Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej głosów w sprawie Lechii

Rafał Rusiecki
Słaba gra piłkarzy Lechii na pięknym stadionie - to tak naprawdę jest przyczynek obecnej burzy wokół klubu
Słaba gra piłkarzy Lechii na pięknym stadionie - to tak naprawdę jest przyczynek obecnej burzy wokół klubu K. Misztal
Kibice gdańskiej Lechii, klubowi działacze oraz urzędnicy miejscy z prezydentem Pawłem Adamowiczem na czele zgodni są tylko w tym, że pierwsza drużyna biało-zielonych gra słabo, i w tym, że PGE Arena to piękny stadion piłkarski. Natomiast w sprawach zapatrywania się na zarządzanie tym wielkim obiektem zdania są już wyraźnie podzielone. Łagodnie rzecz ujmując.

Wielką dyskusję, między innymi na łamach "Dziennika Bałtyckiego", wywołał prezydent Paweł Adamowicz, który umieścił na swoim blogu wpis potępiający marazm, jaki panuje w Lechii. W dużym uproszczeniu stwierdza on, że ludzie odpowiedzialni za zarządzanie klubem źle wywiązują się ze swoich obowiązków, a to w efekcie odbija się na wizerunku Gdańska. Miasta, które lada moment będzie jednym z gospodarzy piłkarskich mistrzostw Europy.
Przedstawiciele gdańskiej Lechii nie zamierzali tak sprawy pozostawiać i odpowiedzieli na wpis prezydenta. Podnosili, że stadion został im przekazany z opóźnieniem, że wiele spraw ogranicza turniej Euro 2012 i że najtrudniejszy okres jest już za operatorem.

Prezydent Adamowicz znalazł czas, aby odpowiedzieć na te odpowiedzi na swoim blogu. Napisał: Operator pisze z dumą, że "kalendarz wydarzeń, które mają się odbywać na stadionie, cały czas jest wzbogacany i rozszerzany". Bardzo się z tego cieszę. Tylko dlaczego jest on tajny?

I dodał: Mój głos w sprawie nieporadnego zarządzania stadionem władze spółki Lechia Operator nazywają "publicznym spektaklem". Oczywiście można i tak. Mnie się wydawało, że mój tekst jest raczej wyrazem zaniepokojenia i troski.

Dyskusji na forum publicznym przyglądają się z zaciekawieniem wszyscy ci, którym przyszłość Lechii Gdańsk leży na sercu. Są więc tacy, którzy głośno wypowiadają się o swoich obawach.

- Ludzie, którzy kilka lat temu przejęli rządy w Lechii, osiągnęli sukces, który ma jednak wielu ojców - powiedział nam Andrzej Rura, kibic Lechii od 51 lat. - Kibiców, którzy nie opuścili zespołu w najtrudniejszych czasach i władze miasta. Dziś sytuacja się zmieniła. U władzy jest ta sama ekipa, ale doszła już do ściany. Ściany swoich kompetencji i umiejętności, a z tym problemem już sobie nie poradzą. Niech pamiętają, że najważniejszy jest klub i kibice. Niech tej "ściany" nie olewają, tylko wykażą się odwagą i godnością. Niech odejdą, ku chwale Lechii.

Inni z kolei wolą wstrzymać się od komentarzy.

- Martwi nas sytuacja w klubie, ale nie chcemy podejmować gwałtownych ruchów - wyjaśnił nam Mateusz Wojewoda, rzecznik Stowarzyszenia Kibiców Lechii Gdańsk "Lwy Północy". - W tym sporze przyjęliśmy, że nie będziemy nic komentować. Z klubem jesteśmy związani umową, że nie działamy na swoją szkodę. Jeśli będzie trzeba, to wydamy nasze stanowisko na stronie stowarzyszenia.

Bliżej sytuacji w gdańskim klubie zamierzają się także przyjrzeć miejscy rajcy.

- Na razie trudno tutaj mówić o sporze prezydenta z działaczami klubu - mówi Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta. - Jestem kibicem Lechii i zależy mi, aby grała ona dobrze. To, co czytam w gazetach, mnie niepokoi. Mam jednak zbyt mało informacji na temat klubu. Chciałbym jak najszybciej zaaranżować spotkanie zarządu Lechii z miejską komisją sportu. Do tego spotkania mogłoby dojść najszybciej po sesji [w czwartek, 26 stycznia - przyp. red.]. Trzeba poszukać przyczyn.

O zabranie głosu w dyskusji poprosiliśmy także Dariusza Krawczyka, mniejszościowego udziałowca akcji Lechii, byłego już doradcę Andrzeja Kuchara, czyli większościowego udziałowca.

- Oświadczenia wysyłane przez Lechię to "łabędzi śpiew" zarządu - tłumaczy nam Dariusz Krawczyk. - Nie idą za tym żadne argumenty. Zamiast meczu z Francją był bardziej atrakcyjny mecz z Niemcami. Widać duży chaos oraz brak realnego programu naprawczego. Podstawowy błąd to zaniechanie działań. Nie chcę nikogo pouczać, ale może trzeba by nawiązać współpracę z dużą agencją organizującą różnego rodzaju wydarzenia. Widać brak profesjonalnego podejścia do klientów biznesowych. Dlaczego nie udaje się sprzedawać miejsc biznesowych na stadionie?

Były doradca Andrzeja Kuchara nie wie, czy miasto wypowie Lechii-Operatorowi umowę.

- Trudno przewidzieć, jakie ruchy podejmie teraz miasto - mówi Krawczyk. - Gołym okiem widać, że sprawy nie układają się dobrze. Oczekiwania wszystkich były zdecydowanie większe. Nie przemawiają do mnie argumenty, że stadion to nadal plac budowy i że ze względu na Euro 2012 nie można nic sprzedać. Proszę porównać tę sytuację np. do organizacji imprez na Narodowym Stadionie w Warszawie, gdzie harmonogram już się rozrasta mimo tego, że inwestycja jest jeszcze nieskończona. Tymczasem Lechia-Operator nie ma się czym chwalić.

Wypowiedzenie umowy dla operatora jest możliwe, jeśli będzie zalegał z płatnościami za trzy pełne, miesięczne okresy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki