Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Więcej pieniędzy na żłobki i przedszkola

Ewelina Oleksy, Łukasz Kłos, reporterzy DB
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego przeznaczy miliony euro na zakładanie przedszkoli i żłobków, również prywatnych. To kilkakrotnie więcej funduszy w przypadku przedszkoli niż w poprzednich latach, a w przypadku żłobków - to program pilotażowy. Wszystko po to, by przybyło placówek, którym można powierzyć opiekę nad najmłodszymi, gdyż wiele gmin nie ma ich wcale, a inne niewiele.

Po środki z Europejskiego Funduszu Społecznego - 62 mln euro na przedszkola oraz 50 mln euro na otwieranie nowych żłobków - będą mogły sięgnąć zarówno samorządy, jak i organizacje pozarządowe. Już cieszyć się mogą mieszkańcy terenów, gdzie problem ze znalezieniem miejsca w przedszkolu jest największy. To tam w pierwszej kolejności mają trafić dodatkowe fundusze na rozwinięcie tej formy opieki. W przypadku żłobków lokalizacja nie będzie kluczowa.

Czytaj także: Wyższe opłaty za przedszkola w Gdańsku

Z unijnej dotacji będzie można nie tylko kupić pomoce dydaktyczne czy wyposażenie placówek, ale też opłacić pensje pracowników lub rachunki. I to nawet przez dwa lata. Pod jednym warunkiem - że co najmniej przez kolejne dwa nie zniknie ona z mapy województwa. To kolejny pomysł na zwiększenie liczby żłobków i przedszkoli. W polepszeniu dostępności tych pierwszych miała już pomóc ustawa żłobkowa. Dotychczasowe przepisy traktowały bowiem żłobki niemal tak samo jak szpitale.

- W praktyce wręcz uniemożliwiały ich utworzenie, ze względu na radykalne wymogi - mówi Małgorzata Woźniak, współwłaściciel przedszkoli aKuku w Kartuzach.

Wprowadzone w kwietniu ubiegłego roku przepisy ułatwiły zakładanie nowych placówek. Gminy liczyły, że dzięki temu nowe żłobki będą rosły jak grzyby po deszczu. Tak się jednak nie stało - po niemal roku funkcjonowania liberalnych przepisów nic się nie zmieniło np. w Sztumie. Jako jedyna w powiecie działa tam tylko jedna grupa żłobkowa - przy publicznym przedszkolu. Miejsc w niej jest 25, ale zapotrzebowanie znacznie większe. Mimo to ani przedszkole ani samorząd nie planują poszerzenia tej oferty. W Dzierzgoniu (pow. sztumski) samorząd w ogóle nie brał pod uwagę startu po ministerialne środki, chcąc raczej to zadanie przerzucić na osoby prywatne.

- Było kilka osób poważnie zainteresowanych otwarciem placówki - przyznaje Mirosław Żywicki, sekretarz dzierzgońskiego Urzędu Miasta. - Otrzymały od nas szczegółowe informacje, ale ostatecznie nie zdecydowały się.

Czytaj także o resortowym programie 'Maluch'

Dwie osoby zgłosiły chęć otwarcia placówki w Człuchowie. Za to w Pruszczu Gd. dwie niepubliczne placówki wycofały się z rejestracji żłobków. Gorzej jest w Bytowie, gdzie chętnych do zakładania żłobków po prostu nie ma.

- Jeśli ktokolwiek zgłosiłby się do prowadzenia żłobka, to nie będzie problemu, bo przygotowaliśmy się do nowego prawa. Niestety, do tej pory takich zgłoszeń nie otrzymaliśmy - mówi Andrzej Hrycyna, kierownik wydziału oświaty Urzędu Miejskiego w Bytowie. W tym mieście i tak funkcjonuje już jedna taka placówka. Za to np. w Starogardzie Gdańskim, Wejherowie czy Pucku nie ma ani jednego żłobka. Podobnie zresztą jak w większości gmin wiejskich Pomorza.
Jednym z nielicznych wyjątków jest Lębork, gdzie po zmianie przepisów powstał żłobek Zielona Żabka.

- W pierwszych miesiącach po wprowadzeniu zmian było duże zainteresowanie. Sporo osób przychodziło się pytać o nowe zasady zakładania punktów, ale powstał tylko ten jeden - mówi wiceburmistrz Alicja Zajączkowska. Przyznaje, że zastanawiano się nad dopłatami do takich punktów. - Rozważaliśmy możliwość zapewnienia środków na dotację dla tego typu placówek w wysokości 250 zł na dziecko dla przedszkola i 125 zł dla żłobka. Zrezygnowaliśmy jednak, bo nie było zainteresowania tą działalnością. Bywa też jednak , że sami samorządowcy nie widzą konieczności tworzenia nowych miejsc w żłobkach.

Czytaj także: Ministerstwo Edukacji Naukowej dopłaci do przedszkoli
- Co roku w Bytowie rodzi się 300 dzieci, a ok. 1/3 z nich korzysta ze żłobka. Resztą opiekują się niepracujące mamy, babcie czy ciocie - wylicza Andrzej Hrycyna z bytowskiego wydziału oświaty.
- Nie każdy ma dziadków, którzy mogliby zająć się wnukami. Żłobek to najlepsze wyjście z trudnej sytuacji - mówi Ilona Zarembska, jedna z matek z Kościerzyny, podkreślając, że nie każdego stać też na prywatną opiekunkę, bo to wydatek rzędu 800-1000 zł miesięcznie.

Jak sytuacja przedstawia się w Trójmieście - czytaj na gdansk.naszemiasto.pl

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki