niesprawiedliwa. Proszę zobaczyć - wszystkie rodzaje sił zbrojnych, i wojska lądowe, i powietrzne, miały dekady swojego rozwoju. Marynarce Wojennej tej przypadającej w udziale właśnie teraz dekady rozwoju odmówiono. Obecne deklaracje niektórych decydentów trzeba zaliczyć do kategorii pobożnych życzeń i pustych słów. Rezygnujemy z czegoś konkretnego, a w zamian mamy niejasne propozycje jakichś ekwiwalentów. A tymczasem w ciągu dziesięciu lat przynależności do NATO Marynarka Wojenna utraciła 43 procent swojego liczbowego stanu sił okrętowych, około 6 tysięcy etatów. Zdegradowanie marynarki do tego poziomu zagraża dzisiaj utratą jej zdolności operacyjnych i sprowadzeniem do roli dublera morskiego oddziału Straży Granicznej. Nie mogę uwierzyć, że 40-milionowy naród, z szerokim dostępem do morza, państwo morskie średniej wielkości, nie ma na tyle swoich własnych interesów morskich, żeby nie mieć Marynarki Wojennej. To jest gorzkie.

Siły powietrzne dostały na przykład F-16 i bazę w Krzesinach. Marynarka Wojenna nie dostała takiego impulsu.

I właśnie to nas boli.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki