Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Marek Suchar: Protesty przeciw ACTA to zjawisko mocno przesadzone

Ryszarda Wojciechowska
Dr Marek Suchar: Demonstracje są dla mediów. Uczestnicy potem czują się lepiej, ale wkrótce wracają do swoich spraw
Dr Marek Suchar: Demonstracje są dla mediów. Uczestnicy potem czują się lepiej, ale wkrótce wracają do swoich spraw Grzegorz Mehring
Dlaczego we współczesnej Polsce nie da się znaleźć "oburzonych", a w krajach, gdzie "oburzeni" są, ich ruch nie przekłada się na politykę - mówi psycholog dr Marek Suchar w rozmowie z Ryszardą Wojciechowską.

Co Pan myśli, patrząc na to pospolite ruszenie młodych przeciwko porozumieniu ACTA, jakie ma miejsce w ostatnich dniach na polskich ulicach?
Że to zjawisko mocno przesadzone w społecznym odbiorze. Chociaż nie chciałbym też tego bagatelizować.

Nie jesteśmy świadkami narodzin społeczeństwa obywatelskiego - jak chcą niektórzy?
Proszę spojrzeć na liczbę demonstrantów. To nie są jakieś masowe marsze. Kiedy w Warszawie, w manifestacji przeciw ACTA, uczestniczyło tysiąc osób, w tym samym czasie około 60 tysięcy oglądało nowo otwarty Stadion Narodowy. Miejmy więc świadomość proporcji.

Czytaj także: Gdańsk: Pierwsza publiczna debata o ACTA

Pan mówi, że to promil społeczeństwa. Ale jeśli zbierze się te wszystkie grupy protestujących w różnych miastach, do tego ponad 250 tysięcy podpisów o referendum w sprawie ACTA, to już mamy do czynienia z realną siłą.
No tak, podpisać jest łatwo. Ale niektórzy próbują szukać analogii tych wystąpień do marszu "oburzonych", które odbywały się w Stanach Zjednoczonych czy Hiszpanii. A te analogie są już kompletnie bez sensu.

Dlaczego? Tu też mamy do czynienia z gniewem i frustracją młodych.
Ale w naszym przypadku młodzi manifestują przeciwko konkretnej sprawie, w obronie wolności internetu. Mamy więc grupę zainteresowaną tylko jednym problemem. Już większe analogie widziałbym do marszu feministek czy tęczowych parad. Oczywiście, są publicyści, a zwłaszcza jeden, którzy bardzo chcieliby do- czekać się polskich "oburzonych". I chętnie wycisnęliby ich z tych demonstracji. Ale się nie da.

To co Pana ciekawi w tych marszach przeciwko ACTA?

Na pewno nie to, że mógłby to być protest przeciwko politycznemu establishmentowi. Bo, moim zdaniem, nie jest. To żadna walka. Więcej osób przychodzi czasami na dyskotekę w piątkową noc niż na marsz w jednym mieście. Ale dla mnie ciekawe jest to, że po raz pierwszy publicznie pokazało się społeczeństwo informacyjne, zwłaszcza ta klasa najwyższa, czyli tzw. digitariat. Widzimy też, jak to informatyczne społeczeństwo się różnicuje. Prosty użytkownik internetu nie ma pojęcia, o czym mówią ci z digitariatu. A co dopiero ktoś, kto jest tak zwanym internetowym proletariatem, czyli osobą niekorzystającą z internetu.

Czytaj także: Prawnik Roman Nowosielski o ACTA: Po co ta fikcja?

Ale prosty użytkownik, słysząc o zamachu na wolność w internecie, rozumie zagrożenie....

Oczywiście, że łatwo go postraszyć. Bo ludzi w ogóle łatwo postraszyć. Kiedy im się powie - uważajcie, bo lekarstwa będą dwa razy droższe niż teraz, to większość poleci do aptek, żeby wykupić je po starej cenie. Bez pytania, skąd ta plotka i czy jest w niej trochę prawdy.
Pan twierdzi, że u nas nie ma oburzonych i sfrustrowanych. Że to tylko walka o internet.
Tak twierdzę, bo jesteśmy krajem o dynamicznym wzroście gospodarczym, w którym - tak naprawdę - młodzież może sobie znaleźć miejsce i szansę na rozwój. Gdyby było inaczej, to ci młodzi już by - tak jak Hiszpanie na przykład - protestowali.

Ale oni protestują, tylko po cichu. Frustrują ich, na przykład, umowy śmieciowe...

Uważam, że nie powinno się używać określenia "umowa śmieciowa".

A to dlaczego?
Bo to prawna umowa, jak każda inna. Chyba że prawo w Polsce nazwie się... śmieciem, to można mówić, że ona jest śmieciowa. Oczywiście taka umowa wielu nie zadowala. Ale to już zupełnie inna sprawa.

CO TO JEST ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement)?
To skąd się bierze wrażenie, że to pokolenie młodych jest sfrustrowane?
Nie wiem. Ja nie mam takiego wrażenia. I nie wiem, kto je ma. Może młodym się trochę wmawia, że tak jest? To jak w tych badaniach socjologicznych, kiedy pytają człowieka, czy żyje mu się lepiej. I okazuje się, że 70 procent na to pytanie odpowiada, że tak. Ale ta sama grupa uważa, że większości Polaków żyje się gorzej. Czyli jest jakieś zafałszowanie na poziomie świadomości. Racjonalne powody do marszu "oburzonych" były w Ameryce, w Izraelu, w Rosji czy w Hiszpanii. A jeśli u nas nie strajkują, to znaczy, że nie mają motywu.

Czytaj także: Gdańsk: Pół tysiąca osób protestowało przeciwko ACTA (ZDJĘCIA)

Mówi Pan trochę tak pod prąd. Niepoprawnie. Bo u nas trzeba narzekać.

Ja też lubię narzekać, ale uważam, że młodzież ma dzisiaj takie szanse, jakich historycznie rzecz biorąc nie miała. Jest 11-procentowe bezrobocie, w wielu przypadkach mniejsze niż w porównywalnych z Polską krajach. Może się tylko okres poszukiwania pracy wydłużył. Ale to nie jest tak, że młody człowiek jest bezrobotny na zawsze. To podobnie jak z grypą, nie jest się chorym do końca życia. Pytanie tylko brzmi - jak długo na tę grypę człowiek choruje? Polscy "oburzeni" pokażą się wtedy, kiedy w kraju popsuje się sytuacja gospodarcza. Ale na razie liczba ofert pracy w internecie, a prowadzimy badania nieustannie, rośnie. W ciągu ostatnich kilku lat się podwoiła. Oczywiście, zawsze można znaleźć powód do narzekania. Pójść i protestować. No właśnie... ale z jakiego powodu? Że za mało zarabiamy? Tak można zawsze powiedzieć, w każdych czasach i okolicznościach. Ale marsze i protesty są wtedy skuteczne, kiedy ludzie w masie wybierają bardziej pragmatyczne cele. W tych demonstracjach w sprawie ACTA młodzi mieli cel i go osiągnęli. Jest już dyskusja. Minister Boni się ugina.

Czytaj także: Trójmiasto: Pikiety przeciw podpisaniu ACTA (FILMY, ZDJĘCIA)

Premier Donald Tusk też mówi teraz jakoś tak inaczej.

Politycy się im podlizują. PiS jest teraz największym zwolennikiem internetu. Super, świetnie to rozegrali. Teraz będą ich zapraszać, konsultować, prosić.

Ale to może jest dla młodych sygnał, że taka droga jest dobra.

Do czego?

Że jak się chce powalczyć...
O co, żeby mieć większe mieszkanie? To wtedy trzeba zwiększyć swoją zdolność kredytową, pracować dłużej, szukać lepszej pracy - to normalne. Jak długo będą naturalne i zwykłe możliwości zadbania o siebie i polepszenia swojej sytuacji, tak długo nie będzie potrzeby manifestacji. Kiedy Grecy protestują na ulicach, to wszyscy widzą, jakie to głupie. Bo z faktu, że wyjdą na ulice, nic im nie przybędzie.

Ale to przynajmniej sposób na to, żeby rozładować swoją złość, frustrację, że muszą ponosić koszty...
No tak, ale jeżeli to zaakceptujemy, to równie dobrze można akceptować kopanie psa albo bicie dzieci. Ja takiego wyrażania swojej frustracji nie akceptuję.

CO TO JEST ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement)?

Ale nie tylko te nasze marsze pokazały, jak dzięki internetowi łatwo dzisiaj wyprowadzić na ulicę tłumy.
To nowy wzorzec wystąpień publicznych. Na przykładzie Rosjan widać było, jak wielki to może być potencjał. Jak stosunkowo łatwo zwołać demonstrację przeciwko Putinowi. Przyszło ponad 30 tysięcy osób. Kiedyś trzeba było przez parę lat budować struktury, żeby taki tłum ludzi zebrać. A teraz robi się klik, i proszę. To niewyobrażalne, zupełnie nowe w historii. Z tym, że potem ten tłum się rozchodzi. Idzie do domu. I zajmuje się swoimi sprawami. Tu się nic nie zinstytucjonalizuje. Tak jak nie zinstytucjonalizowało się np. w Egipcie. Ludzie wyszli z domów, demonstrowali, wrócili, teraz znowu wychodzą. A Bracia Muzułmańscy i armia, jak byli przedtem, tak są i teraz. Nic się nie zmieniło. Z tego nie rodzi się struktura polityczna. Jest demonstracja dla mediów, jest zmiana pewnej świadomości. Ludzie czują się lepiej. Mają poczucie, że stają się podmiotem tej rzeczywistości. Ale na politykę to się jednak nie przekłada. Więc zwołać ludzi na demonstrację jest łatwo ale żeby z tego coś wynikało poważniejszego, to już zupełnie inna sprawa.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki