Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotność w wielkim mieście

Redakcja
sxc.hu
Daje znać o sobie, zwłaszcza przed świętami. O smutnych obliczach samotności pisze Gabriela Pewińska

Zlistu - "Nikt z sąsiadów dokładnie nie wie, kiedy zaczęła się barykadować. Budulec nosił tytuł »Trybuna Ludu«. Jak się później okazało, najstarsze egzemplarze gazet pochodziły z początku lat 50. To był jej bezpieczny, ukochany świat. W nim (w tych gazetach) mieszkali jej bliscy: Stalin, Bierut, Gomułka, Gierek. Od miesięcy nikt stukniętej rewolucjonistki nie widział.

»Mury« gazet przez lata szczelnie zapełniły mieszkanko po sufit, tylko ciasna ścieżka prowadziła od łóżka do toalety. Aż pewnego dnia jej samotność obnażyły tłumy myszy i karaluchów, a to już zakłóciło spokojną samotność sąsiadów. Boże, jak ona krzyczała, gdy pracownicy administracji w asyście policji ładowali na ciężarówki tony makulatury: Towarzysze! poskarżę się w Komitecie!

Ruchoma szopka w kościele Św. Trójcy - [ZDJĘCIA]

Pielęgniarze z trudem odrywali ją od stert gazet. Na nic zdały się tłumaczenia, że wśród ludzi, w ośrodku będzie jej lepiej. Nawet nie donieśli jej do karetki. Zmarła na zawał na progu swego mieszkania. W dłoni kurczowo ściskała wydarty kawałek »Trybuny...« z artykułem »Tysiące mieszkań dla robotników w Nowej Hucie!«".

***

Z e-maila: "Piszesz, że ci smutno, bo przyjaciółka nie chce cię odwiedzić. Żal jej pieniędzy na podróż, bo musi sobie kupić płaszcz. Nie rozumiem, że masz do niej pretensje. W płaszczu pochodzi sezon. Z tobą - ulicami miasta chodziłaby najwyżej dwa dni. Proste? Ja też chyba odwołam wszystkie planowane w tym roku spotkania z bliskimi i kupię sobie komplet gaci. Każdy dba o własną dupę."

***

"Władek to mój były sąsiad z naprzeciwka. Kiedy Władkowi spaliło się mieszkanie, jego pies wylądował w schronisku, a on sam w noclegowni. Widuję go czasami, jak się bradziaży po ulicach, zapity, chudy. Zawsze sam. Jego pies ma 13 lat, on 70. Są, można rzec, równolatkami. Któregoś dnia poprosił mnie Władek, czy nie zawiozłabym go do schroniska, żeby mógł zobaczyć swego psa. Zgodziłam się. Umówiliśmy się na ulicy. Gdy go zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć. W garniturze, czystej koszuli, umyty, ogolony, idzie Władek na spotkanie ze swoim Azorem. W ręce ma siatkę. W siatce kawałek sernika, dwa kotlety, kiełbasa. Skąd to wziął, pojęcia nie mam!".

***

"Moja sąsiadka pani Anna samotnie wstaje o 6 rano. Samotnie gotuje. Samotnie je. Samotnie ogląda telewizję. Samotnie pije kawę i samotnie patrzy w okno. Sama, sama, sama. Kiedy była małą dziewczynką, wszystko chciała robić siama. »Ja siama! Nie pomagaj mi! Siama zawiążę buciki, siama zjem kaszkę!«. Teraz się spełniło. Na nic wspomnienia. Sytuację czasem ratują zwierzęta, ale ona nie chce zwierząt, bo pies brudzi, a kot śmierdzi. Chce człowieka, nawet śmierdzącego".

***

"Zaczęło się to siedem lat temu, w listopadowy dzień. Do furtki dzwonek, ja przy komputerze. Najróżniejsi ludzie stali już pod moją furtką. Tacy, co chcieli 2 zł na butelkę wina, tacy, którzy wymachiwali receptą, twierdząc, że im brakuje 30 groszy na lekarstwo, często naciągacze. Ale nie chcieli nic do jedzenia. On był inny. Nie śmierdział alkoholem. Powiedział: Jestem głodny i bezdomny. Nie ma sprawy, mówię. Poszedłem do kuchni, na płytce stał garnek z zupą. Odgrzałem. Zaniosłem mu, z kawałkiem chleba. Zjadł w pięć minut.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Po dwóch tygodniach pojawił się znów. I tak mniej więcej spotykaliśmy się przy tej furtce raz w tygodniu. On ze swoją biedą, ja z prowiantem. Aż któregoś dnia zapytał mnie, czy ktoś nie ma jakiejś piwnicy czy strychu, gdzie on mógłby zamieszkać. Nikt nie miał, a on mówi, że jego bezdomność z roku na rok przekracza dalsze granice piekła. Tego dnia, zamiast o zupę, poprosił o truciznę. Powiedział: Życie stało się nie do wytrzymania. Noclegownia, ulica, szpital psychiatryczny. Myślę, że każdy normalny człowiek ma prawo od tego zwariować".

***

"Coś smutnego widziałam kilka dni temu na ulicy. Psa - kundla, przypominającego owczarka szkockiego. Był tak wychudzony i wycieńczony, że jego miednica to były kości obciągnięte skórą, a tylne łapy słaniały się na boki. A mimo to ten pies szedł i obojętnie, apatycznie patrzył przed siebie. W jego oczach nie było najmniejszego wyrzutu, jego oczy mówiły: O, zobaczcie, coście mi zrobili, wy, którzy zwiecie się ludźmi! Myślę, że od tego psa człowiek mógłby się wiele nauczyć, przede wszystkim wybaczenia i pokory. Dawniej może pisałabym do gazety, do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Teraz nie czuję już tak mocno jak kiedyś. Bardziej myślę o sobie".

***

"Mieszkam na pierwszym piętrze wieżowca. Boże, tyle lat! Po prawej - rodzina z trójką dzieci. Po lewej - młoda para bez ślubu. Małżeństwo z tego mieszkania po prawej długie lata jeździło do pracy za granicę. Znikali, a później wracali. Któregoś dnia, a było to kilka lat temu, zauważyłem, że wrócił tylko sąsiad, sam. (Oczywiście nikt tego nie komentował, bo tu nikt ze sobą nie rozmawia. Może w windzie, ale ja windą nie jeżdżę.) Tak więc byłem pewien, że sąsiadka została tam na dłużej, ale kiedy nie było jej rok, a później dwa i trzy, uznałem, że zwyczajnie zostawiła męża i dzieci.

12 tradycyjnych potraw na wigilijny stół

Niedawno odwiedził mnie młody sąsiad, ten z lewej. Pierwszy raz po pięciu latach! Ha! Plotkujemy, wspominamy, mówię mu, że to straszne, że ta sąsiadka tak zostawiła rodzinę, a on mi na to: Ależ ona nigdzie nie wyjechała! Ona, zwyczajnie, umarła! To było tego dnia, gdy braliśmy ślub. Sześć lat temu. Wychodziliśmy z domu, żona ze ślubną wiązanką. W tym samym momencie otwierają się drzwi naprzeciwko. W drzwiach sąsiad z dziećmi, w ciemnych płaszczach z wieńcami w rękach. Jechali na pogrzeb."

***

"Siwowłosa kobieta przychodzi na cmentarz ponoć codziennie. Nie wiem dokładnie, bo ja na grobie babci pojawiam się rzadko. Ale gdy jestem, to ją spotykam. Ona pielęgnuje ten grób jak ogródek. Sadzi kwiatki, robi bukiety, siedzi tu całymi godzinami i gada niby to do siebie, a naprawdę to do swego męża, co leży pod tą płytą. Nie słucham, co ona tam plecie, ale czasem wpadnie mi do ucha coś mimochodem. Tego dnia mi wpadło. Układając tulipany w wazonie, rzekła: No widzisz, co zrobiłeś? I kto mi teraz buty kupi?".

***

"Od pewnego czasu w tym barze jedzą zupełnie inni ludzie niż kiedyś. Kiedyś na pierogi przychodzili tu szaleni poeci, weseli dziwacy, lubiący popijać kochankowie, popaprani przebierańcy, no i oczywiście mnóstwo wariatów. Ale to byli inni wariaci niż dzisiaj. Bo tamci oszaleli z miłości do kobiety, albo do sztuki. A ci wariaci, którzy tu dziś przychodzą, to oni tak wariują ze smutku, z biedy i z samotności"...

***

"Przez łzy patrzyłam na odjeżdżający autobus. Trzeci w ciągu tego wyjścia do miasta. Następny za dwadzieścia minut. Zimno, ślisko, wiatr wieje w oczy. Mam torbę na ramieniu, ale ciągle mi się zsuwa, w rękach ciężkie reklamówki. Na oczy spada mi beret i nie mam jak go umocować. Zadzieram głowę, żeby nie wpaść na słup. Marznę i hoduję w sobie złość.

Myślę, że jak tylko dotrę do domu, to rozpłaczę się z żalu. Bo jeszcze rajstopy - jakieś złe, opadają mi i ostatnią drogę pokonuję z gołym tyłkiem. Na szczęście płaszcz długi. Jest we mnie smutek. Pewnie jak w każdym. Każdy coś ma - dobrą miłość, złą miłość, jej brak. Ot, toczy się życie. Ale myśl, że w życiu nie ma nic więcej niż to, co jest, że kaczka to kaczka, a pies to pies i na dodatek nic nie chcą powiedzieć do mnie, przytłacza mnie".

***

"Gdy przywieźliśmy żółtego ptaszka z zoo, postawiłam klatkę niedaleko okna i dałam mu na imię Maciuś. A on od razu zaczął śpiewać. Ale śpiewa tylko do dziewiątej wieczorem, a później zastyga w miejscu i zasypia. Przykrywam wtedy klatkę białą serwetką i ściszam telewizor. Śpiew budzi mnie o siódmej nad ranem. Wiosną nieco wcześniej. Myślę sobie, że może on tym swoim śpiewem coś chce mi przekazać? Może, skoro ja mu wyznaję, że tak go lubię, to i on chce mi powiedzieć to samo.

Czytaj także: Boże Narodzenie 2011: Wybierasz się w podróż? Przeczytaj koniecznie!

A może chce mi dać do zrozumienia, żeby mu poświęcać więcej czasu? A ja go naprawdę kocham. Kupuję mu jabłuszka, biszkopciki, ziarenka, suchy pokarm. Namawiano mnie, bym kupiła sobie jeszcze jednego kanarka. Ale mowy nie ma! Para kanarków nie chce śpiewać! Tylko sobą się zajmują. A ja tak lubię ten śpiew!".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

***

"Nie wciągam brzucha. Nie maluję się. Nie robię paznokci. Czuję się, jakby moje życie minęło. Jeszcze mogę zrobić wiele rzeczy. Na przykład schudnąć, ale już bez tej gorączki, że już, natychmiast. Takie zwykłe życie też jest fajne. Jakiś obrzydliwy pijaczek prosił mnie o pieniądze, bo ma żonę i dzieci. Mówię, że mogę mu kupić jedzenie. A on: - Dobrze, cztery bułki i kilo kiełbasy. Koleżanka śmiała się ze mnie: - Biedny nie prosi o kiełbasę".

***

"Gubię się w dzikiej, nieokiełznanej ilości pracy. Inni widzą przyszłość jako jasną obietnicę, ja ledwo nadążam z oddechem. Myślę, czy jest coś, dla czego chciałabym się zatrzymać. Nie wiem. O asystentce mojego szefa, zresztą dużo młodszej ode mnie, wszyscy mówią "stara panna". Być może o mnie jeszcze tak nie mówią, ale to mnie pewnie czeka. Nie dlatego że nie umiem się z nikim związać, a dlatego że nie umiem pokochać. Pokochać na życie".

***

"Z listu: Może ci się przyda ten wiersz - zapis mojej samotności, kiedy robiłem w Łodzi film za filmem, miesiącami mieszkałem w hotelach, zbliżały się święta Bożego Narodzenia... Nikt na mnie nie czekał, nie miałem siły już pić...

Boże Narodzenie 2011: Święta to strata czy zyski?

»Za oknem kolorowy
zielonosmutny neon ślepi nerwowo
PLKI LEN ZDOBI CIEB I ÓJ OM
W dali, wysoko krzyk czerwieni:
ŁĄCZNOŚĆ
:...a w radiu kochający Hieniek z wojska,
co pamiętał o Halinie z Jastrzębia.
Słyszysz, Halino?!
Manaam dla ciebie
Od Hieńka z wojska
(...)
A w kącie pusta szafa...
może dać jej choć na trochę marynarkę?«".

***

W poradnikach "Jak żyć?" doradzają przyszłym samotnikom: Zarejestruj na taśmie śmiech twoich rodziców.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki