Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zeznania księdza B. obciążają arcybiskupa

Darek Janowski
Czy były metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski wiedział o nieprawidłowościach, do jakich dochodziło w Wydawnictwie Archidiecezji Gdańskiej Stella Maris? Ksiądz B., były kapelan arcybiskupa zeznał, że mówił mu o nieprawidłowościach.

Ksiądz B. jest oskarżony o przywłaszczenie mienia ponad 20 spółek handlowych na kwotę ponad 67 mln zł, pranie pieniędzy oraz uszczuplenia podatkowe w wysokości kilkunastu milionów złotych.
Proces duchownego oraz czterech innych osób rozpoczął się kilka dni temu. Na wczorajszej rozprawie po krótkiej, kilkuminutowej wypowiedzi, w której przyznał się do winy, ksiądz odmówił składania wyjaśnień.

W tej sytuacji sąd zaczął odczytywać treść przesłuchań duchownego w prokuraturze podczas śledztwa. W 2003 roku, ksiądz B. zeznał przed prokuratorem, że na temat trudnej sytuacji finansowej wielokrotnie rozmawiał z abp. Tadeuszem Gocłowskim. "Namawiałem wszystkich - mówił wtedy b. kapelan metropolity gdańskiego - aby sprawę oddać do prokuratury. Decyzję w tym zakresie podjął abp Gocłowski - on był tu decydentem. Za namową doradców arcybiskup nie skierował sprawy do prokuratury, głównie chodziło o to, żeby sprawa nie nabrała rozgłosu prasowego".

W rozmowie z nami abp Gocłowski powiedział, że rozmowy dotyczyły "problemów organizacyjnych". - Natomiast nigdy nie słyszałem o tym, o co się go oskarża, to jest o oszustwach finansowych i praniu pieniędzy - podkreślił b. metropolita.
W pierwszych zeznaniach przed prokuratorem ks. B. nie przyznawał się do winy.
- Dlaczego oskarżony tak się wówczas zachowywał? - pytała sędzia Aneta Steller-Olszewska.
- Byłem wówczas przerażony - padła odpowiedź. - To były pierwsze przesłuchania, nie miałem pojęcia, co się dzieje, czekałem na dalszy bieg wydarzeń.

Za wielomilionowe długi ksiądz obarczył wtedy odpowiedzialnością innego oskarżonego - byłego pełnomocnika wydawnictwa Stella Maris, 45-letniego T. W. "Każde spotkanie z nim jest dla mnie przykre, bo to jego zachowanie sprowadziło na mnie te kłopoty" - wyznał.
Wraz z kapłanem i b. pełnomocnikiem wydawnictwa, na ławie oskarżonych zasiada jeszcze kilka innych osób - dwóch właścicieli firm konsultingowych - b. pracownik PRL-owskiej cenzury, 62-letni J. B. i 53-letni K. K. oraz przedstawiciel spółki, która współpracowała z firmami konsultingowymi - 57-letni S. D.

Według oskarżenia, przestępstwo polegało na tym, że firmy konsultingowe J. B. i K. K. zawierały z różnymi spółkami kontrakty na doradztwo, których wykonanie powierzali z kolei wydawnictwu Stella Maris. W rzeczywistości usługi te były fikcyjne i zlecenia nigdy nie zostały wykonane. Fałszywych faktur było ok. 120.

Akt oskarżenia liczy ok. tysiąca stron. Wczoraj prokurator odczytywał go przez cały dzień. Dokończy na poniedziałkowej rozprawie. Pierwsi oskarżeni mają zacząć składać wyjaśnienia w październiku. Sprawa afery liczy ok. 400 tomów akt, a na liście świadków jest ponad 500 osób. Prokurator Przemysław Strzelecki, pytany, czy będzie wśród nich abp Tadeusz Gocłowski, odpowiedział, że ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki