- Mam nadzieję, że będziemy budować więcej statków, większych i bardziej skomplikowanych technologicznie - powiedział Ihor Yatsenko, wiceprezes Stoczni Gdańsk.
Nadzieję mają także gdańscy stoczniowcy, podbudowani nieco wiadomościami z Brukseli. We wtorek komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes postanowiła, że będzie rekomendować Komisji Europejskiej odrzucenie planów restrukturyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie, co wiąże się z upadłością zakładów. Neelie Kroes oczekuje natomiast na plan restrukturyzacji samej Stoczni Gdańsk.
Wczoraj 150 związkowców z Solidarności "pokojowo" manifestowało w Brukseli. Przekazali urzędnikom komisji prośbę o poparcie dla planu naprawy ich stoczni. Komisarz Kroes w tym czasie nie było w Brukseli.
Komisja Europejska w przyszłym tygodniu zdecyduje, czy stocznię w Szczecinie będzie mogło kupić konsorcjum Mostostalu Chojnice i norweskiego Ulsteina, a stocznię w Gdyni - ISD Polska (ukraiński inwestor), czy prywatyzacji nie będzie i stocznie będą musiały oddać wielomiliardową pomoc publiczną. Ukraińcy i gdyńscy stoczniowcy, w przeciwieństwie do związkowców z Gdańska, nadal liczą na to, że KE zaakceptuje propozycję połączenia trójmiejskich stoczni.
- Dopóki nie ma oficjalnej decyzji, przyjmujemy, że plan zostanie przyjęty - powiedział Dariusz Adamski, przewodniczący Solidarności w Stoczni Gdynia. - Upadłości nie bierzemy pod uwagę. W czwartek minister skarbu Aleksander Grad zapewniał , że nawet jeśli dojdzie do upadłości, stocznie nie zostaną zlikwidowane, produkcja będzie kontynuowana, a pracownicy mają gwarancje płacy i pracy.
Stoczniowców to nie przekonało. Chcą, aby w rozmowy z KE zaangażował się premier Donald Tusk. Popierają ich koledzy ze Szczecina, którzy wczoraj demonstrowali na ulicach miasta w obronie swojej firmy. Kilka tysięcy pracowników udało się pod Urząd Wojewódzki w Szczecinie. Płonęły opony, leciały petardy. Transparenty głosiły "Nie chcemy Grada, niech spada".
- Gdzie jest pan premier, który osobiście, publicznie brał odpowiedzialność za losy stoczni? Tusku, do Brukseli - mówił Krzysztof Fidura, szef stoczniowej Solidarności. - Przyszliśmy tu po raz trzeci. Premier musi się zaangażować. Musi jechać do Brukseli, musi tam rozmawiać.
Oczekują, że premier Tusk przekona unijnych komisarzy do przyjęcia planów restrukturyzacji i prywatyzacji stoczni w Szczecinie i Gdyni.
Premier stwierdził jednak, że jego wpływ na urzędników KE jest ograniczony, ale będzie walczył o przyjęcie planów, bo na upadłości stoczni straci Skarb Państwa i podatnicy.
W przyszłym tygodniu stoczniowcy planują manifestacje w Warszawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?