Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałtyk jest pełen historycznych skarbów

Kazimierz Netka
Bałtyk żywi, bogaci. Bałtyk odbiera też życie. Dno tego morza to wielkie cmentarzysko. Ludzi i statków. Tylko na obszarze administrowanym przez Urząd Morski w Gdyni do tej pory zidentyfikowano około 200 wraków. Będzie ich coraz więcej, bo techniki penetracji podwodnej są coraz doskonalsze - pisze Kazimierz Netka.

Rozpoznanie wraku to jak wstęp do nowej książki historycznej. Leżący na dnie Bałtyku okręt, statek handlowy, pasażerski - motorowy czy żaglowiec to nieraz "magazyn" pamiątek, a bywa, że i skarbów. Takie miejsca przyciągają miłośników odkryć.
- Na terenie podległym Urzędowi Morskiemu w Gdyni udostępnionych jest do zwiedzania kilkadziesiąt wraków - dowiadujemy się od Henryka Koszki, naczelnika Wydziału Pomiarów Morskich Urzędu Morskiego w Gdyni. Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku, współdziałając z Urzędem Morskim w Gdyni, planuje urządzenie skansenu na dnie Zatoki Gdańskiej.

Bezwzględny zakaz nurkowania obowiązuje w rejonie kilku wraków - największych zbiorowych grobowców - z czasów ostatniej wojny. Spoczywają tam ludzie, którzy utonęli w 1945 roku wskutek działań wojennych. Pierwszy z nich to uznany za mogiłę wojenną transportowiec "Goya". Został zatopiony przez torpedy w kwietniu 1945 roku. Na jego pokładzie znajdowało się około 6000 osób. Utonęli prawie wszyscy. "Goya" bywa miejscem śmierci także teraz; w 2003 roku w jego pobliżu zginęło dwóch nurków. Wrak spoczywa kilkanaście mil od Rozewia, na głębokości ponad 70 metrów.

Największą mogiłą jest wrak transportowca "Wilhelm Gustloff." Statek ten zatonął pod koniec stycznia 1945 roku przy ujemnej temperaturze powietrza. Znajdowało się na nim około 10 000 osób. Leży kilkanaście mil na północ od Łeby, na głębokości około 45 metrów.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Transportowiec - statek pasażerski "Steuben" - jest grobem około 4900 osób. Został storpedowany 10 lutego 1945 roku. Mogiła ta znajduje się na północ od Ławicy Słupskiej.

Zakaz nurkowania obowiązuje też w rejonie wraku lotniskowca "Graf Zeppelin", mimo że nie jest on mogiłą. Okręt ten zatopiono w sierpniu 1947 roku, podczas holowania ze Szczecina do ówczesnego Leningradu (dziś Sankt Petersburga). Wrak znajduje się około 30 mil od Władysławowa, w miejscu, gdzie głębokość morza przekracza 80 metrów.

Niestety, mimo zakazów naruszania zbiorowych mogił, nieraz podejmowane są nielegalne próby penetracji statków - grobowców.

- Było to 2 września o godz. 15.26 - wspomina ppor. SG Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. - Załoga śmigłowca Straży Granicznej "Anakonda" podczas lotu w ochronie morskiej granicy państwowej zwróciła uwagę na jacht bandery szwedzkiej. Jednostka znajdowała się w odległości 2-3 kabli od miejsca zalegania wraku "Steuben". Wzbudziło to podejrzenia, że załoga tego jachtu może się przygotowywać do nurkowania... Przypuszczenia okazały się trafne.

Po co naruszać spokój zmarłych? Nie brakuje obiektów, które można pod wodą oglądać. Na terenie podległym administracji Urzędu Morskiego w Gdyni jest około 40 wraków udostępnionych miłośnikom podwodnych eksploracji. Niektóre są bardzo blisko brzegu, leżą bardzo płytko. Na Zatoce Gdańskiej godny uwagi jest wrak "Abille" - holownik parowy, zatopiony pod koniec II wojny światowej, leżący niedaleko cypla Półwyspu Helskiego na głębokości 40 m. W pobliżu jest ORP "Wicher" - utonął na początku II wojny światowej, niedaleko portu wojennego w Helu, głębokość 4-12 m. Wrak "Groźnego", ścigacza zbudowanego dla Polski w latach 50. w ZSRR, spoczywa niedaleko portu w Jastarni, na głębokości kilkunastu metrów. Trałowiec "Delfin" czeka na nurków na środku Zatoki Puckiej, około 21 m poniżej lustra wody.

Warto też obejrzeć torpedownię niedaleko Gdyni Babich Dołów oraz port średniowieczny niedaleko Pucka - do oglądania z brzegu albo z łodzi, bez nurkowania.

Jednym z najcenniejszych znalezisk, z historycznego punktu widzenia, było natrafienie na Zatoce Gdańskiej na wrak szwedzkiego żaglowca o nazwie "Solen". Statek ten uczestniczył w bitwie pod Oliwą w 1627 roku. Odkryto go podczas budowy toru wodnego do Portu Północnego. Po zbadaniu przez archeologów wrak został przetransportowany w inne miejsce - tam, gdzie ma powstać podwodny park archeologiczny "Zatoka Gdańska", kilka kilometrów na wschód od plaży w Gdyni-Orłowie, na głębokości kilkunastu metrów - dowiadujemy się od Iwony Pomian, kierownik Działu Badań Podwodnych Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Objęcie tego obszaru ochroną nastąpiło na mocy zarządzenia dr. Andrzeja Królikowskiego, dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni. Przede wszystkim dotyczy ono zakazu zarzucania kotwic w miejscu, gdzie ma być park archeologiczny. W zeszłym roku pozostałości "Solena" zostały uszkodzone przez kotwice.

Na otwartym morzu płytko znajduje się transportowiec "West Star" - niedaleko latarni w miejscowości Stilo. Leży na głębokości 2,5 metra, a nad wodę wystają jego maszty. "Arngast", holownik niemiecki z 1921 roku, spoczywa 4 km od Lubiatowa, średnio 21 m pod wodą. "Svanhild", szwedzki frachtowiec zatopiony podczas II wojny światowej, jest około 5 km od Łeby, głębokość 18 m. Żaglowiec "Łeba" z XVIII wieku można oglądać 40 km na północny wschód od Łeby, na głębokości 35 m.
- Wraki znajdujemy także na Zalewie Wiślanym i nie zawsze są to pozostałości statków - mówi naczelnik Henryk Koszka z Urzędu Morskiego w Gdyni. - W zeszłym roku znaleźliśmy tam cztery pojazdy z czasów II wojny światowej. Archeolodzy już sprawdzili te znaleziska. Współpracujemy z Marynarką Wojenną, z Morskim Oddziałem Straży Granicznej.
Więcej wiadomości na temat podwodnego nurkowania, poznawania naszego morskiego dziedzictwa kulturowego, można znaleźć na stronach internetowych Urzędu Morskiego w Gdyni: www.umgdy.gov.pl oraz Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku: www.cmm.pl.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Nowe" wraki

Henryk Koszka, naczelnik Wydziału Pomiarów Morskich Urzędu Morskiego w Gdyni:

Trudno już na temat wraków na Bałtyku coś nowego powiedzieć. Tyle już ich odnaleziono, ale ciągle natrafiamy na następne. W zeszłym roku odkryliśmy cztery kolejne niedaleko cypla Półwyspu Helskiego. Znajdują się one dość głęboko. Rozpoznaliśmy je echosondą wielowiązkową i sonarem. Żeby te obiekty dokładniej poznać, trzeba zejść na głębokość 50-70 metrów. Najprawdopodobniej są to jednostki z czasów ostatniej wojny.

Niemożliwe jest sprawdzenie każdego metra kwadratowego dna. Dokładnie badamy tory wodne, kotwicowiska, miejsca pod inwestycje. Ciągle dochodzą do nas nowe wiadomości na temat podwodnych znalezisk; Bałtyk to studnia bez "dna". Nie wiemy dokładnie, ile zatopionych jednostek pływających w naszej strefie może być. Mamy też sygnały o tzw. zaczepach, czyli przeszkodach, o które zahaczyły sieci rybackie. Bywa nieraz, że przedmiot, który napotykamy na dnie, wcale nie wygląda na część czegoś, co kiedyś było statkiem. Dopiero po odmuleniu okazuje się, że to był kiedyś statek lub okręt. Tak też było na Martwej Wiśle, na wschód od mostu wantowego w Gdańsku. Tam znaleźliśmy szkutę, burdynę i jeszcze jeden wrak. Najprawdopodobniej zostaną one przeniesione do skansenu, który powstanie na dnie morza niedaleko Gdyni-Orłowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki