Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z zachwytów. Krewny Rubensa

Henryk Tronowicz, publicysta
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Fellini, ten niedoszły biskup (Pasolini o nim mówił "elegancki biskup"), nie taił zachwytu dla pięknych kobiet. Przeżywał swój zachwyt obsesyjnie. Sylwetki babiego rodu szkicował bez końca. Czuł się dalekim krewnym Rubensa, bo rysował ten sam rodzaj zmysłowych kobiet, jakie malował flamandzki artysta.

Jak Bergman, jak Roger Vadim, wielbił Fellini aktorki. Anita Ekberg kojarzyła mu się z bóstwem pierwotnym. A udając się do Ameryki po odbiór Oscara, marzył o spotkaniu z Mae West, legendarnym wampem. Czcią wyjątkową otaczał wybitną aktorkę Annę Magnani ("Mamma Roma"), która wypróżniła Rosselliniemu na głowę miskę spaghetti, kiedy dostał od Ingrid
Bergman telegram z wyznaniem miłosnym otwartym tekstem.

Te (i inne) miłe życia drobiazgi przypominały mi się, gdy kilka dni temu oglądałem w Muzeum Miasta Gdyni wystawę "Maestro Fellini". Otwarto ją we wrześniu, w czasie festiwalu filmów polskich, wtedy jednak na spokojne oglądanie niezliczonych eksponatów zabrakło czasu, tak dużo wystawiono zdjęć z realizacji filmów, fotosów, plakatów.

Można zerknąć na scenariusze i reżyserskie notatki Felliniego. Specjalnie wzruszają karykatury i wykonane przez Felliniego rozrysówki. On swoje rysunki nazywał bazgrołami. Mówił, że pochodziły z nocnych "igraszek" jego umysłu. Sławna sylwetka puszystej Saraghiny, nim ją w "Ośmiu i pół" zmaterializował przed kamerą, wyłoniła się najpierw z wizji na papierze.

Spacerowi po muzeum towarzyszą - dyskretnie odtwarzane - sentymentalne kompozycje Nino Roty. Zupełnie inaczej w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej na gdańskiej Ołowiance. Trzy dni temu spędziłem w jej murach dwie godziny i w ciągu tych dwóch godzin nie usłyszałem taktu ani jednego. Ale tego wieczoru królowały tam kolaże Jana Miśka.

Nowy cykl prac Miśka znów krąży wokół kruchej natury czasu. Obsesją malarza jest przemijanie. Misiek wygrzebuje dawne fotografie, znaczki pocztowe, monety, strzępy świata przeszłego. Ale jest i zagadka. Artysta wśród swoich kolaży umieszcza podobiznę zasmuconego Chopina. Może chce powiedzieć w ten sposób, że artysta nie umiera, że sztuka trwa? Misiek niczego nie mówi wprost.

Tak się składa, że od czasu do czasu lubimy powspominać sobie z Janem Miśkiem filmy, które cenimy wysoko. Dobrze nam się rozmawia. Misiek ma oko na poezję kina. Potrafimy godzinami gadać o sztuce Felliniego, tego wizjonera, dla którego istniały trzy czasy: przeszły, teraźniejszy i królestwo wyobraźni. My na ogół dochodzimy do smętnych refleksji. Królestwo wyobraźni naszego czasu jakoś nie uskrzydla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki