Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Lekarze od dziś przepraszają za protest pieczątkowy

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Na receptach nadal są pieczątki - twierdzi mgr Aleksandra Kuźniak z apteki Gemini
Na receptach nadal są pieczątki - twierdzi mgr Aleksandra Kuźniak z apteki Gemini Grzegorz Mehring
Co prawda, Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia, zapowiedział w poniedziałek rychłą nowelizację krzywdzącej lekarzy i pacjentów ustawy refundacyjnej, której przepisy obowiązują od 1 stycznia 2012 roku, ale lekarze nie zawiesili pieczątkowego protestu i czekają na konkrety.

Nadal ok. 90 proc. recept, które mieszkańcy Pomorza realizują w aptekach, opatrzonych jest pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ". Na specjalnie przygotowanych ulotkach, które od wtorku otrzymywać będą pacjenci, lekarze z Federacji Porozumienie Zielonogórskie będą przepraszać ich za niedogodności związane z wystawianiem recept i po raz kolejny wyjaśnią powody swojego protestu.

Czytaj więcej na ten temat: Ministerstwo wycofa zapis o karaniu lekarzy. Kiedy koniec protestu?

Tymczasem pomorscy aptekarze robią, co mogą, by iść swoim klientom na rękę, nie łamiąc przy tym obowiązującego prawa.

W przygotowanej ulotce lekarze przekonują, że problemy związane z realizacją recept wynikają z absurdalnych przepisów przerzucających na nich obowiązki urzędników NFZ. To lekarz ma bowiem sprawdzać, czy pacjent jest ubezpieczony (choć dziś robi to już każda rejestracja w przychodni i w szpitalu), a na recepcie wpisywać, czy dany lek należy się pacjentowi na ryczałt (czyli 3,20 zł), za 30- czy może 50-procentową odpłatnością.

Dr Roman Budziński, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku, tłumaczy to tak: - Na swoje utrzymanie i dystrybucję posiadanych środków NFZ zużywa 1 proc. swych funduszy. Według ekspertów ds. organizacji systemów zdrowia racjonalna dystrybucja i nadzór nad celowością wydawanych środków publicznych NFZ kosztować musi około 4-4,5 proc. jego budżetu. Najtańszym więc sposobem jest zmuszenie lekarzy i aptekarzy, by te zadania wzięli na siebie. Lekarze nie chcą się na to zgodzić, bo wówczas w ogóle już nie będą mieli czasu dla pacjenta.

- Lekarz POZ ma zaledwie kilka minut na jednego chorego - tłumaczy dr Budziński. - W myśl nowych wymogów musi wpierw sprawdzić i skserować jeden z dokumentów świadczących o ubezpieczeniu (lub poprosić chorego o wypisanie oświadczenia), potem przestudiować tabelę 2800 leków, by ustalić ich poziomy refundacji oraz tzw. charakterystykę produktu leczniczego, wpisać czytelnie wszystkie leki na recepcie i w dokumentacji (nazwa, ilość, dawkowanie, poziom refundacji itd.). Gdy to zrobi, okaże się, że nie ma już czasu na sakramentalne pytanie: co Pani/u dolega?

Lekarze sprzeciwiają się też wysokim karom finansowym, które - w myśl refundacyjnej ustawy - grożą im za nie merytoryczne, a formalne błędy na recepcie, czy wystawienie jej ze zniżką choremu, którego ubezpieczenia nie są w stanie potwierdzić.

Pomorze: Lekarze nie odwołują protestu

Pomorscy aptekarze, przyznając rację lekarzom, starają się jednak pomóc pacjentom i realizują recepty z pieczątkami "Refundacja do decyzji NFZ".

- Jeżeli na recepcie jest wpisana "11", czyli numer pomorskiego oddziału NFZ, realizujemy ją jako refundowaną - tłumaczy mgr farm. Aleksandra Golecka-Kuźniak z apteki Gemini. Podobnie postępujemy, gdy pacjent okaże dowód ubezpieczenia lub złoży w tej sprawie pisemne oświadczenie.

- Jeżeli lek ma jeden poziom refundacji, to nie ma problemu z ustaleniem kwoty, jaką musi zapłacić pacjent. O wiele większy problem mają jednak pacjenci chorzy przewlekle. Jeżeli lek, którego potrzebują, ma dwa rodzaje odpłatności (np. paski do glukometrów dla cukrzyków są dostępne na ryczałt i za 30 proc. ceny), a lekarz nie zaznaczy na recepcie jej rodzaju - aptekarz wyda mu lek z najniższą przysługującą zniżką, czyli pacjent zapłaci za niego więcej. Za paski do glukometrów chory z cukrzycą typu I zapłaci 30 proc., choć ma prawo otrzymać je na ryczałt.

Czytaj więcej na ten temat: Pomorze: Protest lekarzy przeciw ustawie refundacyjnej

Od początku protestu w pomorskim NFZ skargi złożyło 88 pacjentów. Dane te nie uwzględniają jednak zdesperowanych pacjentów, którzy za niezbędne lekarstwo zdecydowali się zapłacić w całości z własnej kieszeni lub... nie wykupili go w ogóle.

Z dr farm. Weroniką Żebrowską, pomorskim wojewódzkim inspektorem farmaceutycznym, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Jak ocenia Pani sytuację pacjentów w aptekach na Pomorzu?
Jest nieco lepsza, niż była na początku pieczątkowego protestu, nie ulega jednak wątpliwości, że część pacjentów głównie z placówek publicznej służby zdrowia nadal cierpi z jego powodu. Aptekarze robią wszystko, by złagodzić skutki lekarskiego protestu.

ZOBACZ KONIECZNIE: NOWA LISTA LEKÓW REFUNDOWANYCH NA 2012 ROK ORAZ UZUPEŁNIENIE TEGO WYKAZU - OBWIESZCZENIE MINISTERSTWA ZDROWIA Z 29 GRUDNIA

Czy to oznacza, że pacjenci z placówek niepublicznych nie mają problemu z wykupem leków?
Z sygnałów, które docierają do mnie od aptekarzy, wynika, że w prywatnych placówkach pacjenci tych problemów nie mają, bo dostają recepty bez pieczątek "Refundacja leku do decyzji NFZ". Mam wrażenie, że prywatne przychodnie nie chcą sobie zrażać pacjentów, że bardziej o nich dbają. A dla odmiany - publiczna służba zdrowia o ich brak nie musi się martwić. Kilka lat temu zmuszono farmaceutów do wyposażenia aptek w komputery i nikt nie pytał ich, czy mają na to pieniądze. Gdyby teraz wszystkie przychodnie dysponowały takim sprzętem elektronicznym, mniej problemów mieliby i pacjenci, i lekarze.

Ich protest uważa Pani za zasadny?

Uważam, że lekarze mają absolutną rację i w pełni rozumiem ich argumenty, nie zgadzam się jednak z formą tego protestu. Jest bardzo dotkliwy dla ludzi chorych.

Można go jakoś złagodzić?
Resort zdrowia lub NFZ powinien uruchomić specjalną infolinię dla lekarzy, tak by wystawiając choremu receptę, mogli błyskawicznie sprawdzić poziom refundacji leku i upewnić się, że nie robią błędu.

Z dr. Romanem Budzińskim, prezesem Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Informował Pan wczoraj wojewodę o pieczątkowym proteście na Pomorzu?
Termin tego spotkania planowany był od dawna, bo współpracujemy z wojewodą na wielu płaszczyznach, ale przyznaję - gros czasu zajęło nam wyjaśnianie, dlaczego lekarze protestują. Niestety, wiele informacji medialnych na ten temat raczej dezinformuje opinię publiczną, więc uważałem, że trzeba wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Większość argumentów lekarzy wojewoda przyjął ze zrozumieniem.

A z czym się nie zgodził?

Zdaniem wojewody lekarze mogliby oznaczać na recepcie poziom refundacji danego leku zgodnie z wymogami nowej ustawy refundacyjnej, gdyby mieli do dyspozycji odpowiedni system elektroniczny, wyszukiwarkę. Nie jest to takie proste. Farmaceuci mają proste programy apteczne, w których zapisane są nazwy leków, a przy nich określone poziomy refundacji. Lekarz musi mieć o wiele więcej danych (jak choćby wgląd do dokumentów rejestracyjnych leku), by mieć pewność, że nie popełni błędu, za który NFZ go ukarze.

Takich dylematów nie mają ponoć lekarze w przychodniach "sieciowych" i prywatnych gabinetach. Wręczają pacjentom recepty wystawione tak, jak od 1 stycznia wymaga tego NFZ i resort zdrowia?

Dzieje się tak, bo prywatne firmy medyczne wyposażyły swoje placówki w komputery, zainwestowały w odpowiednie oprogramowanie, lekarz nie traci tam czasu na biurokratyczne czynności. Ja w prywatnym gabinecie mam czas dla pacjenta. Poświęcam mu go tyle, ile on wymaga.

Co takiego musi się stać, by lekarze zawiesili protest?
Lekarze muszą mieć gwarancje prawne bezpieczeństwa. Dziś, z powodu błędów formalnych na recepcie, NFZ może ich doprowadzić do bankructwa.

Wszystko, co o recepcie pacjent powinien wiedzieć

1. Ministerstwo Zdrowia stworzyło specjalną stronę dla pacjentów, która ma im ułatwić wykupywanie leków refundowanych w aptekach. Na stronie www.dlapacjenta.mz.gov.pl znaleźć można wiele cennych wskazówek.

2. O swój interes pacjent powinien zadbać już w gabinecie lekarskim. Musi poprosić lekarza o wypisanie na recepcie dla pacjenta jego imienia, nazwiska, adresu, numeru PESEL, numeru oddziału NFZ, nazwy leku i sposobu jego dawkowania, stopnia refundacji leku.

3. Jeśli chorujesz na chorobę przewlekłą, żądaj wpisania poziomu refundacji - radzą ministerialni urzędnicy. - Jeżeli okazałeś dowód ubezpieczenia, nie zgadzaj się na pieczątkę.

4. Gdy pacjent ma już receptę i chce ją zrealizować w aptece, powinien wiedzieć, że jest ona ważna również z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ" i podlega refundacji. W myśl komunikatu prezesa NFZ umieszczenie na recepcie pieczątki "Refundacja do decyzji NFZ" nie powoduje utraty ważności recepty.

Czytaj również: Pomorze: Bałagan z receptami. Większość z czerwonymi pieczątkami

5. Jeżeli na recepcie nie wpisano lub wpisano w sposób nieczytelny czy niezgodny z rozporządzeniem numer oddziału NFZ, kod uprawnień dodatkowych pacjenta, odpłatność - masz prawo poprosić aptekarza o uzupełnienie lub poprawienie recepty. Identyczne prawo przysługuje, jeżeli na recepcie wpisano w sposób nieczytelny lub błędny imię, nazwisko, adres, numer PESEL.

6. W przypadku problemów z realizacją recepty powiadom: Narodowy Fundusz Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta.

NFZ przypomina, że aptekarz powinien umożliwić pacjentowi realizację jego prawa do nabycia równie skutecznego i tańszego odpowiednika leku przepisanego na recepcie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki