Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sopockim Caritasie fryzjerzy strzygą bezdomnych

rozm. Kamila Grzenkowska
Przemyslaw Swiderski
Rozmowa z Jakubem, fryzjerem strzygącym bezdomnych w sopockim Caritasie.

Liczył Pan już, ilu bezdomnych ostrzygł w sopockim Caritasie?
Jestem tu od czerwca. Regularnie, w każdy wtorek, pojawia się tu około 10-15 osób. Dzisiaj było podobnie, sama mogła się pani przekonać [rozmowa przeprowadzona została w miniony wtorek - red.]. Przychodzą i coraz częściej też wracają te same osoby. To przyjemne, że komuś można pomóc, nawet w taki sposób.

Jestem zaskoczona, nie ukrywam, tak dużym zainteresowaniem bezdomnych tą usługą. Myślałam, że strzyże Pan dwie, maksymalnie trzy osoby w trakcie dyżuru...
Ja nie jestem zaskoczony. Wiem, że wszyscy, którzy do mnie przychodzą, są związani z Caritasem. Rzadko kiedy to osoba z zewnątrz.

Nie wiem, jakie Pan ma wyobrażenie o bezdomnych, ale dla mnie są to na ogół osoby zaniedbane, z długimi zniszczonymi włosami, zarośnięte. A tutaj zobaczyłam dość schludnych mężczyzn...
Bo część z tych osób już wróciła (śmiech), nie byli tu pierwszy raz. Natomiast w ostatnich tygodniach zdarzały się osoby, które ostatni raz u fryzjera były dawno, dawno temu. Pamiętam np. pana z bardzo długim kucykiem. Chciał go znacznie skrócić, ale wiedziałem też, że nie mogę zrobić jakiegoś drastycznego cięcia, bo to jednak kwestia przyzwyczajenia i czułby się dziwnie.

Kiedy padł pomysł, by otworzyć taki punkt fryzjerski, ksiądz, z którym rozmawiałam na ten temat, podkreślał, że chodzi o zwykłe podcięcie włosów, bez żadnych finezyjnych fryzur. A Pan, z tego co widzę, traktuje osoby bezdomne jak klientów salonu fryzjerskiego i stara się jak najbardziej dogodzić...
Wiadomo, że dana osoba musi z tą fryzurą żyć. Dlatego ważne jest, by była zadowolona i miała na głowie to, co chce i co się jej podoba. Dlatego tnę zgodnie z życzeniem klientów.

No właśnie, traktuje Pan te osoby z szacunkiem...
Nie możemy wychodzić z założenia, że wszystkie te osoby są bezdomne. Przychodzą tu też osoby uboższe, ale które normalnie pracują. Każdy z nich ma inną historię i to jest ich sprawa. Nie wnikam w to. Jeśli chcą, to opowiadają o sobie, nierzadko są to historie kryminalne, a jeśli nie, to nie powinno mnie to interesować. Nie każdy chce rozmawiać. Przeszłość jest różna, a ważne jest tylko to, czy ktoś chce to zmienić i pójść w lepszym kierunku.

Przychodzą do Pana mężczyźni młodsi czy starsi?
Różnie. Są osoby, które mają około 20 lat, a także te, które mają 70 lat i więcej.

A jak to się stało, że Pan tu w ogóle trafił?
Dowiedziałem się o tym pomyśle z mediów i skontaktowałem z Caritasem.

We wtorki staje się Pan fryzjerem wolontariuszem. Czy z tej okazji musi Pan brać dzień wolny w pracy?
Na szczęście nie. Jestem właścicielem salonu fryzjerskiego.

Nie miał Pan uprzedzeń, obaw, by podjąć się pracy na rzecz bezdomnych?
Nie, kompletnie. Oczywiście, jest inaczej, kiedy takie osoby spotyka się gdzieś na ulicy. Ale inaczej jest tutaj - kiedy pojawia się osoba schludnie ubrana, wyszorowana. A o to też chodzi - by na pierwszy rzut oka nie było widać, jaką ktoś ma za sobą przeszłość czy jaka jest obecna sytuacja. Są pewnie osoby, które próbują coś zrobić ze swoim życiem. Kiedyś nawet trafił się pan, czekający w kolejce na strzyżenie, który był umówiony na rozmowę o pracę. Widać więc, że jest szansa, by zmienić swoją sytuację życiową.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki