Strażnicy przyznają, że doszło tu do "problemów w komunikacji", ale zapewniają, że na takie zgłoszenia reagują i brak uprawnień nie wyklucza przysporzenia palaczowi dużych kłopotów, bo ogrzewanie mieszkania w ten sposób to łamanie prawa.
- Wracałem z pracy, gdy we Wrzeszczu zobaczyłem chmurę gryzącego dymu. Po zbliżeniu się do jego źródła okazało się, że ktoś najprawdopodobniej pali śmieciami w piecu w jednej z kamienic przy ulicy Kościuszki - relacjonuje pan Mirosław. - Zadzwoniłem na policję, ale zostałem odesłany do Straży Miejskiej. Tam dowiedziałem się, że to sprawa dla prokuratury, bo oni nie mają żadnych uprawnień. Czy nikt nie interweniuje w takich wypadkach? - pyta.
Przeczytaj także: Pomorze: Spalarnia śmieci powstanie w porcie?
- Takimi sprawami rzeczywiście zajmują się strażnicy miejscy, - wyjaśnia podkom. Magdalena Michalewska z KMP w Gdańsku. - Do nas należy kierować sprawy dotyczące na przykład nieostrożnego obchodzenia się z ogniem - dodaje.
- Sprawdziliśmy, w tym przypadku doszło do problemów z komunikacją i sprawa przez pomyłkę, zamiast do interwencji, trafiła do naszego inspektora ochrony środowiska, ale to wyjątek, w takich sytuacjach zawsze podejmujemy działanie - mówi Miłosz Jurgielewicz, rzecznik gdańskiej Straży Miejskiej.
Jurgielewicz dodaje, że w przypadku zgłoszenia o paleniu śmieciami strażnicy sprawdzają umowę na wywóz nieczystości, a jej brak oznacza grzywnę. Często podejmują też wspólną kontrolę z urzędnikami z Wydziału Środowiska. - Nie jesteśmy policją i mieszkaniec nie ma obowiązku wpuszczać nas do domu, ale jeśli tego nie zrobi, wydział może skierować sprawę do sądu, a wtedy za udaremnienie kontroli grozić mogą nawet 3 lata pozbawienia wolności - ostrzega.
- To prawda, straż stale współpracuje z Wydziałem Środowiska, wspólnie prowadzą kontrole, a teraz, gdy okres grzewczy jest w pełni, będzie ich jeszcze więcej - podkreśla Anna Dobrowolska z gdańskiego magistratu.
- Jeśli otrzymujemy tego typu zgłoszenie, po prostu przeprowadzamy kontrolę. Mieszkańcy bez oporów pokazują nam swoją kotłownię, by udowodnić swoją niewinność - mówi Tomasz Smuczyński, komendant Straży Miejskiej z Kościerzyny. Dodaje, że jak dotąd nie zdarzyło się, by wykryto tam sytuację opalania mieszkania śmieciami.
Inaczej jest w Wejherowie.
- Jeśli strażnicy czują zadymienie terenu, mają prawo wejść do podejrzanego mieszkania - wyjaśnia Zenon Hinca, komendant tamtejszej Straży Miejskiej. Wynika to ze specjalnych uprawnień udzielonych im przez prezydenta na mocy ustawy o ochronie środowiska.
- Mieliśmy te uprawnienia jako pierwsi w Polsce, wkrótce po tym gdy się pojawiła możliwość nadania ich - podkreśla Hinca. - Nasze działania przynoszą efekty, sytuacji palenia śmieci jest coraz mniej, bo mieszkańcy mają większą świadomość - twierdzi.
Podobne uprawnienia dla strażników jesienią wprowadził Wrocław. Tam skala zjawiska jest duża - do strażników miejskich wpływa miesięcznie 80 skarg na zadymienie. Gdańska Straż Miejska nie prowadzi takich statystyk. Anna Dobrowolska z Urzędu Miasta zaznacza jednak, że kontrole przeprowadzone wspólnie przez strażników i Wydział Środowiska wykazują stosunkowo niewiele nieprawidłowości. - Mniej więcej w 90 proc. przypadków okazuje się, że mieszkanie jest ogrzewane drzewem, a sytuację zgłosił ktoś przewrażliwiony - mówi.
Sami strażnicy też przyznają, że brak uprawnień nie wiąże im rąk. - Wspólnie z urzędnikami możemy skontrolować piec nawet po kilku dniach, ślady palenia śmieciami nie znikają tak szybko - mówi Jurgielewicz.
W gminie Kolbudy nie chcą słyszeć o spalarni
Nawet areszt za palenie śmieci
Warunki spalania odpadów reguluje ustawa o ochronie środowiska.
Ustawa dokładnie określa warunki, w jakich prowadzić można "termiczną obróbkę" (bo to oficjalna nazwa spalania) odpadów. Można to robić tylko w przeznaczonych do tego instalacjach lub urządzeniach, na zasadach określonych w przepisach szczegółowych (takimi instalacjami są np. spalarnie śmieci).
Tym, którzy nie spełniając odpowiednich wymogów i wbrew przepisom termicznie przekształcają odpady poza instalacjami i urządzeniami do odzysku lub unieszkodliwiania odpadów, grozić może kara aresztu lub grzywny.
Istnieją jednak sytuacje dopuszczające spalanie - można to robić, jeśli odpadami są pozostałości roślin, pod warunkiem że się nie narusza odrębnych przepisów.
Szkodliwe
Mówi Grażyna Grzyczyńska z sanepidu:
- W wyniku spalania tworzyw sztucznych powstają naprawdę niebezpieczne substancje. Kiedy trafią do powietrza, mogą powodować kaszel, podrażnienie gardła, łzawienie oczu. Wdychanie ich może też prowadzić do alergii i astmy. Najbardziej wrażliwe na działanie szkodliwych substancji zawartych w dymach są dzieci. Dymy zawierają też dioksyny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?