Najwyraźniej polski parlament obawiał się najazdu Kociewiaków. Nic dziwnego, do drzwi senatu zapukała solidnie uzbrojona, trójosobowa ekipa gniewskiego rycerstwa z Jarosławem Struczyńskim na czele. Jednak zanim współczesna "szlachta" została wpuszczona na senackie pokoje, musiała przejść przez specjalną bramkę, a zaraz za nią... rozbroiła ją Straż Marszałkowska.
- Za dwa lata tu wrócę i z nawiązką odbiorę swój oręż - odgrażał się gniewski kasztelan.
Podobny los spotkał gospodynie. I one zostały pozbawione "białej broni", czyli noży. - I jak my mamy teraz cokolwiek przygotować - pytały funkcjonariuszy Barbara Truhn i Krystyna Gierszewska z Kociewskiego Forum Kobiet. - Przecież tymi tępymi nożami nawet ogórka nie pokroimy.
Strażnicy byli i tym razem nieugięci. Kociewianki 0kazały się zaradne i kiedy przyszło do przygotowania potraw na senackie stoły, poradziły sobie bez noży. A o tym, że kociewskie jadło bardzo smakowało parlamentarzystom świadczyły szybko znikające z półmisków potrawy.
Najbardziej zaskoczył wszystkich marszałek Borusewicz, który stwierdził, że nie chce promować Kociewia. Za chwilę dodał jednak z uśmiechem, że to nie leży w jego interesie, aby ten czysty, piękny region zalała fala turystów.
- Senator Andrzej Grzyb wprowadził Kociewie w "krwiobieg" parlamentarny - mówił Bogdan Borusewicz. - Teraz już każdy wie, że to przepiękny region o dużych walorach turystycznych, kulturalnych, architektonicznych. Lubię wypoczywać na Kociewiu w spokoju, wśród czystych jezior i lasów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?