Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary Widzew znów w rękach Sylwestra Cacka. Co z herbem i młodzieżą?

(bap)
Łukasz Kasprzak
Sylwester Cacek znów zarządza należącą do niego spółką Widzewa. Sąd Okręgowy w Łodzi pozytywnie rozpatrzył bowiem zażalenie klubu na postępowanie likwidacyjne. Największy problem mają teraz młodzi adepci futbolu, którzy mogą zostać na lodzie.

Szefowie stowarzyszenia Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź mieli poważne plany nie tylko dotyczące drużyny seniorów, która od czwartej ligi w najkrótszym czasie ma wróć na piłkarskie salony. Zamierzali również postawić na szkolenie młodzieży. Do nowego klubu adepci futbolu mieli przenieść się z upadającej spółki należącej do Sylwestra Cacka.

Zgodzili się na to piłkarze i ich rodzice, ale okazało się, że nie będzie to takie proste. Na młodzieży zamierzał bowiem zarobić syndyk, który karty młodych zawodników wycenił ryczałtem na 200 zł.

To nie podobało się rodzicom, ale od ubiegłego piątku sytuacja widzewskiej młodzieży stała się jeszcze gorsza. Ma to związek z decyzją Sądu Okręgowego w Łodzi, który rozpatrzył zażalenie Widzewa i spółka znów jest w stanie upadłości układowej, a nie likwidacyjnej. To oznacza, że klubem znów zarządza Cacek i to z nim teraz muszą rozmawiać rodzice. Jeśli właściciel klubu nie będzie chciał ich puścić za darmo lub symboliczną opłatą, adepci futbolu mogą zostać na lodzie, bowiem nie ma szans, by drużyny zostały zgłoszone do rozgrywek organizowanych przez ŁZPN.

Teoretycznie ekwiwalent za każdego zawodnika może ustalić związek piłki nożnej, ale już teraz wiadomo, że będą to dużo wyższe kwoty (nawet powyżej 10 tys. zł). Sytuacja jest więc patowa, a problem dość duży, bo dotyczy ok. 200 zawodników.
Spory kłopot ma też trener Witold Obarek. W budowanej na IV ligę drużynie chciał bowiem postawić na kilku juniorów Widzewa, którzy mieli pełnić rolę młodzieżowców.

– Chcemy przejąć grupy młodzieżowe i możemy zagwarantować warunki do rozwoju, trenerów, miejsca do treningów, ale jesteśmy na dorobku i nie stać nas na opłaty za zawodników – mówi wiceprezes RTS Widzew, Stanisław Syguła. – Uważam, że na dzieciach nie powinno się zarabiać, lecz trzeba zrobić wszystko, żeby dbać o ich dobry rozwój.

Nowe stowarzyszenie na razie ma trzy drużyny młodzieżowe, co było warunkiem otrzymania czwartoligowej licencji. Innym problemem RTS będzie odzyskanie herbu. W klubie mieli nadzieję, że uda się wykupić go podczas licytacji zorganizowanej przez syndyka. Teraz historycznym znakiem znów zarządza Cacek, który wiosną chciał sprzedać go za 2 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany