Gdańsk: Pijany kibic w szpitalu, a nie w izbie wytrzeźwień

- Obawiamy się, że podczas rozgrywek Euro 2012 w Gdańsku pomorskie szpitale będą się musiały zajmować głównie pijanymi kibicami - twierdzi Anna Wonaszek z Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku. - Problem jest poważny.
Izba pielęgniarska otrzymuje coraz więcej sygnałów, że po zlikwidowaniu w ostatnich latach izb wytrzeźwień pielęgniarki pracujące w szpitalach są coraz częściej narażone na agresję nietrzeźwych pacjentów.

- Ostatnio zwróciła się do nas z prośbą o pomoc prawną koleżanka ze szpitala na Kaszubach, której pijany pacjent złamał rękę - mówi Anna Wonaszek. - To nie jest pojedynczy przypadek, chociaż pielęgniarka, jako funkcjonariusz publiczny, od początku tego roku objęta jest ochroną prawną. Poza tym pielęgniarki, zmuszone do zajmowania się osobami pijanymi, których nie można spuścić z oka, nie są w stanie otoczyć innych chorych należytą opieką. W czerwcu, podczas Euro, może być jeszcze gorzej. Teraz jest ostatni czas, by usiąść w grupach roboczych i praktycznie omówić tę sprawę.

Dyrektorzy pomorskich szpitali przyznają, że pijani pacjenci są poważną plagą. - Co piąta osoba przywieziona do nas karetką jest po prostu nietrzeźwa i przeważnie bardzo agresywna - mówi dr Leszek Trojanowski, dyrektor gdańskiego szpitala na Srebrzysku. - Musiałem zatrudnić na dyżurach rosłych sanitariuszy po kursach samoobrony, by chronić personel. Świetnie rozumiem pielęgniarki, które nie mają sił ani możliwości, by się bronić przed pobudzonymi osobami, które praktycznie nie nadają się do szpitala, tylko do izby wytrzeźwień. Nie wyobrażam też sobie, by nasz szpital był w stanie przyjąć za cztery miesiące dodatkowo jeszcze kibiców. Trzeba znaleźć inne wyjście.

UEFA przejmuje stadion na EURO w maju

Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by w Gdańsku powstała izba wytrzeźwień dla kibiców. Przede wszystkim ze względu na... wymogi unijne.

- Standardy UE nie przewidują tworzenia w państwach europejskich izb wytrzeźwień - tłumaczy dr Jerzy Karpiński, pomorski lekarz wojewódzki. - Zacznijmy od tego, że ktoś zatruty alkoholem traktowany jest jako człowiek chory. Nie mamy prawa pozbawiać wolności, a czymś takim jest przymusowe umieszczenie człowieka w izbie wytrzeźwień, osoby chorej.

Choroba chorobą, ale pijany, czasem rozwścieczony przegraną swojej drużyny kibic może stwarzać zagrożenie dla siebie i dla innych. Na ulicy nie można go zostawić. Zatłoczone i borykające się z lokalnymi chorymi szpitale nie udźwigną problemu. Czy wystarczy - jak twierdzą władze samorządowe - szpital polowy z 40 łóżkami, który ma powstać przy stadionie?

Pokój dla kibica to niezły biznes

- Korzystamy z doświadczeń Niemców i Szwajcarów - mówi dr Karpiński. - Tam poradzono sobie z nietrzeźwymi kibicami, tworząc punkty detoksyzacyjne. Dyżurowali w nich lekarze, pielęgniarki, ratownicy. Osoby naruszające pod wpływem alkoholu porządek publiczny trafiały tam na ewentualne płukanie żołądka i szybkie odtrucie za pomocą środków farmakologicznych. Równocześnie w takim punkcie medycznym lekarze nieśli pomoc pacjentom z problemami zdrowotnymi, które mogą się pojawić wskutek lub niezależnie od wypicia alkoholu.

W Gdańsku zostaną zorganizowane dwa medyczne punkty polowe - jeden przy stadionie PGE Arena (choć jak wskazuje doświadczenie, kibice przeważnie nie upijają się podczas meczu), drugi w bardziej zagrożonej strefie kibica, na placu Zebrań Ludowych.

Punkty muszą być co najmniej dwa, by dało się rozdzielić zwolenników konkurencyjnych drużyn i uniknąć awantur podczas alkoholowego odtruwania.