Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burza na Kaszubach. Odżył spór o narodowość

Marek Adamkowicz
Archiwum DB
O najnowszej odsłonie konfliktu wokół statusu etnicznego Kaszubów i sposobów chronienia regionalnego dziedzictwa kulturowego, po wystąpieniu Jednoty - pisze Marek Adamkowicz

Na Kaszubach burza. Na razie tylko w szklance wody, ale część działaczy związanych ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim, największą organizacją skupiającą Kaszubów, twierdzi, że wkrótce kłopoty może mieć cała społeczność, którą reprezentują. Chodzi o stanowisko utworzonego niedawno Stowarzyszenia Osób Narodowości Kaszubskiej "Kaszebskô Jednota", w którym postuluje się uznanie Kaszubów za mniejszość etniczną.

Wprowadzenie takich zmian wiąże się z nowelizacją Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, gdzie Kaszubi zostali uznani za społeczność posługującą się językiem regionalnym. Ważniejsze od nowych regulacji prawnych jest jednak wyciągnięcie na światło dzienne sprawy narodowości kaszubskiej, tematu drażliwego, niemniej stale obecnego w życiu Kaszubów.

Jednota, czyli kto ?

Sprawę "narodu kaszubskiego" wywołało stowarzyszenie Kaszebskô Jednota. Przedstawia się ono jako organizacja "osób chcących aktywnie uczestniczyć w życiu narodu kaszubskiego i uznających jego prawo do odrębności oraz własnej tożsamości w ramach wieloetnicznego społeczeństwa tworzącego jeden organizm państwowy, jakim jest Rzeczpospolita Polska".

Jego celem jest "rozwój świadomości narodowej, obywatelskiej i kulturowej Kaszubów oraz ochrona ich języka i tradycji, a także działalność naukowa, oświatowa na rzecz mniejszości narodowych, etnicznych oraz społeczności posługujących się językiem regionalnym, wspomagająca rozwój wspólnot i społeczności lokalnych".

Czytaj również: Pomorze: Nowe stowarzyszenie chce uznania Kaszubów za mniejszość etniczną

We władzach Jednoty znalazł się Karol Rhode, członek Rady Języka Kaszubskiego, oraz Wojciech Etmański, działacz ZKP z Przywidza, będący również wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Gdańskiego. Bodaj najmniej znaną postacią jest prezes organizacji Mateusz Meyer, kojarzony z Klubem Studentów "Pomorania".

Od listopada ub.r., kiedy to Kaszebskô Jednota zainaugurowała działalność, jej członkowie zorganizowali konferencję poświęconą prawom Kaszubów w Polsce i Unii Europejskiej, otrzymali grant z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na przygotowanie przeglądu kaszubskich teatrów ulicznych oraz zajęli stanowisko w sprawie prawnego zrównania Kaszubów i Ślązaków z mniejszościami narodowymi i etnicznymi.

Jak mówi Wojciech Etmański, wiceprezes Jednoty, obecnie stowarzyszenie liczy kilkudziesięciu członków. Wciąż jednak zgłaszają się kolejne osoby chętne do wstąpienia w jej szeregi.

Naród i nienaród

Sprawa "narodowości kaszubskiej" przyjmowana jest w Zrzeszaniu Kaszubsko-Pomorskim z mieszanymi uczuciami, choć sama w sobie nie jest czymś nowym.

- W ZKP są osoby, które przyznają się do narodowości kaszubskiej, ale to ich wybór - wyjaśnia Łukasz Grzędzicki, prezes zrzeszenia. - Jesteśmy organizacją demokratyczną i to stanowi o naszej sile.
Socjolog i wiceprezes Instytutu Kaszubskiego prof. Cezary Obracht-Prondzyński wskazuje, że taki jest urok demokracji. Jest swoboda wypowiedzi i każdy może mówić, co mu się podoba. Ile wspólnego ma to z rzeczywistością, to już oddzielna sprawa. Rzeczywistość jest natomiast taka, że większość Kaszubów deklaruje podwójną tożsamość, kaszubską i polską. Kaszubi nie są również traktowani w kategoriach mniejszości - ani narodowej, ani etnicznej.

- Zgodnie z Ustawą o mniejszościach narodowych i etnicznych Kaszubi są społecznością posługującą się językiem regionalnym - przypomina Grzędzicki. - Dodatkowo nasze prawa zostały potwierdzone w Europejskiej Karcie Języków Regionalnych lub Mniejszościowych.

Czytaj również: Puck: Albo jesteś Kaszubem, albo Polakiem, czyli kontrowersyjne pytanie w spisie powszechnym

- Stworzenie odrębnej kategorii "społeczności posługującej się językiem regionalnym" było formą kompromisu koniecznego na etapie przyjmowania przez parlament Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym - ripostuje Artur Jabłoński, były prezes ZKP, obecnie członek Jednoty. - Kaszubi muszą jednak nadal domagać się uznania ich statusu mniejszości etnicznej, bo chociaż obecne regulacje prawne zrównują nas w większości praw z mniejszościami narodowymi i etnicznymi w Polsce, to jednak nadal utrzymują status grupy regionalnej, co nie daje prawa do ochrony szeroko rozumianej tożsamości kulturowej, a to w istotny sposób ogranicza rozwój wspólnoty etnicznej.

Z tej perspektywy spór wydaje się być "tylko" kwestią zakresu praw Kaszubów. Państwo chroni język m.in. poprzez jego nauczanie w szkołach, ale nie wspiera już działań, które nie są bezpośrednio związane z kaszubszczyną (rozumianą jako mowa).

Senator Kazimierz Kleina, który jest przewodniczącym Kaszubskiego Zespołu Parlamentarnego, uważa, że taka argumentacja Jednoty nie jest wystarczającym powodem, by ingerować w Ustawę o mniejszościach.

Obecne prawo chroni kaszubską tożsamość, a więcej na tym polu zależy od aktywności stowarzyszeń i samorządów lokalnych, której przecież nie da się zadekretować. Jeśli ludzie nie będą chcieli działać na rzecz Kaszub, to kaszubskiego świata tym bardziej nie uratuje "społecznikowanie za pieniądze" z budżetu centralnego.

Budziciele Kaszubów

Problem, jaki sprawia określenie, kim są Kaszubi, znany jest od dawna. Prapoczątki tego sporu sięgają średniowiecza. W 1238 r. nazwa Kaszubi pojawiła się w bulli papieża Grzegorza IX, który księcia szczecińskiego Bogusława I tytułował księciem Kaszub. Nazwa odnosiła się więc do władcy Pomorza Zachodniego i była łączona z żyjącymi tam plemionami pomorskimi.

Na Pomorze Gdańskie, mające silne związki z Polską i dynastią Piastów, nazwa Kaszuby "przywędrowała". Swego rodzaju śladami tej wędrówki są druki wydawane w okresie reformacji przez duchownych ewangelickich - Michała Mostnika i Szymona Krofeya. Przyczyniły się one do zachowania języka kaszubskiego przez mieszkańców Pomorza Środkowego, a zarazem stanowią łącznik z rewolucją, którą w XIX w. wywołał Florian Ceynowa, nieprzypadkowo zwany Budzicielem Kaszubów.

W swoich pismach i wystąpieniach zwrócił on uwagę na sytuację Kaszubów w państwie niemieckim, prowadził badania nad językiem kaszubskim i wskazywał na elementy, które różnią go od polszczyzny. Wydając m.in. "Xążeczkę dlô Kaszëbóv", "Kile słóv wo Kaszëbach ë jich zemi", "Rozmovę Pólôcha s Kaszëbą i Trzë rosprave" położył podwaliny pod kaszubską literaturę. Swoje spojrzenie na gramatykę zawarł w książce "Zares do Grammatikj Kasëbsko-Słovjnskje Move".

Ceynowa jest postacią, która łączy zarówno tych, którzy deklarują podwójną, kaszubsko-polską, tożsamość, jak i kaszubskich narodowców. Do jego spuścizny odwoływali się zarówno działacze związani z założonym w 1912 r. Towarzystwem Młodokaszubów, jak i członkowie Zrzeszenia Regionalnego Kaszubów, tzw. zrzeszeńcy.

Nowe czasy

W II Rzeczypospolitej, ale i w czasach PRL, upominanie się Kaszubów o prawo do zachowania języka i kultury było często postrzegane jako przejaw separatyzmu i chęć oderwania regionu od Polski. W 1956 r. udało się jednak doprowadzić do utworzenia Zrzeszenia Kaszubskiego, przemianowanego z czasem na Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie.
Dla władz organizacja ta była swoistym "wentylem bezpieczeństwa", to właśnie ona przyczyniła się do zaktywizowania działalności Kaszubów na niwie społecznej. Swoją mocną pozycję na Pomorzu i arenie ogólnopolskiej zawdzięczają oni nieustannej pracy nad tworzeniem dla siebie przestrzeni swobody, w której mogli- by czuć się gospodarzami własnej ziemi.

Czytaj również: Co Kaszubi wiedzą o Śląsku, a Ślązacy o Kaszubach?

Kamieniem milowym dla tych działań okazały się słowa Jana Pawła II, wypowiedziane w Gdyni w 1987 r. Zdanie: "Drodzy bracia i siostry Kaszubi! Strzeżcie tych wartości i tego dziedzictwa, które stanowią o waszej tożsamości" miało moc dynamitu. Sprawiło, że Kaszubi zaczęli wyzwalać się z poczucia bycia obywatelami drugiej kategorii.

Nie bez znaczenia było też wprowadzenie języka kaszubskiego do liturgii Kościoła rzymskokatolickiego, uznanie kaszubszczyzny za język regionalny, wprowadzenie nauczania języka kaszubskiego w szkołach, a także otwarcie specjalizacji Kaszubistyka na Uniwersytecie Gdańskim.

Niezależnie od tych sukcesów, na drugim planie i tak pojawia się kwestia narodu. W ostatnich latach tezę o narodzie kaszubskim propagowała grupa młodych ludzi skupiona wokół pisma "Odroda". W przypadku Jednoty sytuacja jest o tyle szczególna, że jako spiritus movens przedsięwzięcia wskazuje się Artura Jabłońskiego.

Przez dwie kadencje był on prezesem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Potem zajął się biznesem medialnym, konkretnie telewizją kaszubską CSB TV. W 2007 roku wywołał burzę kontrowersyjnym pomysłem utworzenia partii regionalnej. Na jego głowę posypały się gromy, z oskarżeniami o separatyzm włącznie.

- Ruchy w rodzaju Jednoty do tej pory spotykały się z niewielkim rezonansem - przypomina prof. Obracht-Prondzyński. - Dla mnie, jako naukowca, jej działalność na pewno będzie polem do obserwacji.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Burza na Kaszubach. Odżył spór o narodowość - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki