Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Arce absurd goni absurd

Piotr Wiśniewski
Tomasz Bołt
Źle się dzieje w gdyńskiej Arce. Z informacji, które posiadamy wynika, że nie wszyscy w tym klubie "jadą na jednym wózku". Ponad wszystkimi wydaje się być prezes Witold Nowak, który swoją prawą ręką mianował Andrzeja Czyżniewskiego. W klubie ewidentnie widać co najmniej dwa obozy.

Przykrą wpadkę zanotował ostatnio marketing gdyńskiego klubu. Na początku lutego do Arki zgłosili się przedstawiciele Parlamentu Studentów Akademii Morskiej w Gdyni z prośbą o pomoc w loterii charytatywnej na rzecz Pauliny, doktorantki AM, która uległa wypadkowi. Prosili o drobne gadżety w zamian za promocję klubu. Uszłyszeli, że Arka nie jest zainteresowana współpracą

- Chcieliśmy od Arki piłkę z podpisami piłkarzy - mówi nam jeden z inicjatorów akcji, student Akademii Morskiej. - Zadzwoniłem do działu marketingu, przedstawiłem całą sprawę i wysłałem maila z ofertą współpracy. Po dwóch tygodniach nikt z Arki się nie odezwał Dopiero po moim telefonie usłyszałem, że nie są zainteresowani, nic nam nie dadzą, że jest to decyzja prezesa zarządu. Zwróciłem się więc do Stowarzyszenie Kibiców Gdyńskiej Arki, ponieważ zaniepokoiło mnie takie stanowisko klubu.

Co ciekawe pomocy chętnie udzielił klub zza miedzy. - Od Lechii dostaliśmy na potrzeby loterii 10 biletów i dwie podwójne wejściówki VIP oraz piłkę z podpisami - wyjaśnia student akademii.

W tej sprawie interweniowali kibice Arki. Na stronie bojkot-arka.info ukazał się tekst na temat działań marketingu gdyńskiego klubu. To wywołało reakcję klubu. Arka chciała już nawiązać współpracę ze studentami.

- To jest nieprawda- ułyszeliśmy od prezesa Witolda Nowaka. Zadzwoniliśmy więc do działu marketingu Arki.

- Wyszła trochę śmieszna historia - tłumaczy Wojciech Pertkiewicz, szef działu. - Takich pism otrzymujemy w tygodniu 20-30 więc możliwe, że gdzieś się zawieruszyło. To samo z telefonami. Dzwonią do Arki z różnymi propozycjami. Bardziej lub mniej poważnymi. Śledztwa w tej sprawie nie przeprowadziłem. Postanowiłem skontaktować się z chłopakami z parlamentu Akademii Morskiej i rozwiać niejasności. Nawiązaliśmy współpracę, z której jesteśmy zadowoleni i my i oni. Z Akademią musiało zajść nieporozumienie. Zapewniam, że nie była to nasza zła wola. Złą wolą bardziej wykazała się osoba, która całą tę sprawę napompowała - dodaje Pertkiewicz.

To jednak nie koniec absurdów w Arce. Okazuje się, że Arka zrezygnowała z pozyskania napastnika, gdyż nie zgodził się na to prezes Nowak. Chodzi o Przemysława Trytkę, którego z kolei chętnie w składzie widziałby trener Petr Nemec. Czeski szkoleniowiec w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" potwierdził, że rozmawiał z piłkarzem.

- W Arce go nie ma, bo z tego co wiem Trytko jest zawodnikiem Polonii Bytom - wyjaśnia szkoleniowiec żółto-niebieskich. - Rozmawiałem z nim w momencie gdy był kontuzjowany. Dalsze rozmowy mieliśmy podjąć gdy wyzdrowieje. Na tym się na razie skończyło - dodał trener Petr Nemec.

Co na to prezes Nowak? - W sprawach sportowych odsyłam do Michała Globisza - usłyszeliśmy od prezesa Arki. - Z informacji, które posiadam, wiem, że Trytko przed ostatnie dwa lata nie grał w piłkę i nie mam zamiaru tego więcej komentować - powiedział zdenerwowany Nowak.

Z naszych informacji wynika, że piłkarz nie grał przez ostatni rok z powodu kontuzji.

Przemysław Trytko: - Trzy tygodnie temu dzwonił mój menadżer, że trener Nemec prosi mnie o telefon - mówi piłkarz, który grał wcześniej w Arce. - Zadzwoniłem. Szkoleniowiec Arki powiedział mi, że szuka napastnika. Byłem wówczas po dwóch tygodniach treningów. Miałem zagrać sparing w Młodej Ekstraklasie z Jagiellonią. Petr Nemec był mną zainteresowany. Miał zadzwonić i ewentualnie zaprosić do Gdyni. Minął tydzień, trener Nemec nie zadzwonił, ale miałem telefon od menedżera. Prowadził on również Adriana Chomiuka, który przecież był testowany przez Arkę - dodaje Trytko. Adriana zaprosili, a przy moim nazwisku prezes Nowak powiedział: "Absolutnie nie!. Nie ma takiego tematu". Takie słowa prezes Arki przekazał mojemu menadżerowi. Myślałem, że dlatego trener Nemec do mnie nie oddzwonił. Tymczasem dzień przed wylotem do Turcji szkoleniowiec gdynian spytał co ze mną. Odpowiedziałem, że trenuję, że jestem w Polonii. Odparłem, że temat mojej gry w Arce upadł, bo nie zgodził się prezes. Petr Nemec był bardzo zaskoczony - relacjonuje Przemysław Trytko.

Więcej w piątkowym gazetowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki